8

106 4 1
                                    

:;;;;; Nico ::::::

Wtulił się w Willa, a łzy spływały im obu po polikach. Oboje nie dowierzali w to co się dzisiaj stało. Dla Nica to było zdecydowanie za dużo, co dopiero dla Willa.

-Porozmawiajmy szczerze, proszę - odezwał się Nico, który nadal miał głowę położoną na torsie blondyna.

-Zadzwonię na policję.

-Co?

-I pogadam z matką...

-Will...

-Nico...ja rozumiem że popełniłem błąd i...i chce go naprawić.

-Skąd ta zmiana?

-Nie chce...żeby nasza miłość została zniszczona...przez to że nie mogę sobie z nim poradzić.

-Will...

-J-ja wiem, że będę miał traumy, ale ja wiem, że nadal potrafię być tym słonecznym chłopcem, w którym się zakochałeś...i którego nie chce, żebyś stracił. 

-Will...

-Nie przerywaj mi, kochanie...Uwierz mi, że ja chce dla matki, jak najlepiej, ale porozmawiam z nią dla ciebie i dla naszego związku. Zgłoszę ojczyma na policję...Powiem wszystko, ale...ale...

Nico podniósł się i spojrzał ukochanemu w oczu. Wiedział, że to co chcę powiedzieć Will, nie jest łatwe do powiedzenie na głos.

-Ale sam nie dasz rady...A ja ci pomogę, nigdy nie zostawię cię z problemami samemu sobie. Jestem też po to, żeby ci pomóc. Zakochałem się w tobie...i nadal cholernie cię kocham.

Złapał Willa w talii i przycisnął jego wargi do swoich. Pocałował go lekko i z uczuciem. 

-Dzieci nie ma przez córkę Drew...

-Co?

-Tomira pobiła z córką Drew. Opieka społeczna, uważa że nie powinniśmy się nimi zajmowa...

-Czarmowa... - przerwał mu Will.

-Co?

-No...Drew użyła czarmowy.

-Zapomniałem o tym darze...Dziwne było, że przez jedną bójkę taka akcja.

-Dlatego jutr, kochanie. Idziemy do tego domu dziecka, bo pewnie się zdziwią że tam wróciły. Kocham cię.

Will uśmiechnął się w stronę syna Hadesa, a Nico poczuł, jakby zakochał się na nowo.



-1 dzień później-

Nico obudził się w swojej sypialni, koło niego nie było. Z niechęcią wstał, ubrał buty i spojrzał na zegar. Zegar wskazywał po dwunastej rano. 

Otworzył drzwi i zszedł po schodach do kuchni.

-Tatoo!

Usłyszał znany mu głos, kiedy już zszedł ze schodów. Kiedy wszedł do kuchni w oczach wezbrały mu się łzy.

W kuchni przy stole siedziała Tomira, a obok niej Lorenzo. 

-Co...o co chodzi?

-Cześć, kochanie - przywitał się z nim Will.

Nico, czuł się, jak w jakimś śnie...I do końca nie był pewny czy to rzeczywistość, czy naprawdę jakiś chory sen.

-To jest jakiś sen?

-Nie - odpowiedziała Tomira, która trzymała w ręce tost - Will, po nas podjechał, bo nastąpiło...nie porozumienie.

-Ale Nico, jest jeszcze coś - powiedział niepewnie Will. - Tomira i Lorenzo muszą trafić do Obozu Herosów na trening...

-Co? Dlaczego?

-Bo jakby...przepowiednia.

-Jaka znowu przepowiednia?

Słoneczny Anioł 2//SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz