"Gringott"

1.5K 71 7
                                    

Rano obudziłem się i w pierwszej chwili zalał mnie zimny pot. Czułem jak coś oplata mocno moje ciało. Dopiero po chwili wspomnienia z minionego dnia powróciły do mojego umysłu.

- Nero? - zapytałem cicho, ponieważ nie wiedziałem czy mój wężowy znajomy jeszcze śpi.  Równocześnie starałem się poukładać wszystkie wiadomości.

- Och przepraszam. Jesteś taki ciepły. Bardzo wygodnie się na tobie ssspało.- wysyczał ewidentnie szczęśliwy wąż.

- W sumie mi nie przeszkadza że na mnie śpisz tylko bym prosił żebyś trochę luźniej oplatał się wokół mnie.

- Dobra. Co dzisssiaj porobimy?

- Nie mam pojęcia. Może odwiedzimy tą ulicę o której mi opowiadałeś wczoraj?

- Chodzi o Pokątną?

- Tak

- W sumie czemu by nie. Tylko musimy ci zorganizować jakieś przebranie. Pokaż co masz w szafie. - Nero ewidentnie zaciągnie mnie do jakiegoś odzieżowego sklepu, ponieważ po przeglądnięciu moich ubrań stwierdził, że wszystko nadaje się na szmaty. Wybrał mi zniszczoną bluzę z kapturem i czapkę, aby zakryć moją bliznę. Teraz kiedy dowiedziałem się skąd się wzięła zacząłem ją nienawidzić.

Zeszliśmy na dół i kiedy panie z ośrodka próbowały rozdzielić walczących chłopaków wszyliśmy z sierocińca. Na moje wielkie szczęście mój "dom" znajdował się w jednej z dzielnic Londynu więc po jakiejś godzinie udało nam się dotrzeć do baru zwanego dziurawy kocioł. Nero powiedział że to jest przejście na ulicę Pokątną i jest niewidoczny dla mugoli. W barze poprosiłem barmana który otworzył mi przejście.

To co zobaczyłem przerosło moje najśmielsze oczekiwanie. Ulica i czarodzieje wyglądali jakby zatrzymali się w średniowieczu. Z jednej strony bardzo podobał mi się ten styl lecz z drugiej w porównaniu do mugoli to czarodzieje w ogóle nie posunęli się do przodu.

- Czy cały czarodziejski świat zatrzymał się w średniowieczu?  - spytałem węża ukrytego pod moją bluzą.

- Według mnie brytyjssscy czarodzieje tylko. Jako młody wąż byłem zagranicą i wssszyssstko było raczej nowoczesssne.

- Dobra. - odpowiedziałem i nagle sobie coś przypomniałem. - Nero jak ja mam zrobić zakupy. Przecież ja w ogóle nie mam pieniędzy.

- Ależ oczywiście, że masz. Ród Potterów jest bardzo ssstary. Musssimy najpierw udać sssię do Gringotta po pieniądze.

Ta informacja mnie uspokoiła i zdziwiła równocześnie. Ruszyłem do banku. Tam zobaczyłem po raz pierwszy raz w życiu goblina. Po wyjaśnieniu sytuacji i rozmowie o sprawach finansowych goblin zabrał mnie do skrytki i dał mi klucz. Dowiedziałem się, że dyrektor Hogwartu okrada mnie, ale postanowiłem poczekać z tą sprawą dwa lata, aż niby przyjdę tu pierwszy raz i wtedy goblin mi o tym powie i to załatwimy.

Goblin zabrał nas do skrytki rodowej. Kiedy ją zobaczyłem stanąłem z wrażenia. Była wypełniona księgami, pieniędzmi i innymi wartościowościowymi rzeczami.  Poprosiłem goblina żeby nas zostawił i przyjechał jak go wezwiemy. O dziwo goblin bez słowa po prostu odjechał.

- Dobra w pierwssszej kolejnośśści potrzebujesssz różdżkę. - zasyczał wąż zsuwając się na ziemię i kierując się w tylko sobie znanym kierunku.

- Hej, a ty wczoraj nie mówiłeś że nie wolno mi używać różdżki. Co jak mnie złapią.

- Och nie ssspinaj się tak. Jeśli weźmiesz teraz którąś różdżkę przodków to będziesssz mógł do woli czarować. Oczywiście za nim pójdziesssz do ssszkoły kupisssz sssobie różdżkę która cię wybierze. - Po wypowiedzeniu tych słów zmienił się w ptaka i podfrunął do wielkiej witryny. Były w niej starannie ułożone przeróżne różdżki z podpisem właściciela.  Nero znów się zmienił. Zauważyliśmy, że nie może syczeć jako ptak tak, abym go zrozumiał co w sumie jest oczywiste, ale woleliśmy to jednak sprawdzić.

- Teraz po kolei weź każdą różdżkę w rękę i wypowiedz Lumosss.  Ta różdżka którą uda Ci sssię rzuć zaklęcie będzie najlepsssza jako twoja druga różdżka. Wierzę w ciebie, że ją znajdziesssz.

Szczerze nie wiem dlaczego słucham gadającego gada, ale zacząłem brać po kolei różdżki i próbować. Najpierw zacząłem od różdżek rodziców. Nic się nie udało. Więc kolejna i kolejna. Sam nie wiem, która to była różdżka, ale nareszcie na końcu różdżki pojawiło się małe światełko.

- Nero udało się - ucieszyłem się do węża który tyko się przyglądał.

- Brawo młody. Więc tą weźmiemy. - powiedział ucieszony wąż który już zaczął przysypiać. - Kogo jessst ?

- Dorea Potter z d. Black - przeczytałem. - Mówi Ci to coś.

- Ssszczerze niewiele, ale najpewniej ta różdżka będzie dobra do czarnej magii.

- Czemu tak uważasz?

- Blackowie to bardzo ssstary ród który lubuje się w czarnej magii i od pokoleń byli w Ssslitherinie.

- Ach to rzeczywiście już wszystko mówi - stwierdziłem

Po schowaniu różdżki  wziąłem mały woreczek który leżał obok stosu monet i wpakowałem tam parę garści różnych monet. Omiotłem spojrzeniem skarbiec i wyszedłem. Będę miał kiedy indziej jeszcze czas, aby to wszystko przejrzeć. Bardzo chciałem oglądnąć księgi, ale Nero powiedział, że najpierw muszę przeczytać podstawy, aby zrozumieć resztę. Niechętnie przyznałem mu rację i udaliśmy się w kierunku wagonika, który na nas czekał. Przed opuszczeniem budynku poprosiłem goblina, aby wymienił część moich czarodziejskich pieniędzy na mugolskie. Kiedy spojrzałem w niebo śmiało mogłem powiedzieć że jest już południe.


Harry Potter The Evil SideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz