Rozdział 2

143 12 3
                                    

Mały chłopaczek wyciągnął do mnie dłoń, ścisnęłam ją mocno I podpierając się na drugiej ręce wstałam.
-Idziemy do naszego domu!- pisnął cały w skowronkach Tubbo.
-Umm Ranboo mógłbyś zabrać Blooda I Charlie?-spytałam się niepewnie patrząc na pół endermana.
-Jasne.-odrzekł krótko łapiąc oba zwierzęta I podążając za nami.

Droga do ich domu nie trwała zbyt długo. Za około 10 minut zobaczyłam przed swoimi oczami minimalistyczny,lecz ładny domek. Z nami szedł też Techno, lecz po drodze niezauważalnie się odłączył. Jest strasznie dziwny...
Wygrywając się ze swoich przemyśleń poszłam do Ranboo I podziękowałam za pomoc, po tym szybko przywiązałam oba zwierzęta I podążyłam za znajomymi. Po wkroczeniu do domu, ujrzałam równie przytulne wnętrze.
-Usiądź Mel!- powiedział pełen energii brązowowłosy.

Usiadłam jak na polecenie i skrępowana czekałam na dalsze pytania.
-Kurczę,napewno nie przeszkadzam? Nie chce się wam narzucać, jakoś bym sobie poradziła.
W tym samym czasie poczułam promieniujący ból przy ranie na czole. Uhh chyba jednak bym sobie nie poradziła, Ale nie chciałam dawać po sobie,że jestem słabą choć chyba już udowodniłam, że najlepsza nie jestem. Znów odpłynęłam w przemyśleniach, kiedy nagle przedemną pojawił się wielki kubek herbaty. Wzdrygnęłam I popatrzyłam w wdzięcznością na Tubbo. Cóż Ranboo był dość cichy, a Tubbo wręcz tryskał energią. Podobno przeciwieństwa się przyciągają.

Powoli zaczęłam pić herbatę, przypatrzając się swoim ubraniom. Po prostu świetnie, przecież nie mam nic za zmianę. Westchnęłam I podparłam swoją głowę rękami na stole.

-Nie przejmuj się myślę, że Niki mogła by coś dla Ciebie skombinować.-szybko powiedział Ranboo.

-Kim kolwiek ona jest, to bardzo bym dziękowała.- uśmiechnęłam się chyba najszerzej w tym dniu.

-Tak naprawdę możemy iść już teraz!-powiedział szybko Tubbo i podreptał do wyjścia.
Po chwili ja I Ranboo dołączyliśmy do niego.

-To napewno nie problem?-spytałam się jeszcze dla pewności.

-Napewno Meel! Przestań już tyle pytać, Niki ma strasznie dużo ubrań i szyje je dość często więc napewno coś dla Ciebie znajdzie.- powiedział Tubbo już zirytowany pytaniami.

Wreszcie wyszliśmy z domu, kierując się w nieznanym mi kierunku. Słońce grzało zdecydowanie bardziej niż rano. Przez całą drogę szliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzało mi to za bardzo bo mogłam w spokoju obserwować tutejsze okolice.

Po około 15 minutach doszliśmy do czegoś przypominającego wioskę.

-Daj rękę bo jeszcze się zgubisz.-Ranboo wyciągnął do mnie rękę,tak bym mogła ją złapać.
Po tych słowach niepewnie zacisnęłam swoją dłoń na jego, podążając za nim.
Nie powiem, musiało to wyglądać komicznie, prawie 2 metrowy człowieko-enderman I zwykła dziewczyna 165 wzrostu.
Przeciskaliśmy się przez gwar różnych stoisk I dzieci które beztrosko korzystały z życia.

-To tutaj!-krzyknął wreszcie Tubbo, wskazując spory ceglany domek.
Podeszliśmy do drzwi, Ranboo szybko zapukał, a ja ze stresem czekałam na otwarcie drzwi. Czy napewno dziewczyna mnie polubi? Jaka jest? Czy napewno to nie będzie dla niej problem?
Nagle przed moim nosem otworzyły się drzwi, a za nimi stała kobieta w różowych włosach do ramion, kremowej bluzce I czarnych lekkich spodniach.
-Dzień dobry Tubbo! Cześć Ranboo!-jej wzrok zaraz skierował się na mnie.
-Ouh to jest Mel nasza nowa koleżanka! Potrzebuje trochę ubrań i pomyśleliśmy,że ty będziesz idelna żeby jej pomóc.-szybko powiedział wieżowiec.

-Jasne zapraszam!-powiedziała uśmiechniętą Niki zapraszając nas do środka.

Weszliśmy do środka i dopiero teraz puściłam rękę Ranboo. Trochę zestresowala usiadłam na pobliskiej kanapie czekając na dziewczynę.
-Tak pozatym Niki jestem miło poznać.-zwróciła się do mnie wyciągając rękę.

-Mel-powiedziałam uściskając jej rękę.

-No dobrze, to wy sobie poczekajcie, a ja biorę Mel jak narazie pod swoją opiekę.- zaśmiała się,po czym chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Chwilę potem znalazłam się w jej pracowni, na wieszakach wisiały przeróżne ubrania, wszędzie były porozrzucane różne skrawki materiałow I nici.
-Zobaczmy...-różowowłosa wzięła miarkę I zaczęła biegać od strony do strony by mnie zmierzyć.
Po tym zaczęła grzebać w ubraniach, wyciągając przeróżne bluzki z bufiastymi rękawami, spódnice, gorsety, sukienki I swetry.

Minęła chyba jakaś godzina zanim Niki dopasowała idealnie wszystkie ciuchy. Raczej chłopcy nie byli zbyt zadowoleni z siedzenia w miejscu przez godzinę. Wyszłam szybko z ciuchami w ręku do moich towarzyszy, rozmawiali o czymś.

-Już jestem! Przepraszam, że tak długo.- westchnęłam i popatrzyłam na Ranboo i Tubbo.

-O nareszcie! Myślałem, że zanudzimy się na śmierć- westchnął Tubbo.

-Spokojnie teraz możemy już wracać- uśmiechnęłam się szeroko i podziękowałam jeszcze raz Niki.

Pożegnaliśmy się z dziewczyną I ruszyliśmy do swojego domu.

_______________________
Kolejny rozdział! Przepraszam, że musieliście tyle czekać ale ochoty na pisanie nie było.

720 słów

| My little Flower | Ranboo x OC |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz