Hermiona nigdy nie lubiła pogrzebów, przygnębiały ją, lecz ten jeden raz na niego przyszła, chociaż nie musiała. Jako Minister Magii musiała dobrze ukryć swoją tożsamość, nie mogła pozwolić sobie na to, aby ją rozpoznano.
Trumna z białego drewna była niesiona przez męża i syna zmarłej kobiety. Obaj z kamiennymi twarzami szli przed siebie aż do rodzinnego grobowca rodziny Malfoyów. Gdy tylko mogiła została zamknięta, a żałobnicy zaczęli rozchodzić się w każdy w swoją stronę, zdobyła się na odwagę i podeszła do Dracona.
- Moje kondolencje.
Rozpoznał ją od razu. Spojrzał w jej oczy. Uwielbiał swoje mleczne odbicie w jej licach. Sama jej obecność bardzo go uspokoiła.
- Dziękuję, Hermiono. Czym sobie zasłużyłem na ten zaszczyt?
Westchnęła. Nie chciała, żeby w tej chwili robił sobie żarty z takiej sytuacji.
- To pogrzeb twojej żony, Malfoy - odparła chłodno.
- W takim razie się cieszę, że nie ty zostałaś moją żoną.
Spojrzał przez ramię czy jego syn jest wystarczająco daleko od nich. Nie chciał, żeby Scorpius usłyszał cokolwiek z ich rozmowy.
- Draco, wiesz, że to nie tak. Decyzję o tym podjęliśmy razem wiele lat temu. Wtedy nie było innego wyjścia. Oboje ułożyliśmy sobie życie w inny sposób.
Nie lubiła wspominać o tym, że musieli się rozstać, że nie mogli być razem. Żyła w przeświadczeniu, że źle wybrała. Mimo tego, że Ron był dobrym mężem i ojcem, nie było między nimi tego czegoś. Kochała go jak przyjaciela, była mu oddana i wiedziała, że nie mogła mu nigdy powiedzieć, co ją łączyło z Malfoyem.
- Wiem, przecież wiem. Nie zmienia to faktu, że Astoria nie żyje. Mnie już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wrócić do ciebie. Wszystko jest ułożone, jestem sam. Minęło już tyle lat, wreszcie mogę być ze sobą szczery. A jak z tobą?
Była zaskoczona. Nie chciała tego słyszeć. Spowiła ich cisza, która wszystko mu wyjaśniła.
- Ale ty nie możesz odejść od Rona, prawda? Pani Minister nie przystoi tak zrobić. Do czasu aż twój mąż będzie żył, będziesz ślepo podążała za nim i nigdy więcej nie doświadczysz prawdziwego szczęścia. Dzięki tobie ja również będę nieszczęśliwy.
- Proszę, przestań. Nie tak miało być. Przecież wiesz, co nas łączyło - jęknęła żałośnie Hermiona.
Na jej policzkach pojawiły się łzy, które spływały po jej policzkach. Przytulił ją, zawsze się wtedy uspokajała. Wiedział, że pozwolił sobie na zbyt dużo, jednak cała sytuacja go przytłoczyła.
- Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć. Wiem, że i tobie jest bardzo ciężko.
Tak bardzo brakowało mu jej obecności, chciał, żeby teraz codziennie była przy nim. Stracił swoją przyjaciółkę bezpowrotnie, stracił również miłość swojego życia. Został mu syn, którego kochał nad życie i to jemu chciał poświęcić resztę swoich dni.
- Pamiętasz? - zapytał.
- O czym?
- Te kilkanaście lat temu staliśmy w podobnych nastrojach i decydowaliśmy o naszym przyszłym życiu. Czy pamiętasz naszą obietnice, Hermiono?
CZYTASZ
Promise | Scorose
FanfictionHermiona Granger kochała kiedyś prawdziwie i z wzajemnością, przysięgała miłość pielęgnować i zawsze być szczera z Draconem Malfoyem. Chcieli być razem w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe. Los rozłączył ich splecione razem ręce, a oni stanęli n...