:;;;;; Nico ::::::
Wtulił się w Willa, a łzy spływały im obu po polikach. Oboje nie dowierzali w to co się dzisiaj stało. Dla Nica to było zdecydowanie za dużo, co dopiero dla Willa.
-Porozmawiajmy szczerze, proszę - odezwał się Nico, który nadal miał głowę położoną na torsie blondyna.
-Zadzwonię na policję.
-Co?
-I pogadam z matką...
-Will...
-Nico...ja rozumiem że popełniłem błąd i...i chce go naprawić.
-Skąd ta zmiana?
-Nie chce...żeby nasza miłość została zniszczona...przez to że nie mogę sobie z nim poradzić.
-Will...
-J-ja wiem, że będę miał traumy, ale ja wiem, że nadal potrafię być tym słonecznym chłopcem, w którym się zakochałeś...i którego nie chce, żebyś stracił.
-Will...
-Nie przerywaj mi, kochanie...Uwierz mi, że ja chce dla matki, jak najlepiej, ale porozmawiam z nią dla ciebie i dla naszego związku. Zgłoszę ojczyma na policję...Powiem wszystko, ale...ale...
Nico podniósł się i spojrzał ukochanemu w oczu. Wiedział, że to co chcę powiedzieć Will, nie jest łatwe do powiedzenie na głos.
-Ale sam nie dasz rady...A ja ci pomogę, nigdy nie zostawię cię z problemami samemu sobie. Jestem też po to, żeby ci pomóc. Zakochałem się w tobie...i nadal cholernie cię kocham.
Złapał Willa w talii i przycisnął jego wargi do swoich. Pocałował go lekko i z uczuciem.
-Dzieci nie ma przez córkę Drew...
-Co?
-Tomira pobiła z córką Drew. Opieka społeczna, uważa że nie powinniśmy się nimi zajmowa...
-Czarmowa... - przerwał mu Will.
-Co?
-No...Drew użyła czarmowy.
-Zapomniałem o tym darze...Dziwne było, że przez jedną bójkę taka akcja.
-Dlatego jutr, kochanie. Idziemy do tego domu dziecka, bo pewnie się zdziwią że tam wróciły. Kocham cię.
Will uśmiechnął się w stronę syna Hadesa, a Nico poczuł, jakby zakochał się na nowo.
-1 dzień później-
Nico obudził się w swojej sypialni, koło niego nie było. Z niechęcią wstał, ubrał buty i spojrzał na zegar. Zegar wskazywał po dwunastej rano.
Otworzył drzwi i zszedł po schodach do kuchni.
-Tatoo!
Usłyszał znany mu głos, kiedy już zszedł ze schodów. Kiedy wszedł do kuchni w oczach wezbrały mu się łzy.
W kuchni przy stole siedziała Tomira, a obok niej Lorenzo.
-Co...o co chodzi?
-Cześć, kochanie - przywitał się z nim Will.
Nico, czuł się, jak w jakimś śnie...I do końca nie był pewny czy to rzeczywistość, czy naprawdę jakiś chory sen.
-To jest jakiś sen?
-Nie - odpowiedziała Tomira, która trzymała w ręce tost - Will, po nas podjechał, bo nastąpiło...nie porozumienie.
-Ale Nico, jest jeszcze coś - powiedział niepewnie Will. - Tomira i Lorenzo muszą trafić do Obozu Herosów na trening...
-Co? Dlaczego?
-Bo jakby...przepowiednia.
-Jaka znowu przepowiednia?
CZYTASZ
Słoneczny Anioł 2//Solangelo
FanficKontynuacja przygód pewnego mrocznego włocha oraz jego promieniującego przeciwieństwa. Po przeprowadzce do mieszkania w Manhattanie, życie im się ułożyło, na tyle ile pomógł stan psychiczny Willa Solace'a. Jednak, przeszłość nie pozwala o sobie zapo...