12. Musisz

387 23 13
                                    




Narrator

Nie zważając na późną godzinę i liczne upominania ze strony pani Pomfrey, dziewczyny przegadywały całe noce, w celu nadrobienia "nieobecności" rudowłosej. Meadows przy tym mistrzowsko unikała jakiejkolwiek wzmianki o pewnym ciemnowłosym palancie.

- Naprawdę? - donośnie dopytywała Lily, śmiejąc się przy tym do łez.

- Tak! I wtedy momentalnie je wypluł. Trochę mu zeszło na ogarnięcie, że coś jest nie tak. - opowiadała, co chwile zalewając się chichotem, Dorcas.

Dziewczyny śmiały się tak do rozpuku co wieczór, a w dzień Evans starała się uzupełnić wszystkie braki z lekcji, które opuściła, o ile szkolna pielęgniarka jej na to zezwalała. Pani Pomfrey twierdziła, że "Nie powinna panienka się tak wysilać".

Na szczęście już kilka tygodni później Lily wróciła do swojego normalnego trybu życia, pomimo dalszego unikania większego wysiłku fizycznego, gdyż dalej była słaba.

***

- I tak się dowie! Nie ma szans, że nie zauważy! Przecież to... - mówił desperacko Remus, ledwo trzymając się we własnych rękach, gdy nagle mu przerwano.

- Przymknij się już... - syknęła Meadows, przysłaniając usta chłopaka swoją dłonią, by zatrzymać jego wywód. - Idzie tu.

- Ja bym nie pogardził takim gestem adoracji w moją stronę, Remi. - znacząco poruszył brwiami Syriusz.

- Ty też się już uspokój, dobra? - ciemnowłosa chętnie by wyrwała język Blackowi, ale musiała utrzymywać pozory dla dobrej reputacji. - Rozmowa sprzed chwili... Ziu... Nie ma, nie było, jasne? - przypomniała Dorcas, kreśląc palcami symboliczne zapięcie przy ustach i wyrzucając rzekomy kluczyk.

- Przydałby ci się jeszcze. - westchnął Syriusz, patrząc w stronę niewidzialnego kluczyka od ust brunetki, który powędrował w głąb pokoju.

Meadows tylko przewróciła oczami na jego komentarz.

Drzwi do pokoju Wspólnego się otworzyły, a przed gromadką przyjaciół ukazała się smukła i bardzo wychudzona sylwetka, na której karku rysowały się płomiennie rude włosy.

- Lily! - Dorcas odrazu rzuciła się w ramiona przyjaciółki, bez większego zastanowienia. - Oj, zapomniałam, wybacz. - rozluźniając uścisk, odsunęła się na odległość ramion.

- Spokojnie, nie jestem z gliny, nic mi nie będzie. - zażartowała Evans, rozluźniając tym samym napiętą atmosferę w pomieszczeniu i wtuliła się mocniej w ciemnowłosą. - Tak bardzo tęskniłam. - wyszeptała z ukojeniem, przymykając lekko powieki.

- No jasne, to ty tęskniłaś! - zarzuciła jej sarkastycznie Meadows.

- No a o nas nikt nie pamięta. - jęknął naburmuszony Syriusz.

- No faktycznie! Jak ty miałeś na imię? Marcus? Nie! Może... - udając rozkojarzenie, ciągnęła Lily.

- Ja ci dam Marcusa! Chodź no tu panno Amnezja! - zaśmiał się radośnie huncwot i już sekundę później cała czwórka trwała w uścisku.

- Może jednak pójdziemy do dormitorium, w końcu tam możemy się swobodniej rozgościć. - odezwał się Remus.

- A on umie mówić? Myślałam, że macie nowego przyjaciela niemowę i tylko czekam aż nas sobie przedstawicie, a tu proszę... - dalej pogrywała rudowłosa.

- Bardzo śmieszne. Ha-ha. Kilka lat ci ten sen ujął, że wracasz do żartów na poziomie przedszkola? - odpowiedział z tą samą energią Lupin.

- Serio, idziemy do dormitorium, bo zaraz sępy się zejdą. - zaczął znacząco szeptać Black, lecz momentalnie dostał z pięści w ramię od Dorcas. - Au! A to za co? - pisknął chłopak, a kiwnięcie dziewczęcej głowy w stronę Evans, poskutkowało jako odpowiedź. Wyraz twarzy bruneta szybko się zmienił i ten pobiegł do przodu, by otworzyć drzwi. - Damy przodem. - zaoferował, kłaniając się nonszalancko.

Lily nie nadała większej uwagi zachowaniu przyjaciół, choć coś się między nimi działo. Zachowywali się jakoś nienaturalnie sztywno, co nie było podobne do tej grupy przyjaciół, gdzie każdy nabija się z siebie nawzajem przy pierwszej lepszej okazji.

- Hmm... Czegoś mi tu brakuje. Czyżby dzisiaj nie zostane zaszczycona kolejną nieudolną próbą umówienia się ze mną od pana Jam... - zaczęła sarkastycznie rozmyślać na głos, przechadzając się po dormitorium huncwotów Lily, lecz po chwili przerwała jej Dorcas.

- Jamnika? - spazmatycznie się śmiejąc dokończyła ciemnowłosa. - Niestety dzisiaj już poszedł spać, może jutro go pogłaszczesz. - z wyraźnym zakłopotaniem na twarzy, brnęła w swoją głupią gierkę, mając nadzieję, że Lily odpuści jako pierwsza. - Myślę, że ty też już powinnaś udać się do łóżka, prawda chłopcy? - akcentując prawie każdy wyraz, patrzyła desperacko w stronę kolegów i kiwając głową na osobę rudowłosej, zaczęła kierować się do drzwi.

Obaj huncwoci postanowili grzęznąć w to bagno razem z Meadows i powoli kiwając głowami, wydobyli z siebie przeciągłe "Taaaaak".

Lily nie rozumiała co się dzieje, lecz jej mózg był na tyle otumaniony chorobą i zmęczeniem, że po prostu zdała to na głupotę przyjaciół i podążyła za Dorcas.

- No to dobranoc! - odezwała się z dezaprobatą, widząc na twarzach chłopaków wymuszone uśmiechy od ucha do ucha i dłonie zacięte w geście machania, jakby były zaprogramowane, na obijanie w tę i inną stronę w zgodnym rytmie.

- Tak. - przesyconym słodyczą tonem dodała Meadows i pchnęła Lily za plecy w stronę wyjścia. - Dobranoc. - wysyczała zaciskając zęby i wytrzeszczając znacząco oczy w stronę kolegów.

Remus opuścił rękę i odchrząknął uśmiechając się niezręcznie w stronę przyjaciółek. Drzwi do ich dormitorium się zatrzasnęły, a Lupin uderzył Blacka w ramię, by ten przestał machać w osłupieniu.

- Nie dam rady stary. - powiedział.

- Musisz, przynajmniej na razie...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 16, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Just friends/𝕁𝕚𝕝𝕪Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz