×Rozdział 9×

1.4K 137 109
                                    

- Moi rodzice byli szczęśliwym małżeństwem bynajmniej tak mi się wydaje. Nie znam ich dokładnej historii czy też mieli styczności z jakimiś gangami, mafiami. Wiem tylko, że ja nie byłem ich najlepszym rozdziałem w życiu, a za to najgorszym. Rodzice starali się o dziecko. Ich marzeniem było, żeby była to dziewczynka. Po moich narodzinach, gdy tylko ojciec dowiedział się, że nie będzie mieć córeczki a syna, po prostu wparował wściekły na salę, chwycił pierwsze lepsze ostre narzędzie i zrobił mi nacięcie na ustach. Był wściekły jak nigdy wcześniej. Potem wyszedł od tak z sali. I nigdy więcej nie pojawił się w moim jak i mamy życiu.
- I od tak zostawił rodzine? Przecież nawet jak chciał córke nie powienien was tak potraktować!  - powiedział zmartwiony będąc jednocześnie zły brunet.
- Cóż.. Nie przeszkadzała mi jego nieobecność w moim życiu, wkońcu nie pamiętam jego twarzy, głosu czy czynów. Wszystko wiem z opowieści matki.
- Przynajmniej ona Cię nie potraktowała okropnie. Tak? - powiedział to lekko uśmiechnięty chłopak, lecz gdy widząc mój wyraz twarzy przestał się uśmiechać.
- Codziennie mi powtarzała jak zniszczyłem jej życie. Codziennie krzyczała na mnie, głodziła, biła czy też zamykała w pokoju. Jako dziecko nie miałem się jak bronić. - pokazałem ranę przechodzącą z nosa do policzka. - Ta blizna to jest jej dzieło, ponieważ zapytałem o głupią szklanke wody. - wziąłem głęboki oddech i powstrzymywałem nabierające się do oczu łzy. - Po tym poszła do pokoju i po kilku minutach wyszła idąc do drzwi wejściowych z tekstem "Poradzisz se. Chyba." i wyszła z mieszkania. A ja ciągle płakałem.
- Co.. Jak sobie poradziłeś?! Miałeś tylko 6 lat!
- Cóż gdyby nie moja przyjaźń z Sapem skończył bym, albo martwy, albo na ulicy. Przyjaźnimy się od kiedy miałem 4 lata i wiedział o moich problemach, ale kazałem mu nikomu się nie wygadać co było już sporym błędem. Po całej akcji zadzwoniłem do niego i wręcz błagałem o pomoc. Powiedział mamie o tym, że zostałem sam nie wiedząc co zrobić. Odrazu po mnie przyjechali. Jego mama jest naprawde kochaną osobą. Opatrzyła mi rane i pomogła się spakować. Niestety nie mogłem zamieszkać z nimi bo w tamtym momencie mieli naprawdę spore problemy finansowe oraz małe mieszkanie. Więc zadzwoniła do swojej najlepszej przyjaciółki. I tak poznałem Puffy, która bez problemu wzięła mnie do siebie, zaopiekowała się mną. Na początku bałem się prosić o cokolwiek lub rozmawiać, lecz z czasem staliśmy się małą rodziną. - powiedziałem uśmiechając się pod nosem.
- Dream..? A skąd ta blizna przechodząca przez oko..? - zapytał nieśmiało chłopak jakby bał się pytać.
- Ah.. No tak jeszcze jedna. Z Sapnapem byliśmy dość kłopotliwymi dziećmi. Mieliśmy dużo bójek i tego typu. Raz wychodząc ze szkoły zobaczyłem mojego przyjaciela w towarzystwie kilku starszych typów. Lecz nie był odważny jak zwykle, a za to cały czas się cofał i był przerażony. Pobiegłem w jego stronę i zobaczyłem, że starszaki mają nóż. Powiedziałem mu cicho, żeby zajął się dwójką bez broni, a ja się zajme tym z nożem. Po czasie przyszło kilka nauczycieli rozdzielając nas, a ja dostałem dwa ciosy nożem jeden lekki w bark, a drugie jak widać mocniejsze zacięcie przez oko. Gdyby nie moja pomoc Sapnapowi mogło by stać się coś więcej niż tylko jego złamana ręka. - oparłem się o oparcie kanapy i spojrzałem na chłopaka, który patrzył na mnie z zaciekawieniem. -Widzisz George.. Człowiek może posiadać wiele blizn. Ale tylko od niego zależy co ona oznacza.
Po moich słowach chłopak automatycznie patrzył w swoje stopy. Wyglądał na przybitego. Bez słowa postanowiłem podejść do niego i go przytulić. Chłopak był chwilę w szoku, lecz po dłuższej chwili oddał uścisk, a ja poczułem jak moje ramię staję sie mokre, a uścisk był mocniejszy.
- Bardzo mi przykro Dream.. - powiedział chłopak przez łzy.
-Nie ma powodu żeby przezemnie było ci przykro.. - odsunąłem się od niego i spojrzałem w oczy - potrzebujesz się wygadać..?
- Nie dziękuję.. Jestem poprostu zmęczony. Wiesz tyle dziś się wydarzyło
- Rozumiem. - Przerwałem brunetowi. - W takim razie będę się zbierać. Dobranoc George! - powiedziałem do chłopaka wstając.
- Dobranoc Dream..


Powiedział cicho chłopak po czym wyszedłem z mieszkania zamykając za sobą drzwi.

Pov. George
Po tym jak blondyn opuścił moje mieszkanie siedziałem jeszcze na kanapie miejąc w głowie jego słowa "Człowiek może posiadać wiele blizn. Ale tylko od niego zależy czy ta blizna była tego warta." myśląc tylko o tym wziąłem chusteczkę i zacząłem lekko przecierać nią po mojej ręce. Po chwili ukazały się liczne blizny. Jedne nowsze inne starsze, ale wiedziałem z jakiego one są powodu. "Bo jestem słaby".

Dokończyłem pić swoją herbatę i udałem się pod prysznic. Był to idealny moment by się uspokoić czy też odstresować. Po długim przysznicu przebrałem się w wygodną piżamie i położyłem się na łóżku włączając telefon. Zobaczyłem jedną nieprzeczytaną wiadomość. Gdy zobaczyłem osobę, która mi ją wysłała uśmiechnąłem się. Była ona od taty.

Do Georga:
Kocham Cię synku. Dobranoc.

Czułem jak pojedyńcza łza szczęścia spłynęła po moim policzku, więc bez przedłużania odpowiedziałem na wiadomość.

Od Georga:
Też Cię kocham tato. Dobranoc.

Po tym odłożyłem telefon i udałem się w krainę snu.

*****

Po raz kolejny usłyszałem wibracje telefonu. Od 15 minut ktoś potrzebuje mojej atencji i nie da mi się wyspać. Wkońcu nie wytrzymałem i odebrałem

- Halo..?

- GEORGE!

Po tym krzyku wystraszyłem się na tyle, że telefon leżał już na poduszce. Po krótkiej chwili powoli podniosłem telefon i przyłożyłem do ucha.

- Dream wiesz, która jest godzina..?

- Um.. Jakby 12?

- Ou.. Too czego potrzebujesz?

- Czy szanowny Pan wyrobi się w 30 minut?

- Niby zdążę, ale po co...

- Okej to pa!

I się rozłączył. Westchnąłem ciężko i udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem czarne spodnie oraz zieloną bluzę, którą dał mi blondyn. Była duża i ciepła, czyli taka jaką lubię. Po ogarnięciu włosów poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie płatki z mlekiem. Jedząc przeglądałem jakieś filmiki i zaraz po skończeniu usłyszałem pukanie do drzwi. Szybko odniosłem miskę do kuchni i poszedłem otworzyć drzwi. Był tam chłopak, który na głowie miał zielony kask, a pod pachą miał drugi koloru czerwonego. Po chwili ściągnął kask i lekko się zarumienił.

- Ładnie Ci w tej bluzie. - powiedział na co lekko się uśmiechnąłem

- Dziękuję.

- To nie ma co czekać! Muszę Cię poznać z zajebistymi ludźmi!

Krzyknął dając mi kask i złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w strone motoru. Zapowiada się ciekawy dzień...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siemka!
Lekkie opóźnienia jak zawsze mam w zwyczaju. I jak pisałam zaczynamy maraton! Wstępnie potrwa on do czwartku a dalej? Będzie zależeć tylko od was! I oczywiście rozdziały mogą czasem być krótsze.
Do następnego!
Liczba słów: 1011

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

|To niebezpieczne..| ~DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz