43. Czy zbliża się mój koniec?

56 4 2
                                    

Wstałam, gdy delikatne promienie zimowego słońca wpadły do Pokoju przez katedralne okna. Podniosłam się z kanapy, a tak właściwie z ciała mojego przyjaciela, po czym rozciągnęłam się kilka razy. Ta noc nie należała do najlepszych. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ruszyłam powoli przed siebie. Krążyłam między wieżami śmieci. Zdjęłam swoją koszulę, i tak nikt poza Draco mnie nie zobaczy. A to czy on mnie zobaczy... było mi już wszystko jedno. Zatem zwiedzałam Pokój Życzeń jedynie w staniku i spódnicy. Minęło trochę czasu, więc wróciłam do blondyna, nadal śpiącego. Wywróciłam na ten widok oczami. I to niby jest człowiek, który nie jest zmęczony? Odłożyłam koszulę i podeszłam do Szafki. Zmierzyłam wzrokiem jej wnętrze, po czym usiadłam w środku. Zaczęłam naprawiać szczeliny, dziury, zadrapania i rzuciłam kilka innych zaklęć. 

- Miło, że mnie obudziłaś.- wskazał na zegar. Jedenasta? Już?- Minęła mi transmutacja, a McGonagall zagroziła, że jeśli nie będę chodzić na jej zajęcia, da mi szlaban. 

- Przykro mi.- uśmiechnęłam się.- Może gdybyś sypiał w nocy nie byłoby problemu.- dopiero teraz na mnie spojrzał. Dobry boże, ale się zaczerwienił. Próbował to ukryć, ale jego blada skóra to uniemożliwiła.- Coś nie tak?- ależ ja lubię się z nim droczyć.

- Masz.- rzucił mi moją koszulę.

- Ciepło mi. Poza tym zawsze uważałam za niesprawiedliwe, że faceci mogą odsłaniać klatę, a kobiety nie.- przerzuciłam koszulę przez ramię i skierowałam dłonie w stronę zapięcia mojego stanika.

- Nie! NIE!- zasłonił oczy. Gdzie ten szelmowski uśmieszek? Gdzie sprośny komentarz? Zawiódł mnie tym razem. Założyłam na siebie koszulę.

- Wyluzuj, Draco.- powiedziałam z uśmiechem.- Jeszcze nie upadłam tak nisko, żeby się przed tobą rozbierać.

- Jeszcze?- spojrzał na moje plecy, gdyż skierowałam się do wyjścia.- A więc kiedyś zamierzasz się przede mną rozbierać?- no i na to liczyłam- na chytry, wkurzający uśmiech.

- Śnij dalej, blondi.- mogę przysiąc, że znowu poczerwieniał. Ze złości.

Nie przejmowałam się uczniami, spieszącymi na zajęcia. Madame Pomfrey powiedziała, że mogę wyjść ze szpitala, ale nie muszę iść na lekcje. W tym momencie było mi to na rękę, gorzej z Draco. Wyglądałam jak menel. Nie dziwię się, że ludzie patrzyli za mną, gdy przechodziłam obok. Totalny spokój i opanowanie, klucz do sukcesu. W pokoju wspólnym zastałam Pottera, Wesleya i Granger. Oni również mnie zauważyli. Z uśmiechem udałam się do dormitorium. Szybki prysznic i zmiana ubrań jeszcze bardziej poprawiły mi nastrój. Gdy powróciłam do pokoju wspólnego, z książką w ręku, uśmiech lekko mi zbladł. Zobaczyłam profesor McGonagall rozmawiającą z Hermioną. Była rozjuszona. Gdy na mnie spojrzała, jej oczy płonęły. 

- Alice, wytłumacz mi gdzie spędziłaś noc.- cholera. Szuja z tej Granger.- Czyś ty całkowicie ogłupiała? Dobrze wiesz jak teraz dzieje się na świecie. Dobrze znasz regulamin tej placówki. Dopiero co zostałaś zaatakowana urokiem, ale nic z tych rzeczy nie odpędziło cię od spędzania nocy poza dormitorium!- jednak się myliłam. Jej oczy nie wyrażały złości, tylko zatroskanie i strach. Czyżby się o mnie martwiła?- Za mną.- poleciła i wyszła. 

Skarciłam brunetkę wzrokiem, Harry zdecydowanie stał po stronie Hermiony, ale Ron stwierdził, że zachowała się chamsko, donosząc na mnie. Miłe, że mam kogoś u mojego boku. Szybko ruszyłam za profesorką. Prowadziła mnie do klasy 1B. A moim oczom ukazał się Draco. Siedział nonszalancko na blacie pierwszorzędnej ławki, z nogami wspartymi na krześle. Kręcił różdżką w palcach.

- Panie Malfoy.- nawet na nią nie spojrzał, tylko usiadł na krześle. McGonagall gestem poleciła mi to samo.

Gdy usiadłam u boku blondyna, zmarszczył brwi. Spojrzał na mnie skanująco, ale szybko poddał się z wyczytaniem czegokolwiek z mojej twarzy. Kamienna maska oklumencji. 

𝐏𝐨𝐦𝐲𝐥𝐨𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐲𝐟𝐨𝐧𝐤𝐚| Szatan w czerwonym krawacieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz