Rozdział 3

135 14 5
                                    

Po 15 minutach doszliśmy do naszej chatki. Tubbo pokazał mi mój pokój gdzie odłożyłam ubrania. Nie był zbyt duży, ale też nie za mały. Jak na mnie był odpowiedni. Po dość ciężkim dniu wreszcie zgłodniałam więc wyszłam z pokoju, biegnąc wręcz do kuchni, by coś przekąsić.

Przy stole zobaczyłam tylko Ranboo co znaczy, że Tubbo gdzieś wywiało. Trochę niepewnie usiadłam naprzeciwko chłopaka wgapiając się w sufit.
-Pewnie jesteś głodna, jedz.-podsunął mi pod nos talerz naleśników.

-Dzięki!-uśmiechnęłam się I zaczęłam powoli jeść.
Zapanowała cisza, słyszałam tylko tykanie zegara,co było niezręczne.

-Tak właściwie, gdzie jest Tubbo?-szybko wymamrotałam.

-Poszedł odwiedzić Tommiego.-odparł dwukolorowy.

Moja twarz szybka przybrała grymas niezrozumienia. Kim jest znowu ten Tommy?

-Ah, no tak nie wiesz kim on jest,no ale oodpowiadając na twoje pytanie to przyjaciel Tubbo.-zaśmiał się widząc moją twarz.

-No i wszystko jasne.-zachichotałam I odstawiłam pusty już talerz.

Nagle znowu poczułam ukłucie w okolicy głowy, kurde zapomniałam już O tej ranie.

-Chodź Melcia, trzeba zmienić ci opatrunek.-puścił mi oczko I pociągnął do kanapy.

Usiadłam na kanapie i czekałam na dalsze ruchy endermana. Przez chwilę straciłam go z pola widzenia, ale zaraz znowu pojawił się kucając przedemną I zdejmując mi stary lekko zakrwawiony bandaż. Zdezynfekował mi ranę,na co syknęłam z bólu, lecz próbowałam nie okazywać, że cokolwiek mnie boli. Chłopak nałożył na moje czoło gazik, po czym zaczął owijać go bandażem. Musiałam wyglądać okropnie, ale zdrowie najważniejsze. Szybko wstałam i przytuliłam się do "żyrafy". Był trochę zdziwiony, ale zanim zdążył coś powiedzieć, zniknęłam w swoim pokoju.

Wbiegając do pomieszczenia,od razu poszłam do lustra. Cóż, rany tylko mnie oszpecały, a po niektórych napewno zostaną blizny. Na nogach miałam sporo siniaków, co wyglądało jakby ktoś nałogowo mnie bił. Po długich rozmyśleniach, otworzyłam szafę i wzięłam swoją piżamę i w ekspresowym tempie przebrałam się, by chwilę potem znaleźć się w swoim łóżku.

***
Obudziły mnie promienie porannego słońca. No tak, zapomniałam zasłonić zasłonek przed snem. Jak można być takim debilem? Wygramoliłam się spod pierzyny, od razu biegnąc do lustra. Nie wyglądałam za dobrze, chyba jak każdy rano. Moje włosy wyglądały jak rude siano, pozatym opatrunek lekko się przesunął. Z kolejnego transu, wyrwało mnie pukanie do drzwi. Szybko podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Za nimi stał Tubbo z całym asortymentem do zmieniania opatrunku.
-Tubbo! Już jesteś!-uśmiechnęłam się.
-Jasne, dzisiaj poznasz kogoś nowego, więc zmienię ci tylko opatrunek, przebierzesz się I idziesz prosto do nas.-powiedział tubbo cały w skowronkach.

Przytaknęłam tylko na jego pomysł,i usiadłam wraz z nowym przyjacielem na łóżku. Zaczął robić to samo co Ranboo wczoraj,czyli raczej nic wartego uwagi. Po kilku minutach na mojej głowie znajdował się świeży opatrunek. Pszczelarz opuścił mój pokój, ja za to poszłam szukać ubrań odpowiednich na dzisiejszą pogodę i okazję. Nawet w pokoju było mi bardzo duszno więc zdecydowałam się na białą przylegającą bluzkę z krótkim rękawem, oraz spódniczkę. Na swoje nogi wtłoczyłam swoje ulubione wyższe buty, przy tym prawie zapominając o swoich włosach. w ostatniej chwili chwyciłam drewniany przedmiot I przeczesałam nim kilka razy swoje ogniste pasma.

Nareszcie wybiegłam z pokoju lekko zestresowana. Przy stole zobaczyłam znanych mi już Tubbo I Ranboo, lecz naprzeciwko ich siedzieli dwaj blondyni...
Jeden był napewno starszy, drugi wyglądał jakby był w wieku Tubbo.

-Dzień Dobry.-powiedziałam trochę niepewnie do całego towarzystwa i dosiadłam się do stołu.

-Kobieta! No, mówić kto już do niej podbija?-zwrócił się mniejszy blondyn do Ranboo I Tubbo.

-Słuchaj,nie wiem kim jesteś ale ucisz się trochę bo jesteś trochę zbyt głośno-powiedziałam z grymasem na twarzy.

Chłopak tylko się skrzywił i wrócił do jedzenia.

- No więc to jest Mel, jej historia jest trochę skomplikowana.-zaśmiał się Ranboo.

-Witaj Mel, bardzo miło Cię poznać. Właściwie jestem Philza,ale mów mi Phil,ten wkurzający dzieciak to Tommy.- powiedział starszy.

OH Tommy. To napewno ten o którym mówił mi Ranboo.

-Także miło mi was poznać,myślę, że się dogadamy.-powiedziałam i zaczęłam jeść tosta który pojawił się na moim talerzu.

-Niedługo idziemy na piknik więc niech każdy coś ze sobą weźmie!-zasygnalizował Tubbo.

Dawno nie byłam na pikniku,może być nawet okej...

___________
Kolejny rozdział tak jak obiecywałam, od poniedziałku do niedzieli będę na wakacjach więc raczej nic się nie pojawi chociaż może wykombinuje coś z zuzanahoryzoncie
680 słów

| My little Flower | Ranboo x OC |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz