×Prolog×

1.9K 164 189
                                    

- George masz nie wychodzić bez tego!

Spojrzał na mnie ojciec, który trzymał broń w ręku. Oparłem się o ścianę i spojrzałem na niego obojętnie.

- Kiedy zrozumiesz dzieciaku, że tutaj nie jesteś bezpieczny?!

Po tych słowach jedną ręką złapał się za czoło. Nigdy nie miałem z nim dobrych relacji. Każdego dnia musialo dojść do sprzeczki między nami. Nagle usłyszałem ciągniecie za klamkę. Mój tata musiał usłyszeć to samo bo automatycznie skierował broń w stronę drzwi. Okazało się, że to jeden z jego ludzi. Był to Big Q jedna z niewielu osób, która rozmawiała ze mną jak z człowiekiem.

- Siemasz szefuńciu. Dzwoniłeś.
- No tak...

Po jego słowach ojciec opuścił glocka i wsadził mi go do kieszeni kierując sie w strone swojego biura. Przewróciłem oczami i udałem się po kurtkę. Założyłem maseczke i zarzuciłem kaptur na moje roszczochrane włosy. Wolałem nie być rozpoznany nigdzie z powodu mojego ojca.

Nigdy nie przepadałem za przemocą mimo, że staruszek zabierał mnie na strzelnice od dziecka oraz pokazywał jak świetnie posługiwać się nożem. Przez to kim jest mój ojciec w dzieciństwie wszystkie dzieci bały się znajomości ze mną po za jedną osobą. Był to Willbur. Mój tata stwierdził, że jego też nauczy podstaw, aby znajomość ze mną nie sprawiała mu kłopotu.

Z mojego rozmyślania wyrwała mnie czyjaś obecność. Czułem kogoś spojrzenie na sobie. Postanowiłem zignorować to i dać znać tacie jak wrócę do domu. Jednak nie spieszyło mi się tam. Kochałem spacery czy to w towarzystwie mojego przyjaciela czy też w samotności. W dalszym ciągu czułem czyjąś obecność. Wiedziałem, że ktoś za mną idzie. Bez zastanowienia wyciągnąłem pistolet z kieszeni i się odwróciłem.

- Czego chcesz..?

Zapytałem zirytowany kierując broń w stronę "szpiega". Był to jakiś dzieciak o niebieskich oczach oraz blond włosach. Po jego minie było widać, że jest w lekkim szoku po czym się uśmiechną.

- Ciebie...

Po jego słowach usłyszałem większą ilość kroków za plecami. Czyli jednak nie obejdzie się bez rannych..? Bez zastanowienia wyciągnąłem scyzoryk, który zawsze trzymam w kurtce i wbiłem go blondynowi w brzuch, aby upewnić się, że ten nie stanowi zagrożenia. Następnie się odwróciłem i skierowałem broń w stronę jednego z dwóch zbliżających się do mnie ludzi. Obojętny postanowiłem wkońcu coś powiedzieć.

- Jeśli nie chcecie, żeby się wykrwawił dajcie mi spokój.

Ci tylko kiwneli głowami, a ja poszłem w swoją stronę chowając obie bronie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I oto prolog rozpoczynający opowiadanie! Macie jakieś przemyślenia? Podzielcie się nimi śmiało :]

Wiek postaci z rozdziału:
- Awsomedude - 31
- Big Q - 26
- Tommy - 17
- Tubbo - 18
- Ranboo - 18

Liczba słów: 382

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

|To niebezpieczne..| ~DNF|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz