×Rozdział 8×

1.5K 153 117
                                    

Pov. George
Gdy byliśmy pod domem Willbura wziąłem zakupy oraz ściągnąłem kask i oddałem go właścicielowi. Przytuliłem go lekko na pożegnanie. Chłopak chwilę był w szoku, ale oddał uścisk. Po odsunięciu się od Dreama pomachałem mu na co ten odpalając motor mi odmachał.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, a raczej kto, to był Willbur, który jak tylko mnie zobaczył w przedpokoju odrazu się na mnie rzucił.
- Nie rób tak..
- Spokojnie Will nic poważnego mi się nie stało.
- Pokaż mi tą szyję. Dream mówił, że nie jest w stanie zrobić nic poza założeniem opatrunku...
- To może po śniadaniu? Zrobiłem Ci małe zakupy!
- George, ale skąd ty miałeś..
- Ja za to zapłaciłem. Wkońcu to Ty mnie targałeś z klubu.
- Ta ja.. - powiedział okularnik strasznie nie wyraźnie uśmiechając się pod nosem.
- Mówiłeś coś?
- Nie. Chodźmy coś zjeść.

Will strasznie się o mnie martwił tak jak ja o niego. U jego boku czułem się jak z bratem. Zawsze sie troszczyliśmy o siebie, pomagaliśmy w potrzebie czy też mieliśmy bezsensowne kłótnie, które kończyły się śmiechem.

Nagle zobaczyłem 2 walizki stojące za sofą przyjaciela. Wiedziałem, że jedzie on do Niki, ale ta myśl jednak mnie dobijała. Nie będę miał do kogo się odezwać przez miesiąc czasu.
- Ty jedziesz jutro tak?
- Tak mam o 5 rano pociąg. - powiedział Willbur uśmiechając się i w między czasie robiąc kanapki.

Gdy Will zrobił kanapki, które swoją drogą były przepyszne, przypomniałem sobie jeden fakt. Skąd Will ma kontakt z Dreamem i kto był wczoraj w domu.
- Will?
- Co jest George?
- Ktoś był wczoraj w domu? Wsensie.. Widziałem ciastka na stole, a ty je wykładasz tylko, gdy ktoś przyjdzie.
- A mieliśmy jednego gościa. - Will wziął łyk kawy i kontynuował. - Po incydencie w klubie nie chciałeś puścić swego bohatera, więc on musiał zanieść Cię tutaj. - dokończył Will z widocznym uśmieszkiem.
- Kto to był?!
- Dream. - powiedział chłopak jak gdyby nigdy nic dalej pijąc kawę.

To dużo wyjaśnia dlaczego ta dwójka ma do siebie kontakt. Gdy skończyłem śniadanie wyciągnąłem telefon i ponownie spojrzałem na wiadomość od ojca. Czytałem ją jeszcze kilka razy i stresowałem się jak zawsze gdy staruszek jechał na jakieś akcje. Nagle poczułem jak ktoś złapał mnie za ramie. Odwróciłem się przy tym wyrywając się z "transu". Chłopak posłał mi tylko uśmiech, który zawsze dodawał mi otuchy.

Była godzina 19:03, a Will musiał wstać przed 4 rano. Postanowiłem już mu nie przeszkadzać, więc się pożegnałem i oczywiście kazałem pozdrowić Niki ode mnie. Gdy opuściłem jego mieszkanie nie było za ciepło, a na dodatek zaczynało się ściemniać co mnie nie pocieszało. Już po 3 minutach drogi do domu trząsłem się z zimna. Strzelam, że jutro będę chory. Ehh mówi się trudno. Nagle poczułem jak coś mi opada na barki. Była to gruba i duża zielona bluza. Gdy się odwróciłem, aby znaleźć osobę odpowiedzialną za wykonanie tego czynu zobaczyłem maskę z uśmiechem.
- D-dream..? Co t-ty tu r-robisz?
- Jechałem w tej okolicy, więc postanowiłem się z Tobą spotkać. A Willbur powiedział, że poszedłeś do domu i w którą strone mam iść. - powiedział zadowolony z siebie chłopak.
- W-wiesz pew..
- Nie mam nic do roboty oprócz dopilnowania Ciebie.
- Co..?
- Wiesz wychodzenie w taką pogodę bez kurtki to nie zbyt mądry pomysł.
- Z-zapomniałem jej o-okej..?
- Głupota boli.. Zresztą słychać, że już masz chrypę.

Tu Dream miał rację miałem straszną chrypę. Mimo, że miałem na sobie bluzę dalej było mi zimno. Zielonooki musiał to zauważyć ponieważ objął mnie ręką na co lekko się zarumieniłem. Gdy znaleźliśmy się przed moim domem chłopak chciał już odejść, lecz złapałem go za nadgarstek. Ten się odwrócił i spojrzał mi w oczy.

- Coś się stało?
- Nie chcesz przyjść do mnie? Sam mówiłeś, że jest zimno.. I nie chce być sam.. - ostatnie zdanie powiedziałem najciszej jak potrafiłem i spojrzałem w podłogę.
- Mogę wpaść na jakiś czas.

Po jego słowach się uśmiechnąłem i wpuściłem go do mieszkania pokazując mu gdzie co jest. Oczywiście nie mogłem pokazać mu kilku pokoi, ponieważ były zamknięte oraz miałem zakaz to wchodzenia tam. Więc tym bardziej nie mógłbym wpuścić tam Dreama. Udaliśmy się w stronę kuchni by zaparzyć herbatę. Robiąc to cały czas patrzyłem na chłopaka i męczyła mnie jedna i ta sama myśl "czemu nosi tą maske?". Gdy woda się gotowała postanowiłem usiąść na przeciwko chłopaka i patrzyłem prosto w jego zielone oczy.
- Dream..?
- Tak?
- Mam takie pytanie.. Oczywiście jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać!
- Jakie to pytanie? - powiedział chłopak lekko się śmiejąc przy tym.
- Czemu ciągle nosisz tą maske..?

Po zadaniu pytania nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, tylko głuchą ciszę. Chłopak siedział w bez ruchu. Jedyne co było słychać w pokoju to nasze oddechy oraz szum z działającej kuchenki. Po kilku minutach ciszy zrozumiałem, że nie powinienem o to pytać.
- Dream ja.. - przerwałem zdanie.
Chłopak pokazał mi ręką abym nie kończył wypowiedzi. Przez następne kilka minut trwała niezręczna cisza.

Wkońcu usłyszałem, że chłopak głęboko i spokojnie oddycha.

- To jest w pewnym stopniu szlifowanie niedoskonałości czy też ucieczka od przeszłości. - Powiedział chłopak opuszczając głowę.

- Niedoskonałości? Nikt nie jest idealny, ale każdy powinien kochać siebie.

- Tylko, że..

Chłopak przestał mówić i powoli ściągnął swoją maskę. Jego twarz była prześliczna. Teraz bardzo dobrze widziałem jego duże zielone oczy. Policzki były pokryte liczną ilością piegów, a jego blond włosy dodawały jeszcze większego wdzięku. Zauważyłem również blizny. Jedna przechodziła przez jego oko, druga przez nos, a trzecia przez kącik ust. Patrzyłem na chłopaka z iskierkami w oczach. Po chwili otrząsnąłem się z tego transu, a chłopak spuścił wzrok.

Pov. Dream
Od dłuższej chwili George nie powiedział ani słowa. Tylko patrzył się na mnie. Nie wiem czy zrobiłem dobrze pokazując siebie. Szybko spojrzałem na blat, aby uniknąć kontaktu wzrokowego z brunetem. Nagle poczułem chłodne małe rączki na moich policzkach, a moja głowa została natychmiast pokierowana w stronę sprawcy.

- Dream.. Ja nie widzę tych "niedoskonałości". - powiedział chłopak czule się uśmiechając.

- Przecież te blizny są..

- Piękne! - dokończył moje zdanie. - chcesz się wygadać?

Patrzyłem chłopakowi prosto w oczy będąc w szoku. Jak tak łatwo i szybko udało mu się dowiedzieć czego potrzebuje. Nie lubiłem rozmawiać o swoim życiu, lecz w tym momencie tego potrzebowałem. Pokiwałem twierdząco Georgowi, a on poszedł zalać herbatę. Do jednej ręki podał mi kubek z herbatą, a drugą złapał za nadgarstek i zaprowadził na kanapę. Gdy widziałem, że brunet jest gotowy, aby mnie wysłuchać wziąłem głęboki wdech i zacząłem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hey!
Chciałam bardzo, ale to BARDZO podziękować za taką aktywność. Mam nadzieję, że narazie książka się podoba i dalej będziecie czekać na kolejne części :]
Miłego dnia/Dobranoc!

Liczba słów: 1048

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

|To niebezpieczne..| ~DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz