Rozdział 1

13 0 0
                                    

Pov. Adam

Popatrzyłem na zegarek.
8:13
Dość dobrze jak na weekend w środku roku szkolnego. Z łazienkowego, ściennego zegarka wzrok przeniosłem na moje odbicie w lustrze. Przyjrzałem się każdemu centymetrowi mojej twarzy. Masakra. Włosy leżały w nieładzie, przez noc musiały mi się rozwalić - nienawidziłem tego. Piżama się pomięła i wyglądałem jak jakiś pokrzywdzony bezdomny. Oczy półprzymknięte, zaspane. Stwierdziłem, że zrobię wyjątek i pomimo tego, że jest zasrana niedziela, ogarnę się trochę.

Wziąłem prysznic i się ubrałem. Założyłem moje ulubione jeansy, pierwszy lepszy tshirt i zbiegłem do kuchni. Zajrzałem do lodówki. Pustka. Znowu. Tak się nie da żyć. Wziąłem portfel i wybiegłem z domu. Jak się wyrobię to może zdążę do maka na zestaw śniadaniowy.

Zdyszany, otwierałem drzwi do ukochanego fast fooda kiedy mój telefon zaczął wibrować. Puściłem klamkę i sprawdziłem kieszenie - pusto. Gdzie ta cholera jest? Przecież skoro dzwoni to mam go przy sobie! Może to coś ważnego. Przegrzebywałem kieszenie gorączkowo rozglądając się za telefonem. Jest! Przestał dzwonić, wiec szybko odblokowałem ekran i sprawdziłem kto przerwał mi w śniadaniu. Janek? Czego on chciał? Dobra, oddzwonię do niego może to coś ważnego..

- Halo?
- Uff, myślałem już nie nie odbierzesz - odpowiedział nieco zbyt radosny żeby mnie nie zdenerwować.
- Co jest? Czemu dzwonisz - zapytałem zniecierpliwiony.
- Słuchaj, jest taka akcja. Dziewczyny umiawiały się dzisiaj do kina, Dominik się wtrynił na wycieczkę, a jak on to i Franek (😏) Dziewczyny stwierdziły, że skoro idą z nimi te cymbały to możemy i my z nimi iść. Co ty na to?
Czy on właśnie mnie zaprosił do kina?
- Ee, no fajnie, ale zanim sobie porozmawiamy daj mi zjeść. - uciąłem.
- Zgodził się! - krzyknął w słuchawce - czy on musi się tak drzeć? - dobra widzimy się o 17 w parku!
- Mhm - mruknąłem i rozłączyłem się.
I tak mnie wrobił skubany jeden. Westchnąłem i otworzyłem drzwi restauracji.

Szybko złożyłem zamówienie. Byłem głodny, więc wziąłem dwa zestawy. Poczekałem aż na ekranie pojawi się numer mojego jedzonka i odebrałem dwa mcMuffiny z frytkami i kawą. Wsiadłem do samochodu przy okazji dojadając pierwszego burgera. Po drodze minąłem dom Janka. Nie wiele myśląc gwałtownie zawróciłem i zaparkowałem pod płotem jego domu. Wziąłem w garść mój dobytek i ruszyłem w stronę drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i nie musiałem długo czekać, bo Janek pojawił się na progu. Stanął zdziwiony widząc mnie w swoim ogródku, ale po chwili wachania uśmiechnął się i gestem zaprosił do domu.

Właściwie to pierwszy raz jestem tutaj, ale całkiem spodobało mi się. Chłopak po zdjęciu butów wyprzedził mnie, a ja niewiele się zastanawiając ruszyłem za nim. Pokonując schody i korytarz znaleźliśmy się w niedużym pokoju ze ścianami pomalowanymi na zielono.
- To twój pokój? - zapytałem aby się upewnić.
- Uh.. tak.. - podrapał się w tył głowy. Wyglądał na nieco speszonego.
- Całkiem tu ładnie - nie umiałem wymyśleć nic bardziej oryginalnego.
Nic nie powiedział tylko się uśmiechnął.

Nastała nieco krępująca chwila ciszy. Usiadłem na łóżku, a on nadal stał. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć, ani co powinienem zrobić. Nagle przypomniało mi się po co w ogóle tu przyszedłem.
- Ej, słuchaj, byłem w maku, ale chyba przeceniłem swoje możliwości - Wręczyłem Jankowi mcMuffina i frytki - Nie umiem tego zjeść, ale może będziesz miał ochotę. - zawstydziłem się trochę, bo dopiero kiedy wypowiedziałem to na głos, zorientowałem się jakie to głupie.
- Hah, dzięki, że o mnie pomyślałeś - uśmiechnął się z cieniem złośliwości.
Nie pozwalaj sobie Janeczku, nie ze mną te numery.
- Uważaj, bo nstepnym razem na myśleniu może się nie skończyć (😏)
Wiem, być może przesadziłem, ale satysfakcja rekompensowała wszystko. Janek stał chwilę wpatrując się we mnie zamurowany. Uśmiechnąłem się tryumfalnie na ten widok.
- Ja już się będę zbierał, do zobaczenia po południu. - powiedziałam nadal roześmiany.
Chłopak już nic nie powiedział. W milczeniu odprowadził mnie pod samochód, a kiedy odpaliłem silnik pospiesznie wrócił do domu. Czyżby mój żart go uraził?

„Always friends"  Adam&JanekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz