Rozdział 1

7.6K 179 25
                                    

Przeszkadzały mi promienie wchodzącego słońca, kto do jasnej cholery nie zasuwa rolet? A no tak ja. Przetarłam zaspane oczy, odwracając się na bok i patrząc na godzinę w moim telefonie, odłączając ładowarkę z prądu.

Za dwadzieścia ósma. Świetnie, pierwszego dnia pracy spóźniona. Pędem poleciałam do łazienki, mało się nie przewracając, przez kołdrę, która była zaplątana wokół mojej nogi, wykąpałam się, wyprostowałam włosy, w między czasie szukałam ubrań, które mogłam założyć. Wytuszowałam rzęsy, wcześniej nakładając puder i rozświetlasz. Usta przejechałam malinowym błyszczykiem.

Zrzuciłam z siebie szlafrok i ubrałam czarną bieliznę, a na nią czarną sukienkę na długi rękaw, która podkreślała moje kształty. Na nogi włożyłam czarne szpilki z czerwoną podeszwą, do ręki wzięłam swoją torebkę i kluczyki do auta.

Na parkingu przed moją firmą, która od dzisiaj należała do mnie i Liama. Byłam piętnaście minut później, przed wejściem do budynku moi rodzice, wraz z przyjacielem ojca i jego synem czekali już na mnie. 

-  Korki były - powiedziałam, uśmiechając się niezręcznie.

- Nic się nie stało - oznajmiła moja mama, wskazując ręką, żebyśmy już weszli do środka.

Weszliśmy do środa przez automatyczne, obrotowe szklane drzwi.

-  Ale tutaj ładnie, od ostatniego razu się chyba trochę zmieniło - popatrzyłam na mamę, która potwierdziła. Skórzane kanapy, położone wzdłuż ścian, a przy nich stały szklane stoliczki, a na nich wazon z kwiatami. 

Recepcja znajdowała się po prawej stronie, przy którym siedziały dwie blondynki, przyglądające się nam z dziwnym wyrazem twarzy.

-  Zapraszam młodych do windy – powiedział ojciec bruneta, posyłając mi ciepły uśmiech. Nasza piątka wjechała na dwudzieste piętro, gdzie znajdowały się nasze biura i naszych asystentek.
Mogliśmy urządzić to piętro jak chcieliśmy, mimo to powołałam się na pomysł mojej mamy i to ona zaprojektowała moje i bruneta biuro.

-  Tutaj jest biuro Vivianny - powiedziała z szerokim uśmiechem. Była nawet, bardziej podekscytowana niż ja.

Gdy otworzyłam drzwi, ukazały mi się biało - szare ściany. Wszystkie meble były wykonane w takim samym kolorze, czyli ciemnym. Płaski, duży telewizor wisiał przy komplecie skórzanej kanapy i szklanym, kawowym stoliczku. 

Biurko stało na tle oszklonej ściany z widokiem na panoramę miasta, a przy nim obrotowe krzesło. Na powłoce biurka stał mój laptop, mały kalendarz, karteczki, długopisy i potrzebne rzeczy do pracy biurowej. Koło nich telefon, z którym możemy się porozumieć z całą firmą. 

-  Podoba Ci się? - zapytała moja mama, ze łzami w oczach. 

- Tak, jest tak, jak sobie wymarzyłam - oznajmiłam zgodnie z prawdą, pokazując głową na całe moje, przyszłe biuro. 

- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziała z tajemniczym uśmieszkiem. Ignorując to, szłam przed siebie, prowadzona przez blondynkę. Otworzyła drzwi, od innego biura, patrząc na mnie, wskazała głową, na coś za mną. Odwróciłam się i zamarłam.

-  Madison. Co tutaj robisz?- łzy spływały po moich policzkach. Wysoka blondynka, moja przyjaciółka z dzieciństwa, z którą nie widziałam się przez niecałe trzy miesiące, wróciła...

- Jestem twoją nową asystentką - powiedziała z szerokim uśmiechem, przytulając mnie.

***

Dokańczam mój wieczorowy makijaż, ubieram się w biały top i czarne, skórzane jeansy, na nogi wkładam czarne szpilki, do ręki biorę srebrną kopertówkę i czekam, aż Jacob wraz z Madison przyjadą po mnie taxi i pojedziemy razem do klubu, tak jak powiedział chłopak:

,,Opijemy twoją firmę i seksownego współwłaściciela''

Pijąc kolejnego drinka, postawionego przez jakiegoś blondyna z którym tańczyłam już chyba kolejną piosenkę, czułam się wolna i rozluźniona przez płynący w moich żyłach alkohol. Lubiłam te momenty gdy zapominałam o świecie i zatracałam się w melodii piosenek. Wtedy nie czułam tej presji i gonienia czasu. Po chwili odeszłam od nieznajomego, chwiejnym krokiem kierując się do naszej wynajętej loży.

Moi przyjaciele siedzieli już tam śmiejąc się i pijąc shoty. Nie czekali na mnie... Gdy napełniał już następne, zawołałam:

-  Jeszcze ja - powiedziałam, nie mogąc opanować śmiechu.

-  Za seksownego szefa - powiedział

-  Za twoją nową firmę - dodała

-  Za dzisiejszą noc - oznajmiłam, patrząc znacząco na nich. Równocześnie odstawiliśmy kieliszki na blat. 

-  No dobra to opowiadaj - krzyknęła. - 

-  Co mam opowiadać, razem prowadzimy tą firmę i tyle - wzruszyłam ramionami.

-  Widziałem jak patrzył na ciebie - popatrzył przed sobie. Zmarszczyłam brwi.

- Znamy się trzy dni, nie przesadzaj. - oznajmiłam, zerując kolejnego shota. - Na co patrzysz i tak dziwnie się uśmiechasz? - powiedziałam zdezorientowana.

- Odwróć się - pokazał głową na coś, za mną.

Odwróciłam się i zobaczyłam Liam'a i Ryan'a siedzącego przy barze, pijących drinki i patrzących w naszą stronę. Co mi tam, raz się żyje. Za dużo wypiłam. Zdecydowanie.

Prawda?

Wstałam z wygodnej kanapy, chwiejnym krokiem z drinkiem w ręku, skierowałam się do nich z szerokim uśmiechem.

— Zapraszamy do nas - próbowałam przekrzyczeć muzykę, co mi się wyjątkowo udało.
Ryan przybliżył się do mnie i przytulił na przywitanie, oddałam uścisk, czując na sobie wzrok bruneta.

***

Czułam się wyjątkowo szczęśliwa, sama nie wiem czy to przez alkohol. Założyłam ręce na karku Liama, a on objął mnie w pasie, po chwili, zjeżdżając dłońmi na dół moich pleców.  Pisnęłam, gdy jego ręce znalazły się na moim tyłku. Byłam na tyle pijana, że nie kontrolowałam tego co robię, chyba chłopak również. Zaczęłam kręcić biodrami, jeździć dłońmi wzdłuż swojego ciała. Brunet przypatrywał się temu z coraz ciemniejszymi z pożądania oczami.

Wplotłam palce we włosy, odgarniając je do tyłu, Liam zbliżył się do mnie tańcząc razem ze mną. Nieświadomie się o niego ocierałam, trzymając go coraz bliżej, z czego był cholernie zadowolony. Okręcił mnie tak, że dotykałam swoim ciałem jego pleców. Swoje ręce położył na moich biodrach i przycisnął do siebie. Wtedy poczułam rosnące wybrzuszenie przy moim tyłku.

Ups... Musi sobie radzić sam.

Dear Vivianna [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz