Nieśmiertelnym Wstęp Wzbroniony

24 5 1
                                    

Dipper nigdy nie rozumiał, co to znaczyło, że nieszczęścia chodzą parami. W ogóle nie rozumiał, co to znaczyło nieszczęście. Dlaczego „nieszczęście", a nie „przypadek", albo cokolwiek innego, co miałoby więcej sensu? Zdarzenie, które sprawiło mi przykrość i problemy. Taka sytuacja, która poszkodowała mnie i moich bliskich.

Bo żeby coś było nieszczęściem, to cały świat uwziął się na ciebie i sprowadził złośliwie karę za czyn, którego się nie dopuściłeś. Wola kosmosu nagle stała się wroga i przybrała formę nieszczęścia, sposobu, w który los przygiął cię do ziemi, uśmiechając się półgębkiem.

Ale teraz Dipper rozumiał. Teraz to jemu przytrafiło się nieszczęście. I odczuwał jego ciężar całym sobą. Wszystko było już przecież w porządku, prawie udało im się odzyskać to, co odebrały im wszystkie poprzednie okropne rzeczy, udało im się pozostać sobą i pozostać razem, cholera jasna, udało mu się nawet wyznaczyć datę swojej top surgery, za półtora roku. Ale mimo tego, świat postanowił inaczej. Dipper zaciska zęby i pięści pod kołdrą w bezsilnej złości, zgorzknieniu. Ponieważ albo to on tracił zmysły i szansę na normalne życie, albo to jego przeszłość nagle przesunęła się zza jego pleców, gdzie nie oglądał się na nią z nadzieją patrząc w przyszłość, do tej przyszłości właśnie. Nie mógł zmusić się do zaakceptowania takiej niesprawiedliwości.
Czy jeden demon i jedna apokalipsa to nie wystarczająco dla jednego człowieka o zszarganych nerwach?

Gdyby chodziło tylko o jego, przyjąłby to na klatę, może nawet bez zgrzytania zębami i łez, chociaż nic nie wiadomo, ale miałby pewność, że ziemia w swoim przytulnym wymiarze, gdzie spokojnie, lub mniej spokojnie, żyli Pines'owie, byłaby bezpieczna.
Ale gra toczy się o tyle, tyle więcej. Musi zrobić wszystko, co tylko był w stanie, żeby nie mieszać ich w kłopoty. Mimo tego, coraz bardziej wątpi, czy da radę. Nie wie, jak wiele jest w stanie udźwignąć, ani czy przeżyje potencjalne starcie, do którego mimo wszystko ma nadzieję, że nigdy nie dojdzie.

Przez swoją słabość sprowadzić zagrożenie na Mabel, na Stanka i Forda, na każdego z nich z osobna, gdy każde z nich tyle już wycierpiało i na wszystkich ich razem, byłoby gorzej, niż skończyć świat, walcząc ramię w ramię. Dopiero po chwili dociera do niego, że może ta myśl sprawia, że jest złą osobą.

Pociera twarz rękoma, wdycha powietrze nosem i walczy o życie, starając się nie obudzić Mabel, która śpi na łóżku obok, wykaszlując kilogram kurzu, który osiadł w jego płucach, gdy potrącił łokciem luźno wiszącą na ścianie mapę.
Znowu jest noc i pomimo, że wrócił do domu przemoczony do kości ledwo koło południa, nie pamięta za dużo z dnia. Chyba pomagał Stankowi w rutynowych obowiązkach wokół Chaty i jej turystycznej części, albo był z sis na zakupach... Nie pamięta.

Cały dzień starał się przestać panikować, co udało mu się dopiero pod wieczór, ale wciąż nie może zasnąć. Czuje, że stanie się coś złego, że kolejne nieszczęście przyjdzie i zrobi jeszcze więcej bałaganu w jego i tak niezbyt uporządkowanym życiu. Po prostu wie. Nie może się przyznać, bo musiałby opowiedzieć o śnie i o wizji i perspektywa, że któregokolwiek z błogo nieświadomych domowników miałoby zostać wyrwane z ich spokoju sprawia, że dostaje gęsiej skórki.

Nie ma dzisiaj księżyca i nie ma dzisiaj gwiazd i niebo zostało połknięte przez niewiadome. Dipper jest bardzo zmęczony i zamykając oczy, nie ma żadnej różnicy, niż gdyby zostawił je otwarte w tej niepokojącej ciemności. Próbuje wyrównać oddech i zasnąć po raz któryś tej nocy i tym razem udaje mu się.

*

Nie można kichać przez sen, bo kichanie jest odruchem bezwarunkowym, który jednak wymaga doprowadzenia informacji od neuronów umieszczonych w skórze, do mózgu, co podczas snu jest niemożliwe, bo te nerwy są nieaktywne. Dipper pamięta budzenia się na chwilę, kichanie i zaraz zasypianie z powrotem. W taki sposób na przykład wiedział, kiedy jego mama spała. Zawsze miała katar sienny, chociaż żaden z alergologów nigdy niczego u niej nie znalazł, bardzo często zdarzało się jej głośno kichać. Kiedy nie spała oczywiście.

Jeszcze Jedno LatoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz