24. Pomoc brata

82 5 0
                                    

Alice pov.

Rano wstałam, gdy Hermiony i Ginny nie było już w dormitorium. Ubrałam się szybko, zasłaniając przy tym jak najwięcej ciała tylko mogłam. Czułam się fizycznie nazbyt obecna. Tak, jakby każdy kierował wzrok tylko na moje ciało. Pierwszy raz od bardzo dawna założyłam na siebie szatę, najczęściej nosiłam ją gdzieś przy boku. Wzięłam torbę i poszłam na Wielką Salę. Usiadłam rutynowo przy moich przyjaciołach i się zamyśliłam. Zastanawiałam się, czy oni już wiedzą.

- Jak się czujesz, Alice?- zapytała Hermiona.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam zmartwione spojrzenia. A więc wiedzą.

- Malfoy mi powiedział.- mruknął Harry.

- W porządku.- odparłam, odsuwając od siebie talerz. Nie dam rady nic zjeść.

Czas poczty. Dorodna płomykówka spuściła mi list zaklejony zielonym woskiem, na którym była odbita litera R i dwie kobry.

- Od kogo?- zapytał Ron, napychając buzię kanapką. Najwyraźniej próbował odciągnąć rozmowę od tego delikatnego tematu.

- To jest wyjec.- zauważyła Hermiona.

- Od matki.- powiedziałam.- Jak słodko.- dodałam i zaczęłam rozklejać kopertę.

- Może lepiej nie tutaj...- odezwał się Harry.

- Mam wyjebane.- otworzyłam kopertę, z której po sekundzie wydarł się kobiecy głos.


Alicio Vanesso Riddle!

Jak śmiałaś nie poinformować mnie o ostatnich wydarzeniach? Twój ojciec wpadł w furię. Zamordował piętnaście osób! Jeżeli...

- Bombarda.- wycelowałam różdżką w kawałek papieru.

Gwar na sali ucichł. Merlinie. Widząc przerażony wzrok uczniów, wyszłam z impetem z Wielkiej Sali. Poszłam prosto do lochów, ponieważ naszą pierwszą lekcją były eliksiry. Weszłam do sali lekcyjnej, ale ku mojemu zdziwieniu za biurkiem nie siedział Slughorn, tylko Snape, wypełniający jakieś papiery.

- Dzień dobry, panno Riddle.- mruknął, nie odwracając wzroku od papierkowej roboty.

- Wcale nie taki dobry... ale może panu lepiej się powodzi?

- Jak widać, niezbyt. Szczególnie po wczorajszym wydarzeniu z Nottem.- westchnął i podniósł na mnie wzrok.- Twój brat nieźle go poturbował, z tego co wiem, miał złamaną rękę w trzech miejscach, złamany nos i przemieszczony bark.- wyliczał na palcach.- Przepraszam, że zostawiłem was samych. Bardzo mi przykro.

Nigdy wcześniej nie słyszałam słów takiego typu z ust Snape'a. Imponujące.

- Będzie pan dzisiaj z nami rozmawiał?

- Ba, pójdziecie do dyrekcji. To wydarzenie z eliksirem zrzuciło na Theodora duże kłopoty, a teraz oszlifował sobie trumnę.- wrócił wzrokiem do papierów.

- Gdzie jest profesor Slughorn?

- Profesor Slughorn jest obecnie niedostępny, jestem na zastępstwie. Co ostatnio przerabialiście?

𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz