3.

236 14 12
                                    

Nico

Przybliżył się do ukochanego i pocałował go czule, ręką trzymając i uciskając jego pośladek. 

Will po chwili oddał pocałunek i zaczął przesuwać dłońmi po jego ciele, co przyprawiało go o przyjemne dreszcze.

Tą romantyczną chwilę, przerwało im...pudełko, które spadło na ziemie z jednej z szaf.

Will popatrzył na górę i pisnął, potykając się o własne nogi.

-Ni-Nico...Co...Co to do cholery jest?!

Zaśmiał się w duchu. Nie od dziś wiadomo, że przebywał więcej z umarłymi, niż z żywymi. Ale do tych umarłych, zaliczały się duchy, upiory...a także szkielety.

-No co? - powiedział z nutą rozbawienia. - To...szkieletowy kotek.

Kot skoczył z szafki i podbiegł do niego, mrucząc i pocierając się o jego nogi.

-Aha...Bardzo.Dobry.Szkielo.Kotek. - wydukał Will.

-Kochanie, to tylko szkielet...Nic groźnego, nawet nie...ojć, ja nawet nie użyłem mocy! Jak...Jak to się stało?!

Kot popatrzył na niego pustymi oczodołami, wydawało mu się, jakby chciał mu coś przekazać. Hades, mu kiedyś powiedział że takie zwierzę, może oznaczać nadchodzącą śmierć, jakiejś bliskiej osoby dla danej osoby na przykład.

Spojrzał na Willa z przerażeniem. Wrócił myślami do ich rozmowy o myślach ukochanego. Żyli praktycznie samotnie, ale nie było im źle. Mieli bardzo dużo pieniędzy, a on...nic nie powiedział, ale znalazł nową pracę, dzięki pewnym znajomością. Nie mógł się doczekać, kiedy to opowie ukochanemu, ale wystarczyło mu to, że wreszcie coś osiągnie. A może trafi na jakiegoś herosa?

Ale, przypominało mu się jeszcze coś...Postanowił że zignoruje szkieletowego kota...

-Will...

Usiedli wygodnie na łóżku. Will oparł się o ścianę, a on położył głowę na jego udach i spojrzał mu w twarz.

-Nico?

-Pamiętasz naszą rozmowę o...o dzieciach?

Will zamyślił się na chwilę.

-Tak...pamiętam. Myślałem o tym trochę.

-I?

-Co ,,i"?

-Do jakiego doszedłeś wniosku?

-Że...bardzo...bardzo chciałbym mieć dzieci...

-Jedno?

-Jedno?

-Wiem...żadne z nas nie chciało by...jednego dziecka...A czujesz się na siłach, żeby opiekować się dziećmi?

-Oczywiście, że tak.

-Och, serio?

-No tak...A czemu by nie?

-Wiesz... - musiał to powiedzieć, ale bał się. -Myśli samobójcze, twój...

-Ojciec.

Dokończył Will, z wyraźnym wkurzeniem. Bał się że to na niego się wkurzył, bo przecież po co wspominać, coś takiego, przy takiej rozmowie.

Ostatnia ich poważna rozmowa dotyczyła ich pierwszego razu, no i...późniejsza jeszcze dzieci.

Ale zdał sobie sprawę, że oboje nie myśleli o ślubie, ani zaręczynach.

Nie...to nie prawda.

On myślał, a wręcz marzył o tym..., ale nie wiedział co na to Solace.

Słoneczny Anioł 2//SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz