Will
Podszedł do swojego chłopaka, który krzyknął , tylko ,,Och!".
Zobaczył o co chodziło synowi Hadesa i jemu samemu, łzy pojawiły się w oczach.
Percy i Annabeth, razem z Hazel o Frankiem. Cała czwórka stała w drzwiach i uśmiechała się smętnie. Jakby ich coś gnębiło.
Był medykiem, więc nie umknęło jego uwadze, lekko - bardzo lekko - zaokrąglony brzuch córki Ateny, narzeczonej Percy'ego.
Pierwsze co go przybiło, to jak się zmienili przez te kilka lat. Wydorośleli z wyglądu. Wyglądali na o wiele bardziej dojrzalszych.
W oczach Percy'ego widać, było prawdziwy ogień, zdeterminowanie, jakby w każdym momencie był gotowy na walkę. Widać, że to był jeden z największych herosów, tego stulecia.
Obok niego, stała dumnie Annabeth Chase, jej burzowe oczy, nadal były przerażające, jakby wyzywała kogoś do walki.
Hazel i Frank, wyglądali bardzo władczo i odważnie. Byli pretorami, ale wyglądali jakby co najmniej byli władcami, jakiegoś potężnego cesarstwa rzymskiego.
-Nico. Will...Jak... - urwała Hazel, rzucając się bratu na szyję, który od razu wtulił twarz w jej kręcone włosy.
-Wejdźcie. - powiedział. - Nico...może zrobicie przejście? - zaśmiał się.
Czwórka, z wielkiej siódemki weszła do środka, ściągając buty, mimo protestów właścicieli domów.
-Na bogów, po chorujecie się... - stwierdził kąśliwie.
-Może pójdziemy do sal...Och, no tak...Ekhm...Mamy nowych...dzieci w domu - powiedział dumnie Nico.
Hazel z Annabeth, pisnęły tak głośno, że Frank z Percym zatkali sobie uszy, a za rogu wyjrzał Lorenzo.
-Kto przyszedł? - zapytał sześciolatek.
-Lorenzo, to jest...Percy Jackson, Annabeth Chase, Hazel Lavesque oraz Frank Zhang...Nasi przyjaciele - przedstawił ich syn Hadesa.
-Cześć! - zawołała Tomira. - A ja nazywam się Tomira Cacciapaglia.
-Caccia...Co? - zapytał Percy.
-Nietypowe naz... - zaczęła córka Ateny.
-Włoskie...nasza rodzina pochodzi z Włoch.
-Tylko?
-Nie...A co?
-Twoje imię...
-Na bogów...Moja matka była...polką, czyli Słowianką.
-To jest twoje prawdziwe imię? - zapytała Hazel.
-Generalnie...w dokumentach mam wpisane Tomimira Świętomira Cacciapaglia...Jeszcze coś?
-Yyy... - Nico nie wiedział czy cieszyć się czy wstydzić się. - Po kolei...Chodźcie do salonu. A dzieci...usiądziecie z nami?
-A możemy? - zapytał Lorenzo, a w jego oczach płonął prawdziwy ogień, jakby miał stały kontakt z jak to mówiła Tomira? Swarożycem?
-Pewnie. - odpowiedział Frank.
Wszyscy ruszyli w stronę salonu, gdzie każdy wygodnie się rozsiadł.
-Chciałabym was...nieco poznać - Hazel uśmiechała się do dzieci. - Ale...najpierw. Jason wyruszył na kolejną misję...Mam nadzieje, że nic mu nie będzie.
Popatrzył na swojego partnera, wiedział co znaczy słowo "misja" w przypadku syna Jupitera. Droga na pewne samobójstwo.
-Cóż - zaczął Nico. - Jest...herosem...Da sobie radę, jest silny.
CZYTASZ
Słoneczny Anioł 2//Solangelo
FanfictionKontynuacja przygód pewnego mrocznego włocha oraz jego promieniującego przeciwieństwa. Po przeprowadzce do mieszkania w Manhattanie, życie im się ułożyło, na tyle ile pomógł stan psychiczny Willa Solace'a. Jednak, przeszłość nie pozwala o sobie zapo...