Margo otworzyła oczy, nadal czując jak jej ciało jest lekko odrętwiałe. Jej sprawność jeszcze nie wróciła, a jedyne co mogła zrobić to ruszyć głową i czuła jak czucie wracało powoli do jej rąk.
- Stiles - szepnęła, czując jak bardzo ma wysuszone gardło. Chłopak zahamował gwałtownie na poboczu, odwracając się do dziewczyny.
- O mój boże - odetchnął, przykładając rękę do klatki piersiowej, przymykając na chwilę oczy. - Już się bałem, że coś ci się stało.
- Poza paraliżem? - uniosła lekko brew - To nic mi nie jest - zaśmiała się lekko, co udzieliło się też chłopakowi.
- To niedługo minie, ale wiem jakie to frustrujące - skrzywił się lekko, na samo wspomnienie, gdy sam był w takiej sytuacji. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową, opierając ją o oparcie tylnej kanapy. Stiles ponownie ruszył, już z większym spokojem kierując się do domu. Gdy dojechał na miejsce, przeklął pod nosem widząc radiowóz swojego ojca. Zatrzymał auto na podjeździe, wyciągając kluczyki ze stacyjki i odwrócił się do dziewczyny. - Dasz radę iść? - dziewczyna przeniosła wzrok na swoje nogi, ze wszystkich sił starając się nimi poruszyć, jednak jedyne co udało jej się osiągnąć, to pojedynczy spazm mięśni.
- Nie bardzo - wykrzywiła się, czując coraz większą frustrację, że wracanie do sprawności tyle jej zajmowało.
- Mój tata jest w domu, więc udawaj, że śpisz. - dziewczyna przytaknęła głową, czekając aż Stiles wysiądzie z auta, a następnie wyciągnie ją. Czuła się okropnie, że nie była w stanie sama dojść do domu i z każdą minutą ogarniała ją coraz większa frustracja. Chłopak złapał ją pewnie i bez większego wysiłku podniósł, kierując się w stronę domu. Margo rozszerzyła lekko oczy, nie spodziewając się, że Stiles ma w sobie tyle siły, jednak gdy tylko otworzył drzwi, zamknęła powieki mając nadzieję, że szeryf nie zorientuję się, że jedynie udawała.
- Hej, nie widziałem Cię po meczu - starszy Stilinski wstał od stołu, zmartwionym wzrokiem spoglądając na syna.
- Świętowaliśmy - zaśmiał się niezręcznie, jednak jego wzrok spadł na dziewczynę uświadomił sobie, jak po jego słowach, sytuacja musiała źle wyglądać. - Nie piliśmy - podniósł szeroko otwarte oczy na ojca, który patrzył na niego z uniesionymi brwiami, dając mu tym znak, że martwił się o to jak zaczyna się plątać, jednak nie wierzył by robili coś złego. - Po meczu, spotkałem się ze Scottem i chwilę pogadaliśmy. - chciał gestykulować, jednak przez to że trzymał dziewczynę, skończyło się na tym, że jej ręka opadła bezwiednie. Spojrzał na nią z rozszerzonymi oczami, a Margo musiała się powstrzymać, by nie skrzywić się, gdy upadek swojej kończyny odczuła w barku. Szeryf spojrzał z politowaniem na syna, jednak po chwili pokręcił przecząco głową.
- Zanieś ją do łóżka. - odpowiedział ze zrezygnowaniem, nie mając siły na kolejne wykręty i dociekania prawdy. Stiles kiwnął jedynie głową, oddychając z ulgą, że jego ojciec nie wyciągał z niego więcej szczegółów. Gdy tylko znaleźli się na schodach, dziewczyna otworzyła oczy, mierząc chłopaka, nienawistnym spojrzeniem.
- Wybacz - szepnął, zanosząc dziewczynę do jej pokoju, kładąc ją ostrożnie na łóżku. - Mam z tobą zostać? - Margo pokręciła przecząco głową.
- Dam radę. Czuję się lepiej - na potwierdzenie swoich słów, uniosła rękę, która ledwo co oderwała się od materaca, jednak dawało jej to satysfakcję, że jej organizm pozbywa się jadu.
- Gdybyś czegoś potrzebowała...
- Będę wołać - przerwała mu uśmiechając się lekko. Stiles pokiwał głową, kierując się już do wyjścia, gdy zawrócił w połowie drogi, otwierając usta, jednak dziewczyna ponownie mu przerwała. - Stiles, dam sobie radę - chłopak jeszcze raz pokiwał głową, tym razem wychodząc już z pokoju. Dziewczyna odetchnęła lekko, przymykając na chwilę oczy.
- Coś ostatnio często tu jesteś - otworzyła oczy spoglądając w stronę uchylonego okna, a była bardziej niż pewna, że szczelnie je zamykała. W szparę między oknem a parapetem, wsunęła się dłoń, podnosząc okno do końca.
- Sama mnie tu ściągasz - mężczyzna skomentował, wchodząc do środka.
- Raz - uniosła samą dłoń, wystawiając jeden palec. - Częściej przychodzisz tu sam z siebie. - zaśmiała się lekko, gdy zobaczyła jak na twarzy Dereka, maluję się zirytowanie, że miała rację.
- Jak się czujesz? - urwał temat, a jego spojrzenie od razu złagodniało.
- Odzyskuje sprawność - wzruszyła lekko ramieniem i poczuła jak jej ramię przeszywa ból. Skrzywiła się, spoglądając na swoje ramię, dopiero teraz przypominając sobie, jak Erica wbiła jej tam pazury. - Mógłbyś następnym razem zapanować nad swoją... - urwała, bo chociaż dziewczyna nie pałała do niej sympatią i zrobiła jej krzywdę, nie chciała jej obrażać. - podopieczną - Derek zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co jej chodzi. - Nie dam rady się aż tak ruszyć. Musisz sam zobaczyć. - ruszyła lekko uszkodzonym ramieniem. Mężczyzna podszedł do niej, siadając na krawędzi łóżka i złapał delikatnie jej dłoń podwijając jej rękach. Zmarszczył groźnie brwi, a jego szczęka zacisnęła się, gdy zobaczył na jej skórze, pięć ran po paznokciach oraz zaschniętą krew, która rozmazała się na całym ramieniu. Rozbawiony nastrój Margo szybko zniknął, gdy dostrzegła napiętą postawę Hale'a, który wstał bez słowa, kierując się do wyjścia z pokoju. - Derek? - spojrzała na niego przerażona, nie mając pojęcia co zamierza, jednak jego obecność przy drzwiach nie świadczyła dobrze. Serce dziewczyny przyspieszyło, bojąc się, że szeryf może się o wszystkim dowiedzieć. Derek nawet nie odwrócił się w jej stronę, by jakoś ją uspokoić, otwierając drzwi, wychodząc na korytarz. - Derek - krzyknęła szeptem, gdy ostrożnie zamykał za sobą drzwi. Wypuściła sfrustrowana powietrze, zmuszając każdą komórkę w swoim ciele do ruchu. Udało jej się podeprzeć na łokciach i gdy tylko podniosła swój tułów, poczuła jak jej mięśnie drżą. Jednak jej frustracja i obawa była większa. Wysiliła jeszcze bardziej mięśnie, siadając na łóżku i odetchnęła głęboko, czując jak ta mała czynność wypruła z niej wszelką energię. Przerzuciła swoje nogi na podłogę, mając nadzieje, że odzyskała w niej chociaż tyle siły, że podpierając się, będzie w stanie przejść kawałek. Złapała się metalowego wykończenia łóżka i miała się już podnosić gdy drzwi otworzyły się gwałtownie. Podniosła wzrok, chcąc już zganić mężczyznę za swoje lekkomyślne zachowanie, jednak jej oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy zamiast niego w progu stał Stiles.
- Wszystko w porządku? - zeskanował ją czujnym spojrzeniem.
- Mhm - przełknęła ciężko ślinę, bo biorąc pod uwagę konflikty jakie miał Derek z nastolatkami, Stiles nie był by szczęśliwy spotykając go tu i na pewno nie przeszłoby to bez echa.
- Ktoś jest w łazience, myślałem, że to ty, ale nie odzywałaś się, więc chciałem najpierw sprawdzić twój pokój. Więc pewnie to mój tata. - Margo ponownie przytaknęła, mając nadzieję, że chłopak nie będzie tego sprawdzał. Stiles pożegnał dziewczynę, ku jej radości wracając do swojego pokoju. Nie minęło kilka sekund, gdy do pokoju wrócił Derek, trzymając w dłoni ręcznik i parę innych rzeczy do opatrzenia ran.
- Zwariowałeś? - uniosła się, starając się nie mówić za głośno, obawiając się, że ktoś może ich usłyszeć.
- Daj spokój. - machnął lekceważąco ręką, rozkładając rzeczy na łóżku. - Słyszę bicie ich serca, myślisz, że nie jestem w stanie przejść tu niezauważony. - Margo przewróciła jedynie oczami, na jego aroganckie zachowanie. - Dasz radę siedzieć? - zmienił temat, a jego zmartwione spojrzenie, wróciło na jej twarz. Przytaknęła lekko, przygryzając wargę, bo nie wiedziała czemu, ale gdy Derek pokazywał tą swoją łagodniejszą i bardziej czułą stronę, od razu wszystko mu wybaczała. - Muszę rozciąć rękaw. - skinęła jedynie głową, dając mu tym przyzwolenie i wzdrygnęła się, gdy zimny metal nożyczek dotknął jej skóry.
- I tak Erica zrobiła w niej dziury, więc była do wywalenia. - mężczyzna ponownie zacisnął szczękę, starając się nie wybuchnąć. Jego beta działała mu na nerwy, będąc zbyt pewną siebie i arogancką, jednak po tym co zrobiła Margo, nadwyrężyła już jego cierpliwość i obiecał sobie, że nie ujdzie jej to na sucho.
Sięgnął po zmoczony ręcznik zaczynając powoli ścierać krew z jej ramienia, omijając rozciętą skórę. Margo przełknęła ciężko ślinę, czując jak jej serce przyspiesza swój rytm, a na policzkach pojawiają się rumieńce, gdy patrzyła na jego skupioną twarz, która była bardzo blisko niej. Derek odłożył ręcznik, sięgając po plastry i wodę utlenioną. Dziewczyna zacisnęła oczy czekając na szczypanie, gdy będzie odkażał jej rany, jednak jedyne co poczuła, to jak płyn spływa po jej ramieniu. Uchyliła jedno oko, spoglądając na zaistniałą sytuację i pierwsze co rzuciło jej się w oczy, Derek trzymając jej dłoń, gdzie na jego skórze pojawiły się ciemne żyły. Otworzyła szeroko oczy w przerażeniu patrząc na jego dłoń. Mężczyzna wyczuł jej wzrok, na chwilę spoglądając na nią spod rzęs.
- Zabieram twój ból - rozchyliła lekko usta, jakby chciała nabrać oddechu przed odezwaniem się, jednak żadne słowo nie padło z jej ust.
- Dziękuję - odezwała się w końcu, gdy Derek skończył opatrywać jej ramię. Podniósł jedynie spojrzenie, kiwając lekko głową w odpowiedzi. - Nie tylko za to - ruszyła lekko zabandażowaną ręką. Derek spojrzał na nią, marszcząc przy tym brwi w niezrozumieniu. - Nad basenem... -zaczęła jednak szybko jej przerwał, sprzątając rzeczy, których używał.
- Nic nie zrobiłem - jego głos był szorstki. Miał wyrzuty sumienia, że tak łatwo dał się obezwładnić i musiał polegać na Stilesie, nie będąc nawet w stanie pomóc dziewczynie.
- Wiesz, że to nie twoja wina - Margo zaczęła, wyczuwając jego zmianę nastroju, jednak mogła się jedynie domyślać co go dręczyło.
- Za łatwo mu to poszło. - warknął, z impetem odkładając rzeczy na komodę, podpierając się o mebel. - Jedno draśnięcie, którego nawet nie zauważyłem. - wyrzucał z siebie dalej, zaciskając ręce na brzegach mebla. - Powinienem...
- Nie wiedziałeś z czym walczymy - przerwała mu, widząc jak wyrzuty sumienia zżerają go od środka. Dziewczyna podniosła się ze swojego miejsca, podchodząc do niego powoli, ostrożnie kładąc dłoń na jego plecach. - Ale zająłeś się mną potem - przejechała dłonią do jego barku ściskając go lekko. Mężczyzna spiął się lekko na pierwszy jej dotyk, jednak im dłużej on trwał tym bardziej się rozluźniał. W przeciwieństwie do jego mięśni, jego wewnętrznego wilka, który z każdą sekundą kontaktu z dziewczyną szalał coraz bardziej i Derek miał coraz większe trudności, by nad sobą zapanować. Zacisnął mocniej palce na krawędziach komody, a jego oddech stał się odrobinę płytszy. Jego gardło opuścił gardłowy pomruk, gdy jak poparzony odsunął się od dziewczyny. Margo wpatrywała się w niego z lekkim przerażeniem i mógł to od niej wyczuć, nie wsłuchując się nawet w jej przyspieszone bicie serca. Przełknął ciężko ślinę, przymykając na chwilę oczy, przywracając im jego naturalny, ludzki kolor.
- Muszę iść - odezwał się sucho, co od razu trafiło do dziewczyny. Spuściła głowę, a jej barki opadły, przez co cała jej postawa skuliła się lekko. Derek zacisnął zęby, walcząc ze sobą by nie rzucić się na dziewczynę, oddychając coraz ciężej. - Hej - jedynie to udało mu się z siebie wydusić i nim dziewczyna zdążyła mu odpowiedzieć, Dereka już nie było. Margo podeszła do łóżka, opadając na nie z westchnieniem. Domyślała się, że wszelkie ucieczki Dereka od niej, były z czymś związane, z czymś o czym nie mogła wiedzieć, jednak nie mogła nic poradzić, na nieprzyjemne uczucie, które teraz nią zawładało.
CZYTASZ
BUT YOU ARE MY MONSTER
WerewolfBeacon Hills to małe miasto w Kalifornii. Niby zwykłe miasteczko, ale dzieje się tam wiele rzeczy, o których większość nie ma pojęcia, wiodąc spokojne życie. Takie życie wiodła również grupa nastolatków, dopóki jeden z nich nie został wciągnięty w ś...