Wieści o porwaniu
-Monstadt-
Lisa układa książki w bibliotece, gdy zobaczyła na dziwny list zawinięty w szparę pomiędzy "Historią Monstadt tom 2" a "Rycerz znad bram Monstadt". Jego treść brzmiała:"Złe się dzieją rzeczy w winorośli. Ktoś podkłada proch pod gości. Nie wiem czy to któryś z nas więc uprzedzam cię na zaś. Kto w wyprawę chce wyruszyć niech się lodem nie da się skruszyć, więc odpowiedz mi Zawieja bo się martwię do stęsknienia.
Dmiklounc" .Lisa znała się na kodowanych
wiadomościach więc natychmiast pobiegła do Jean.
- Jest może u ciebie Kaeya? Mam bardzo ważną wiadomość!
Pani kapitan była najwyraźniej niezadowolona nagłą wizytą Lisy.
- Nie ma. Niedawno wyruszył w podróż. Czego chcesz?
- Oj, to nie dobrze. Znalazłam taki list do pana kapitana...- podała do ręki Jean zwinięty kawałek pergaminu.
Pani kapitan od razu zmieniła nastawienie.
- Mamy problem. Zupełnie zapomniałam o tej całej wyprawie. Przecież minęły już 4 dni! Powinien już dawno wrócić... Lisa masz za zadanie spytać się Elui odnośnie naszego kapitana. Przecież właśnie wróciła z kompanią z Dragonspine! Może ona coś wie...-Wrociłam!
Kaeyę obudził donośny dziewczęcy głosik. Przez całą noc myślał o tożsamości dwóch tajemniczych porywaczy.
- Więc wiemy o tym że nikt nie podejrzewa tego, że cię porwano, bo powiedziałeś Jean o swojej podróży. Ale ty głupi hi, hi, hi!
- Czego chcecie?
- No nie wiem... może żebyś zmienił plany o zawładnięciu światem z Albedo? Może dołączysz się do nas? Nasz plan jest lepszy niż jego.
W głowie Kaeyi wirowały różne pytania. Skąd wiedzą o tych planach? Czemu chcą bym do nich dołączył? Kim są? Może to ci z góry? Ci od bliźniaków...
- Więc jak? Co o tym myślisz?
- Nigdy! Nie zdradzę moich przyjaciół!
- Więc trudno, poczekaj aż beczki win wybuchną, a twoi przyjaciele znikną!
Więc chodzi o winnicę. Chcą mnie wziąść na emocje! Ale ja się nie dam!
- Jak podejmiesz decyzję, powiedz. Jeśli nie, i tak będziesz z nami!!!I jest problem. Nie wiem jak się wywinę z tego przykuty do łóżka, ale dam radę!
-Monstadt-
- Kapitan Jean!- zawołała rozpaczliwie Lisa wbiegając do zbrojowni.
- Dowiedziałaś się czegoś Lisa?
- Jeden z rycerzy przedwczoraj odnalazł opuszczone obozowisko! Kapitan Eula mówi, że wyglądało to tak jakby ktoś uciekł, albo został porwany, albo wyszedł i nie wrócił...
Jak i Lisie tak i Jean łza skąpanęła po policzku.
- Podobno przeszukali najbliższy teren ale nic nie znaleźli...
W zbrojowni panował przykry nastrój. Nagle do środka wszedł zdyszany Diluc.
- Co się dzieję? Co z Kaeyą? Czemu jesteście takie smutne?
On nie wiedział. Nikt mu nawet słowa nie pisnął. Fakt faktem nie wie o tym dużo osób.
-Bo...bo... on zaginął!- w końcu wydusiła z siebie biedna Lisa. Na twarzy Diluca zapanowało wyraźnie zaniepokojenie.
- Znaleźli jego obozowisko obok statuły. Niestety było opuszczone. Rycerze przeszukali najbliższą okolicę ale nikogo nie znaleźli...- dokończyła zrozpaczona Jean.
- A nikt go nie porwał? Przecież ma wielu wrogów. Nie lepiej wysłać kogoś na poszukiwania?- przekonywał Diluck. Nie mógł się pogodzić z możliwą utratą brata. Prawda jest taka że chodziło mu o kasę i testament. To nie tak miał zginąć Kaeya. To on miał przyczynić się do jego śmierci!
- Co sugerujesz?
- Może Lunime? Jest najlepsza w tym fachu. Nie raz robiła takie rzeczy?
CZYTASZ
Porwanie Kaeyi
FanfictionPewnego dnia kiedy Kajak wyruszył do Dragonspine zostaje porwany Pisane pół żartem pół serio z przyjaciółką (Padziara)