0 6 - szósty

449 63 546
                                    

Kuroo stał w okolicach swojej uczelni, czekając cierpliwe na Kenmę, mając nadzieję, że ten się nie pogubi.

Martwił się zarówno o niego (bo wiedział, jak bardzo beznadziejna jest jego orientacja w terenie), jak i o swoje notatki, które chłopak zobowiązał się mu przynieść, a których z tajemniczych względów zapomniał zabrać ze sobą (nie to, żeby zaspał i żeby miał w głowie jeden wielki chaos po ich można by rzec wspólnej nocy).

Przestąpił z nogi na nogę i wbił ręce głębiej w kieszenie czarnej kurtki, przypatrując się to pochmurnemu niebu, to jakimś dzieciakom kręcącym się w uliczce obok, które na oko miały może z piętnaście lat i były zatracone w tak zwanej sztuce ulicznej, co dla niektórych byłoby po prostu zwykłym wandalizmem zwanym potocznie wykonywaniem graffiti.

Widząc je, Kuroo uśmiechnął się, przypominając sobie, jak swego czasu wraz z Yaku przegrali jakiś zakład i sami zmuszeni byli zaopatrzyć się w spray, aby tak, jak ci chłopcy namalować na szkolnym murze coś, co siedziało im w głowach. 

W gruncie rzeczy dobrze się stało, że skończyło się jedynie na samych zamiarach, bo kiedy byli już o krok od realizacji tamtego pomysłu zostali zaskoczeni przez dyżurującego nauczyciela, który przyglądał im się jakoś tak podejrzliwie. Było blisko.

Teraz z perspektywy czasu, Tetsurō mógł z czystym sumieniem stwierdzić, że był to po prostu głupi, niepoważny pomysł, który w skutkach mógł się okazać całkiem nieopłacalny. A może po prostu zestarzał się i myślał za bardzo w kategoriach nudnej dorosłości?

– Wyglądasz, jakbyś chciał do nich dołączyć – powiedział Kenma, który jakby pojawił się znikąd, strasząc czarnowłosego ponad wszelką miarę. Zawał.

– Powiedz mi jeszcze, że obiecałem, że pomaluję publiczną ścianę, co nie do końca jest całkiem legalne – zakpił, mierząc przybyłego chłopaka wzrokiem i odbierając od niego wyczekaną teczkę z notatkami na zajęcia. Widząc jego wyraz twarzy, nabrał jednak wątpliwości. – Czy tobie się zachciało bawić w ulicznego artystę i robić graffiti? – dodał zupełnie poważnie.

– Nie, ale tobie się obiecało, że zrobisz coś zabawnego, czego nigdy wcześniej nie robiłeś – wyjaśnił, po raz kolejny powołując się na obietnicę, której chłopak nawet nie pamiętał. – Zresztą kiedyś prawie pomalowałeś ścianę naszej szkoły z Yaku, więc może będzie to całkiem dobry pomysł – mruknął, gryząc się w język, aby nie dodać do tego, że na pewno będzie to bardziej zabawne od pracowania w barze i słuchania historii cudzego życia w przerwie od zakuwania przy zeszytach.

– No właśnie, prawie – podkreślił ostatnie słowo, znów przypominając sobie tę nieszczęsną akcję będącą następstwem jakiegoś przegranego zakładu i zmianę decyzji w ostatniej decydującej chwili, kiedy przechodzący nauczyciel spojrzał na nich podejrzliwe. – Granie na perkusji też jest w porządku, ale nie idę i nie zostaje perkusistą w jakimś rockowym zespole – zakpił z poziomu absurdu całej tej sytuacji i ponadprzeciętnej kreatywności swojego przyjaciela.

– Może powinieneś – mruknął Kenma pod nosem, czując się nieco nie na miejscu z tą uwagą, w końcu sam nie mówi wszystkiego, co myśli, nie wspominając już o robieniu czegoś, na co zawsze miał ochotę.

– Nie rozumiem, czemu ma to służyć – westchnął zrezygnowany. – Może gdybym jeszcze miał jakiś talent plastyczny, nie byłby to tak skrajny wandalizm – zastanowił się. – Nie masz jakichś bardziej poważnych pomysłów?

– Właśnie problem tkwi w tym, że jest w tobie za dużo powagi – szepnął chłopak, przypatrując się jego ściągniętym w konsternacji brwiom.

– Coś na zasadzie wyluzuj trochę i pomaluj tę ścianę na żółto i na niebiesko? – Zaśmiał się, ale był to nieco sztuczny gest, bo nadal był zupełnie nieprzekonany do tego irracjonalnego pomysłu.

Smoki w skafandrach ~ KurokenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz