Rozdział 10

4.5K 119 13
                                    

Przez niezasłonięte zasłony przebijało się słońce. Przekręciłam głowę w stronę szafki nocnej, biorąc z niej telefon. Godzina 8.46, mozolnie wstałam z łóżka, wcześniej podłączając telefon do prądu. Związując włosy w wysokiego kucyka, weszłam do łazienki, decydując się na szybki prysznic. Po chwili owinięta w biały ręcznik hotelowy, myłam zęby, szykując ubranie na śniadanie. Białe body idealnie komponowało się z jeansowymi spodenkami. Wiśniowy błyszczyk do ust robił za cały makijaż.

Chowając do tylnej kieszeni spodenek telefon wraz z kartą, skierowałam się do drugich drzwi prowadzących do apartamentu Williams'a. Zapukałam, a po chwili drzwi zostały otworzone przez brązowookiego, stał przede mną w samym ręczniku, z czarnych włosów kapała woda, lecąca na umięśnioną klatkę piersiową.

- Myślałam, że jesteś już na śniadaniu. - oznajmiłam, przyglądając się mu.

- Jeszcze nie. Wejdź. - otworzył szerzej drzwi, przez które przeszłam. - Za dziesięć minut będę gotowy. - odpowiedział, na co przytaknęłam.

Sypialnia była skąpana w takich samym barwach jak moja, niektóre detale się różniły, reszta była prawie identyczna. Weszłam na balkon, przekręcając głowę w prawą stronę, moim oczom ukazał się bufet śniadaniowy. Centralnie na wprost tak jak u mnie, widoczna była ogromna plaża wraz z oceanem. Kilka leżaków wraz z parasolami zajmowali ludzie, a reszta była wolna. Niektórzy spacerowali brzegiem oceanu, trzymając się za rękę. Najlepszą zaletą tego hotelu było to, że nie wpuszczali małych dzieci. Było w miarę cicho i spokojnie. Na plażach również ich nie widziałam.

- Możemy już iść. - moje zamyślenia przerwał jego głos.

***

Normalne ubrania zmieniłam na czarny kostium dwuczęściowy. Okulary przeciwsłoneczne układały się na moich włosach, gdy pakowałam kilka rzeczy na plaże. Ze stolika wzięłam telefon z zamiarem napisania wiadomości do bruneta.

Ja: Będę na plaży, jak chcesz to możesz przyjść.

Schowałam telefon do torby, zamykając pokój. Zjeżdżając windą, widziałam minimalną liczbę osób na leżakach. Skierowałam się do baru plażowego.

- Co dla pięknej pani? - zapytał barman z szerokim uśmiechem.

- A co proponujesz? - zapytałam, przeglądając kartę drinków.

- Bacardi Cocktail? Pasuje do koloru ust.

- To poproszę.- odpowiedziałam, zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos.

- Już robię. - zaśmiał się. - Przyniosę Ci na leżak. - przytaknęłam, pokazując gdzie będę się opalać.

Rozłożyłam ręcznik na leżaku, wyjmując z torebki spf 30. Posmarowałam się w miarę szybko. Przyjmując od barmana swojego drinka. Ciemny różowy kolor mienił się w słońcu.

- Myślałam, że jesteś tak dobro duszna i mi także zamówiłaś - sarknął.

- No cóż.. nie jestem - oznajmiłam ze spokojem, na co parsknął śmiechem. - Ale możesz spróbować mojego. - wytarłam wilgotne ręce od sprayu, podając mu.

- Nie dodałaś tam żadnej trucizny? - zmrużył oczy, przeglądając kieliszek. Parsknęłam, kręcąc głową.

- Jak nie chcesz to nie pij - wyciągnęłam rękę po swoją własność, jednak jej nie otrzymałam.

Patrząc na mnie, przystawił sobie do ust różowy trunek. Z jednego łyka, zrobił się drugi, następnie trzeci.

- Ejjj, bez takich. - wyrwałam tu kieliszek z połową napoju. Moje oczy leciały z kieliszka na Liama, raz na niego, raz na przedmiot w moich dłoniach. - Miałeś spróbować, nie wypić. - warknęłam.

- Wyluzuj, bo jeszcze Ci powietrza zabraknie. - sarknął, kładąc się  brzuchem na ręczniku, zerkał raz na mnie, raz na krem do opalania.

- Oczywiście nie masz swojego? - westchnęłam, podając mu go.

Kilka minut poleżałam napawając się spokojem, jednak nic nie trwa wiecznie. Słońce zostało zasłonięte przez jakąś postać, nie mając zamiaru wstać, oznajmiłam, żeby sobie poszedł i komuś innemu zatruwać życie. Jednakże nawet to nie pomogło. Po chwili czułam czyjąś jedną rękę w zgięciu kolan, a drugą na plecach. Nim się zorientowałam, byłam już w jego ramionach.

- Puść mnie. - krzyknęłam, przykręcając głowę, mając idealny widok na jego twarz, na co się szeroko uśmiechnął, zerkając na mnie.

- Słyszałeś? Puść ją. - do moich uszu, dobiegł głos z tyłu, przekręciliśmy się w jego stronę, widząc barmana, który robił mi wcześniej drinka.

Liam zmarszczył brwi, zerkając na mnie przelotnie. Postanowiłam się wtrącić, widząc gniew na twarzy blondyna.

- Naprawdę nic się nie stało. - powiedziałam w jego stronę, potwierdzając moje słowa, moje stopy dotknęły piasku. 

- Na pewno? Jak coś to wołaj. - powiedział, odchodząc. Uniosłam brew, ignorując jego wypowiedź, przekręciłam głowę w lewo, widząc zadziorny uśmiech na jego twarzy, co nie wskazuje nic dobrego. Liam daje krok w moją stronę, jakby chciał mnie złapać, przez co się cofam, kręcąc głową. Robi coraz więcej kroków, widząc to biegnę prosto do oceanu. 

Jestem cholernie pewna, że nie będzie mnie gonił, ale dla pewności obracam się przez ramię. Mina mi zrzednie widząc, że biegnie centralnie mnie doganiając. Kurwa. Wbiegam do wody, chlapiąc wszystko dookoła, na szczęście nie widząc ludzi. Czując, że prawie mi się udało, jeszcze tylko trochę, poczułam zimne dłonie na swojej talii. Krzyknęłam z zaskoczenia, uderzając. plecami o jego klatkę piersiową. Przekręciłam się do tyłu, co było kurewsko złym pomysłem, jego usta, były trochę wyżej, niż moje, zaś moimi dosięgałam do jego obojczyka.

- Mała, mówiłem, żebyś starszych słuchała. - odpowiedział z wyższością, przez co prychnęłam.

- Jesteś tylko cztery lata starszy, nie pozwalaj sobie. - oznajmiłam dotykając palcem, jego klatki piersiowej, przez co miałam wyglądać pewniej. No tak miałam.

- Mógłbym tu zamieszkać. - zmienił temat. Oho, już widzę, że jego ego nie pozwala, przyznać mi racji. Poprawiłam jeden kosmyk włosów wpadających do oka, przyłapując, że dokładnie patrzy co robię.

- Co cię powstrzymuje? - zapytałam, szczerze zaciekawiona. 

- Nigdy się nad tym się zastanawiałem. Razem prowadzimy firmę, może znajomi, rodzina? Chyba bym nie mógł rzucić wszystkiego i wyjechać, na koniec świata. - zaśmiał się. - Plaża i ocean to nie wszystko, czego potrzebuje. - sarknął, na co skinęłam, czując, że nie powinnam pytać.

- Czysty piasek, ciepły ocean, szum morza. To jest to. Idealne wakacje. - oznajmiłam, wystawiając buzie w stronę słońca.

Dear Vivianna [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz