Nico
Razem z Willem spędzili miło wieczór na pikniku, razem z dziećmi Apollina...Jak za dawnych czasów - pomyślał.
Wiele razy z dziećmi domku numer 7 urządzali pikniki albo spokojne potańcówki.
Teraz zmierzał do domku Hadesa, zostawiwszy Willa z Kaylą, Austinem i Emilii. Od 3lat nie był w Obozie i jak na niego...nie długi czas, skoro zdarzało mu się znikać z Obozu, ale po wojnie z Gają, ten Obóz stał się jego domem...czuł to.
Wśród przyjaciół czuł się po części szczęśliwy i poczuł się, jakby w końcu miał rodzinę, a teraz...rodzina zaczęła się rozpadać. Nie wiedział co dla innych znaczył Obóz, ale miał nadzieję że nie zapomną o tym Obozie.
On też nie chciał zapomnieć...to tu, po raz ostatni widział Biance, zanim wyruszyła na misję i zginęła z godnością i poświęceniem. 18 grudnia 2007 roku. Minęło prawie 7 cholernych lat.
Obóz może nie kojarzyłby mu się z Bianką, gdyby nie to...że to tu ostatni raz ją widział.
Stanął przed drzwiami 13-nastki. Obejrzał się za siebie i spojrzał na Obóz. Wyobraził się tutaj wielką siódemkę, razem z nim i Willem, śmiejących i rzucających się śnieżkami pewnej zimy.
Pamiętał, jak Frank gonił Leo, bo podłożył do domku Hadesa bombę wybuchającym śmierdzącym dymem.
Odwrócił się w stronę Domku 13 i nacisnął na klamkę drżącymi rękami. Lekko popchnął drzwi, które po otwarciu, pokazały mu jego dom, pierwszy prawdziwy dom.
Wszedł do domku, zamykając za sobą drzwi. W rogu pokoju, nadal stała jego gitara, łóżko było pościelone, ale...nikt tu nie sprzątał. Nikt, nigdy tu nie sprzątał, oprócz Nica i Hazel, kiedy tu bywali.
Teraz gdzie nie gdzie, było widać pajęczyny i warstwy kurzu.
Podszedł do półki, gdzie stały książki i albumy...Wziął jeden album, który otrzymał od ojca. Otarł kurz z okładki. Album, był ciemnozielony, obramowany pasmami złotych lini - stary album jego matki.
Otworzył go i zaczął przeglądać z zdjęcia, kiedy jeszcze żyła Bianca i jego matka. Zanim trafił do Hotelu Lotos. Zanim dowiedział się że jest Herosem, synem boga Wielkiej trójki, czyli Hadesa. Zanim próbował przeżyć dwie wojny....Zanim zmieniło się jego życie.
Wziął do ręki kolejny album, który był bardziej nowoczesny. Uśmiechnął się, kiedy otarł okładkę z kurzu i ukazały mu się podpisy, wszystkich jego przyjaciół...przyjaciół, szkoda że zrozumiał to tak późno.
Kiedy otworzył album, zapiekły go oczy. Pierwsze zdjęcie, ukazywało jego, Percy'ego i Jasona, na jednym z balów na Olimpie. Cała trójka się uśmiechała, a w ich oczach były iskierki szczęścia.
Pod tym zdjęciem, było zdjęcia gdzie był Will, razem z Leonem na plaży, podczas meczu w siatkówkę. Will, był uśmiechnięty i wyglądał na takiego szczęśliwego.
-Masz prawo kochać, masz prawo żyć, masz prawo śnić Masz prawo śpiewać, masz prawo żyć Masz prawo marzyć, teraz i tu
Na przekór kłamstwu, na przekór złu.Zaczął nucić Nico, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Zaczął przeglądać dalej album podśpiewując.
- Nie czekaj wbity w kąt Niech cię prowadzą wiara z nadzieją Okryj miłości ląd Pod prąd, pod prąd, pod prąd*
-Nico...
-Will...przepraszam...Ach, spójrz
Pokazał mu album, gdzie było widać całą paczkę, wszystkich uśmiechniętych, z iskierkami szczęście w oku.
-Stare, dobre czasy...Kiedy to było... - uśmiechnął się słabo blondyn.
-Tu zaczęła się nasza historia...wspólna legenda - powiedział przez łzy. - Na tych ścianach, w tym domku...są zapisane historie, których nie potrafię wytłumaczyć.
-Śmieszne...Niedawno mieliśmy po 12lat - w oczach Willa pojawiły się łzy. - A teraz już...dorastamy. Układamy sobie życie, każdy poszedł...swoją drogą. Mimo tych złych chwil, tęsknie za tamtymi dniami...kiedy wszyscy byliśmy razem...i nie tylko.
-Stało się coś czego się obawiałem, mimo tego że oni żyją, to są osobami, które dały mi najwięcej najlepszych wspomnień, a teraz stają się jednym z tych wspomnień...smutne to.
-To...były pożegnania, na które, nigdy nie byliśmy gotowi...i nie będziemy. Były słowa, przez które było wylewane dużo łez, ale też takich, przez które każdy się uśmiechał. Są takie osoby, na myśl których, może nas zalać fala wspomnień...tych smutnych i tych szczęśliwych.
Wpatrywał się w Willa, który patrzył na zdjęcie zrobione 28 stycznia. Ponad 3lata temu. W urodziny...ostatnie wspólne urodziny Nica. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek znów się spotkają w takim dużym gronie i będą opowiadać o swojej nowej ścieżce życiowej.
Wszyscy byli tacy szczęśliwi. O północy Percy, postanowił spędzić z Annabeth resztę swojego życia. Frank i Hazel, ogłosili narzeczeństwo.
Na myśl o siostrze Nikowi, łzy popłynęły szybciej po policzkach. Tak dawno jej nie widział. Tak bardzo za nią tęsknił.
Był w lepszych relacjach z paczką, niż Will. On miał do kogo wracać, Solace nie koniecznie. Nigdy nie poczuł się, jak część ich małej rodzinki. Zrobiło mu się bardziej smutno.
Popłakał się i oparł głowę o ramię ukochanego...Patrzył, jak przegląda album. Po ich policzkach spływały łzy, ale w oczach mieli wesołe iskierki. Wspomnienia.
-Kocham Cię - powiedział.
-Ja ciebie też, kumplu śmierci.
Postanowili ogarnąć trochę domek 13 i spakować to czego nie zabrali ostatnio. Nico nucił pod nosem piosenkę.
-Walczyłem z demonami, które nie pozwalały mi spać Nawoływałem do morza, lecz mnie porzuciło
Ale nigdy się nie poddam, nigdy się nie poddam, nie Nie, nigdy się nie poddam, nigdy się nie poddam, nie
Nie pozwolę ci się stłamsić Odbiję się od dna, gdy się na nim znajdę
.....
Prześladuje mnie odległa przeszłość Wezwałem niebo, ale było zachmurzone
Nie pozwolę ci się stałam...*
**************************************
Hejka! Kolejna część. Moim planem było wesołe solangelo, ale wyszło jak wyszło.
Mimo to jestem z siebie dumna i z tego co udało mi się stworzyć.
Pozdrawiam was kochani i wysyłam mroczne całuski ;*
*Piotr Rubik - Cała Prawda
*Sia - Never Give Up
CZYTASZ
Słoneczny Anioł 2//Solangelo
FanfictionKontynuacja przygód pewnego mrocznego włocha oraz jego promieniującego przeciwieństwa. Po przeprowadzce do mieszkania w Manhattanie, życie im się ułożyło, na tyle ile pomógł stan psychiczny Willa Solace'a. Jednak, przeszłość nie pozwala o sobie zapo...