×Rozdział 7×

1.6K 150 264
                                    

Przechodziłem między alejkami, aby nie być zauważonym przez napastników. W niektórych sytuacjach przemoc jest potrzebna. Trzymałem pistolet w obu dłoniach lekko wychylając głowę za regału. Moja sytuacja była idealna, gdyż mężczyzna, który trzymał broń przy głowie kasiera był odwrócony plecami do mnie. Dzięki temu mogłem łatwo odwrócić przebieg akcji.

Wziąłem oddech tak, aby nikt nie usłyszał. Wychyliłem się szybko za półek sklepowych i przyłożyłem pistolet do tyłu głowy jednego sprawcy. I postanowiłem stanowczo zacząć rozmowę.

- Opuść broń i rzuć na ziemię.

Mężczyzna posłusznie wykonał moje polecenie. Kaiser oddalił się od obu mężczyzn i poszedł pewnie zadzwonić po policję. Nie tracąc czasu zacząłem rozmowę z drugim złodziejem.

- Żadnych gwałtownych ruchów bo strzele mu kulkę w łeb.

Zamaskowany napastnik spojrzał na mnie i podniósł ręce lekko się cofając dopóki nie spotkał się z ścianą. Byłem bardzo skupiony na zaistniałej sytuacji, aby uniknąć tego samego błędu.

Spojrzałem na mężczyznę pod ścianą, który nagle zaczął się wrogo uśmiechać. Zastanawiałem się czemu mężczyzna się tak śmieje po czym poczułem jak ktoś mnie łapie od tyłu i przykłada ostrze do gardła.

- Puść broń!

Wykrzyczała osoba, która co każde słowo mocniej przyciskała broń do mojej krtani. Poczułem lekkie pieczenie oraz czułem jak pojedyńcze krople krwi spływają mi po szyji. Nie miałem za dużo do stracenia więc dalej trzymałem broń z nadzieją, że ktoś zaraz przyjdzie.

- PUŚĆ BROŃ POWIEDZIAŁEM!

Powiedział już zirytowany mężczyzna. Puściłem broń, która upadła na ziemię. Mężczyzna popochał mnie w stronę ściany, abym ani nie uciekł ani próbował jakiś sztuczek. Nie odwracałem się do przeciwnika, gdyż jeden głupi ruch mógł skończyć się tragicznym skutkiem.

Nagle usłyszałem huk za moimi plecami spojrzałem na ziemię i ujrzałem leżącego mężczyznę, lecz po chwili podniosłem wzrok. Stał tam chłopak w bandanie, który ze skupieniem patrzył na jednego napastnika z bronią w jego kierunku. Po chwili drugą ręką podał mi mój pistolet a ja wcelowałem się w drugiego sprawcę.

Po jakiś pięciu minutach zjawiła się policja i zabrała 3 złodzieji, którzy byli poszukiwani od miesiąca. Spojrzałem jeszcze raz na chłopaka, który chciał się już oddalić. Złapałem go za ramię na co się tylko obrócił z pytającą miną.

- Dzięki, że mi pomogłeś.

- Spoko.. Widzisz potrafię coś więcej niż tylko noszenie apteczki.

Po tych słowach wiedziałem już z kim rozmawiam. Tamtej nocy co zostałem zaatakowany. To był chłopak, który przyniósł apteczke, gdy Dream go poprosił.

- Jesteś.. Umm.. Sapmap?

- Ughhh.. Dużo osób sobie myli, ale blisko byłeś. - Chłopak odwrócił się do mnie przodem i wystawił rękę. - Sapnap.

Podałem rękę Sapnapowi i postanowiłem również się przedstawić.

- George. Chodź pewnie znasz moje imię.

|To niebezpieczne..| ~DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz