Dzień w szkole minął nadzwyczaj szybko, jednak żaden uczeń na to nie narzekał. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek, Margo niemalże wybiegła z klasy, w przelocie żegnając się jedynie z Allison. Młoda Argent odpowiedziała jej uśmiechem machając lekko. Dziewczyna wiedziała co spowodowało wczorajszą panikę jej koleżanki, jednak nie chciała zadręczać jej pytaniami i wyciągać z niej siłą informacji. Może i zżerała ją ciekawość, ale wiedziała jak to jest być na ustach wszystkich ludzi i najgorsze co może się wtedy trafić, to wścibska osobą, sprawdzająca ile prawdy jest w plotkach. Margo była jej za to wdzięczna, bo przynajmniej spędzony z nią czas odciągał ją od szeptów i różnych teorii na jej temat. Fletcher zostawiła niepotrzebne rzeczy w szafce i skierowała na parking, od razu dostrzegając jeepa, do którego już pakował się Stiles. Szybko ruszyła w jego kierunku, nie chcąc by chłopak długo na nią czekał. Stiles uśmiechnął się promiennie, gdy tylko znalazła się w zasięgu jego wzroku i nie spuszczał z niej spojrzenia, do momentu, aż zajęła miejsce obok niego.
- Jak kolejny dzień w szkole? - wsadził kluczyki do stacyjki, odpalając auto i wrzucając wsteczny bieg.
- Zwyczajnie – wzruszyła ramionami, rzucając torbę, na tylne siedzenie. Chłopak pokiwał głową ruszając do wyjazdu z parkingu, lecz zaraz zahamował gwałtownie, gdy przed nimi znikąd pojawił się Derek. Kilka samochodów zatrzymało się za nimi, zaczynając trąbić, gdy ich wyjazd opóźniał się jedynie o kilka sekund. Zwróciło to uwagę Scotta, który szybko odwrócił się w kierunku hałasu, zamierając gdy zobaczył postać Hale'a, który ledwie trzymała się na nogach. Zostawił swój rower, ruszając biegiem w ich kierunku.
- Zostań w aucie – Stiles zwrócił się do swojej towarzyszki, szybko wyskakując z pojazdu. Dziewczyna zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc skąd u nich aż tyle paniki. Wychyliła się lekko, by lepiej widzieć co się dzieje, akurat w momencie gdy Hale upadł na ziemię, wyglądając jakby zaraz miał tam umrzeć. Dwóch chłopaków podbiegło do niego, kucając przed nim i próbując coś zaradzić. Nie słyszała co mówili, a raczej o czym się kłócili, bo tyle mogła wywnioskować z ich gestykulacji, ale oparła się gwałtownie o siedzenie, gdy dostrzegła jak oczy mężczyzny, zmieniają kolor z zielonego na niebieski. Otworzyła szeroko oczy, próbując to jakoś racjonalnie wytłumaczyć, jednak nic nie przychodziło jej do głowy.
Scott ze Stilesem, dyskutowali, co chwila wskazując na leżącego na ziemi mężczyznę. Margo widząc jak chłopak coraz bardziej blednie, otworzyła drzwi, wychylając się z samochodu.
- Nie chce wam przeszkadzać, ale on wygląda jakby miał za chwilę umrzeć, a za nami jest kolejka samochodów. Może trzeba go zabrać do szpitala? - Scott pomógł się podnieść Derekowi, prowadząc go do jeepa. Fletcher przecisnęła się na tyle siedzenie, robiąc im miejsce.
- Musisz dowiedzieć się, co to za kula. - Derek zwrócił się do nastolatka, gdy ten zamknął za nim drzwi.
- Niby jak?
- Argentowie to jej rodzina.
- Dlaczego mam ci pomóc? - oburzył się chłopak, rozglądając się nerwowo dookoła.
- Bo mnie potrzebujesz. - warknął Hale, będąc coraz bardziej zirytowany.
- Dobra. Spróbuje. - Stiles wsiadł do auta, przekręcając kluczyk w stacyjce. - Zabierz go stąd – Scott zwrócił się do przyjaciela.
- Nienawidzę cię za to – warknął w jego stronę, ruszając spod szkoły.
- Okej, czy ktoś mógłby mi powiedzieć o co tu chodzi? - odezwała się po dłuższej ciszy dziewczyna, nadal nie mogąc przyswoić do siebie, wydarzeń sprzed chwili. Stiles podskoczył lekko na siedzeniu, przez całą sytuacje zapominając o jej obecności.
CZYTASZ
BUT YOU ARE MY MONSTER
WerewolfBeacon Hills to małe miasto w Kalifornii. Niby zwykłe miasteczko, ale dzieje się tam wiele rzeczy, o których większość nie ma pojęcia, wiodąc spokojne życie. Takie życie wiodła również grupa nastolatków, dopóki jeden z nich nie został wciągnięty w ś...