𝘤𝘩𝘢𝘱𝘵𝘦𝘳 𝘵𝘸𝘦𝘯𝘵𝘺-𝘴𝘪𝘹

204 15 14
                                    

𝐥𝐞𝐚𝐡

4th august 2018

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

4th august 2018

Minął już prawie tydzień od naszego powrotu z Włoch i szczerze - nie wyszłam z domu ani razu. Robiłam listy za i przeciw, czy aby napewno podejmuję właściwą decyzję, co szybko utwierdzało mnie w przekonaniu że tak i nie - tak, ponieważ przez ponad połowę roku jak znam Jamesa czuję się lepiej niż kiedykolwiek; pomijając małe przeciwności losu, nie, ponieważ praktycznie każdego wieczoru Cat i Court dzwonią na Facetime do mnie i planują każdy malutki szczegół ślubu, mojego wyglądu na nim i tak dalej.

- Nie uciekniesz od tego - powiedziała Catrice, podczas jednej z tych rozmów. Siedziałam z długopisem między zębami na krześle, myśląc czy suknia ma być z trenem czy bez niego. Zerknęłam na wyświetlacz, szukając odpowiedzi w moich rozmówczyniach. Court siedziała przy swoim biurku nakładając zieloną maseczkę na twarz, a Catrice piłowała paznokcie, co chwilę narzekając na to, że jeden jej odpadł.

- Nie wiem Catrice, jeszcze rok - mruknęłam po dłuższej chwili.

- Najczęściej takie plany zajmują rok - stwierdziła Court. - Ana, ty nawet nie wiesz ile masz szczęścia!

- Ugh, ja chciałam załatwić to z samochodu w Vegas, tak szczerze - nie było to do końca prawdą, ale miałam już dosyć przygotowań.

- Nie przejdzie - ucięła Cat. - mama ma kolekcję wszystkich młodych par w Los Angeles i na Sycylii. Oczywiście wszyscy brali ślub w którymś z naszych ogrodów.

Wywróciłam oczami.

- Zmieniając temat, Catrice - zaczęłam. - sądzę, że może się dużo zmienić do tego czasu. Na przykład mogę przytyć z dziesięć kilo i ten krój sukni już nie będzie tak idealnie na mnie leżał.

- Albo - przeciągnęła Court. - będzie trzeba ładnie wyeksponować brzuch ciążowy.

Walnęłam się otwartą dłonią w czoło, i wyrwał mi się cichy jęk bólu. Średnio to przemyślałam.

- Zapomnij Courtney. Nie zrobię z ciebie ciotki przed trzydziestką.

Catrice wywaliła pilniczek za siebie i wbiła we mnie lodowate spojrzenie.

- Nie ma mowy Ana, wszystkie musimy zostać mamami przed dwudziestym piątym rokiem życia, żeby nasze dzieci były w tym samym wieku - zarządziła.

- Czemu akurat dwudziestym piątym?

- Bo ładnie się wtedy wychodzi na zdjęciach ciążowych - wzruszyła ramionami. - brak zmarszczek, zgrabne ciało. A po trzydziestce to już średnio promieniejesz. Chyba że korzystasz z dobrych zabiegów.

- No... - mruknęła Courtney. - moja kuzynka z Panamy ma trzydzieści pięć a trzyma się na dziewiętnaście.

- Jak sobie żyje spokojnie w Panamie to może i tak ma - przyznała szatynka. - ale my mamy więcej stresu. Stres to zmarszczki. A zmarszczki to dobre zabiegi.

𝐛𝐞𝐭𝐭𝐞𝐫 𝐨𝐟𝐟Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz