__________
Nikt nie zasługuje na zło.
__________
Każdy w życiu kiedyś staje przed wyznaczeniem sprawiedliwości i mierzy się z nią.
Na każdego przychodzi ta pora. Czasami wcześniej, czasami później.
Na mnie przyszła dosyć wcześnie.
- Wysłuchałaś aktu oskarżenia w twoim kierunku. Przyznajesz się do jego dokonania?
- Możliwe.
Mężczyzna spojrzał na mnie zdezorientowany.
Raczej nie spotykał się chyba w swojej karierze z takimi odpowiedziami. Często słyszał tylko tak lub nie.
- W porządku. Z akt wynika, że zadzwoniłaś sama na posterunek policji i poinformowałaś ich o zabójstwie. Po przyjechaniu służb na miejsce, powiedziałaś funkcjonariuszom, że ty to zrobiłaś.
- Tak było.
- Więc skąd słowo możliwe, że to zrobiłaś?
- Czasami ciężko jest odpowiedzieć na pewne pytania.
- Być może tak naprawdę nie zrobiłaś tego ty, a ktoś inny.
- To też jest możliwą opcją - odpowiadam cały czas spokojnie i ukradkiem spoglądam w stronę ławek, gdzie zasiada publiczność.
- Na broni, z której został oddany strzał, znaleziono nie tylko twoje odciski palców.
- W takim razie trzeba zapytać innych - spojrzałam na sędziego i uśmiechnęłam się lekko.
- Po to właśnie tutaj jesteśmy, młoda damo - spogląda na mnie spod swoich okularów - Wróć na swoje miejsce.
Zrobiłam, jak kazał. Wygładziłam materiał sukienki i wróciłam na miejsce obok swojego obrońcy.
Moje poprzednie miejsce zaczęły zajmować kolejne osoby.
- Arvin Russell... Twoje odciski palców także zostały znalezione na broni, z której został zabity Alberto Rosende.
- Jest to oczywiste. Należy do mnie i miałem go przy sobie tamtego dnia.
- Nie było cię na miejscu w chwili, kiedy pojawili się tam policjanci.
- Effie kazała mi stamtąd jechać.
Kiedy tylko Arvin odjechał z miejsca, zerwałam liścia z drzewa i zaczęłam przecierać nim na miejscu rączki pistoletu, by pozbyć się odcisków Arvin'a.
To kiedyś powiedział mi wujek.
Praca w policji miewa swoje plusy. Można wiele się dowiedzieć.
Podeszłam do mężczyzny i sprawdziłam jego puls. Nie był wyczuwalny.
Nim się obejrzałam na miejsce wrócił Russell, ale już sam. Zaczęłam się zastanawiać, jak w takim tempie mógł obrócić w dwie strony.
- Co ty tutaj robisz? - zaczęłam lekko zła - Miało cię tutaj nie być, Arvin.
- Nie pozwolę ci z tym zostać samej.
Zabrał z mojej ręki pistolet i ponownie zostawił na niej swoje odciski.
- W każdym bagnie siedzimy razem.
CZYTASZ
The Devil is everywhere
أدب الهواةKażda historia ma swój początek i koniec. Tak samo, jak ta, która mówi, że niektórzy idą przez życie z samym diabłem. Nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale jeśli by przyjrzeć się dokładnie każdej podjętej decyzji, czy wypowiadanym słowom, można g...