Rozdział 2

14 0 0
                                    

Pov. Janek

Przekręciłem klucz w zamku. Ubrany byłem w ciemne jeansy i bordową bluzę. Była 16.31. Mam jeszcze pół godziny.

Jako że nie stać mnie było narazie na samochód wszędzie musiałem chodzić piechotą. Zresztą, jeśli mielibyśmy spotkać się w środku parku to byłby trochę głupi pomysł.

Ruszyłem w stronę rynku i mijając budynki rozmyślałem nad tym co powiedział mj Adam. Czemu? Czy to miało coś znaczyć? Czy to tylko jego głupie żarty? Naprawdę namieszał mi w głowie, nie wiedziałem co o tym sądzić.

Mijałem kolejne ulice i skrzyżowania. Przeszedłem obok miejscowego supermarketu „Kurczak" który słynął z tanich monsterków, kościoła i targu.

Dotarłem do parku. 16.46. Tak szybko? Sam zdziwiłem się swoją prędkością. Ale nadal jedna rzecz nie dawała mi spokoju. On. Jak mam się zachować? Co mam myśleć? Może w ogóle nie myśleć?

Zaczynało mnie to denerwować. Jak pomyślę, że to tylko głupi żart, bo przecież nie ma innej opcji, to wyjdę na głupka. Myślałem, że znam tego chłopaka, ale on mnie zaskoczył. Nie znam go ani trochę.

- Boooo!!! - ktoś wrzasnął mi nad uchem.
Podskoczyłem i obróciłem się w stronę, z której dobiegł ten odgłos.
Adam.
- Możesz na mnie nie wrzeszczeć, dzieciaku!? - krzyknąłem mu w twarz. Nabija się ze mnie.
Odwróciłem się na pięcie i odmaszerowałem. Kipiałem ze złości; nikt nie będzie robił ze mnie idioty! Ten imbecyl w szczególności!

Usłyszałem kroki za sobą, a chłopak podbiegł do mnie.
Przyspieszyłem. Nie zamierzam go teraz słuchać.
- Hej, co jest? Gdzie jest ten spokojny, zawsze opanowany Janek? - zapytał zdumiony. Nie usłyszałem w jego tonie ani krzty drwiny, więc nieco się uspokoiłem.
- W dupie. Po prostu mnie denerwujesz.
Zauważyłem z ukosa, że mi się przygląda.
- No co jest? - burknąłem.
Dopiero po chwili odezwał się:
- Ja.. przepraszam.. - powiedział cicho.
Pierwszy raz usłyszałem jak przeprasza. Zdziwiłem się nieco, ale nie potrafiłem się już na niego gniewać.

Szliśmy obok siebie, w milczeniu. Ale nie było to wtogie milczenie; raczej przyjazne.

Pov. Zosi
Stałyśmy już we trzy w umówionym miejscu. Czekałyśmy na chłopaków i rozmawiałyśmy ożywione. W oddali zauważyłyśmy dwie postacie, które przykuły naszą uwagę.
- Janek? - padło pytanie.
- I Adam?
Wymieniłyśmy się w napięciu, znaczącymi spojrzeniami i naraz wybuchłyśmy śmiechem. Shipowałyśmy tych dwóch od dawna, a ostatnio, choć są tego nieświadomi, zaczęli zachowywać się bardzo podejrzanie (😌)

Kiedy podeszli do nas nadal się śmiałyśmy. Adam wyglądał na lekko zirytowanego tą sytuacją. W końcu żeby przerwać nasz bezustanny śmiech zapytał:
- Drogie są te bilety?
- W cholerę. Trzeba się przyzwyczaić, że nie jest się już dzieckiem. - odparła Nati.
- Language! - wrzasnęłam. - Nie przeklinaj!
To tylko podsyciło falę śmiechu, tylko tym razem zachichotał też Janek.

Po kilku minutach stwierdziliśmy, że lepiej już nie denerwować Adama i czas się ogarnąć. Doszły spóźnione cymbały - Franek i Dominik - i ruszyliśmy w stronę przystanku. Nasz autobus odjeżdżał za 7 minut, a drogi mieliśmy kawałek, więc trzeba było się pospieszyć. Ostatni odcinek dobiegliśmy, ale na szczęście udało nam się złapać autobus.

Przejechaliśmy kilka przystanków i wysiedliśmy na czwartym. Kierowaliśmy się w stronę galerii, dyskutując nad wyborem filmu. My zaproponowaliśmy Mulan, ale cymbały jednogłośnie oznajmiły, że nie idą na żadne babskie filmy. Żeby rozstrzygnąć spór spytaliśmy Janka o zdanie.
- No nie wiem.. Może jakiś horror?
Popatrzyliśmy na Adama.
- No dooobra. Teraz leci „To". - zgodził się niechętnie.
Cymbały im przytaknęły więc zostałyśmy przegłosowane.
- Idźmy na to cholerne „To" - odparła zrezygnowana Basi - Może nie będzie tak źle jak chłopcy się zesrają.
Weszliśmy do budynku i skierowaliśmy się na piętro.

~
I jak emocje po drugim rozdziale?

Co ile chcielibyście rozdziały? Zazwyczaj wychodzi nam jeden na tydzień, więc możecie spodziewać się czegoś w tym rodzaju 😌

Bywajcie

„Always friends"  Adam&JanekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz