Warszawa,
2 listopada 1939- A tutaj chodziłem do przedszkola.- Zafascynowany chłopak opowiadał mi o miejscach które były dla niego ważne, a ja uważnie go słuchałam.
Robiliśmy już drugie kółko wokół parku. Podobało mi się to, że znajdowało się tam bardzo mało niemców.
Jednak moje szczęście długo nie potrwało. Zobaczyłam kilku gestapowców, którzy oblizywali swoje wargi na widok każdej polki. Zniesmaczona starałam się odwrócić przed nimi swój wzrok, jednak oni zaczęli mi się przyglądać.
Janek widząc moje zmieszanie spłatał nasze dłonie i pokierował nas do wyjścia z parku.
- Dla bezpieczeństwa.- Powiedział delikatnie się rumieniąc, a ja pokiwałam głową na znak zrozumienia.
- Dla bezpieczeństwa.- Ścisnęłam mocniej nasze dłonie i szeroko się do niego uśmiechnęłam.
- BUUU.- oboje podskoczyliśmy ze strachu i spojrzeliśmy za siebie. Okazało się, że był to Alek razem z Zośka i to w bardzo dobrych humorach.
- Randka?
- Przeszkodziliśmy w czymś?
- Dajcie sobie spokój.- Rudy przekręcił oczami i ruszył przed siebie, nadal trzymając nasze ręce. Chłopcy tylko głośno się zaśmiali.
- Ale Janeczku kochany, ty się tak nie denerwuj. Złość piękności szkodzi.
- Ty się tak Rudy nie denerwuj! Kobiety nie lubią nerwowych chłopców.- Dogryźli mu chłopcy, co zdecydowanie go zdenerwowało.
- Po prostu było dużo obrzydliwych niemców i to tyle.
- Tak zwane „bezpieczeństwo" bo żadne z was nie chce zrobić pierwszego kroku? - Janek jeszcze bardziej się zdenerwował i teraz już prawie biegł, żeby jak najszybciej znaleźć się jak najdalej Alka i Zośki.
- Do zobaczenia jutro na zbiórce.- Spojrzałam do tyłu, a para chłopców już nawet za nami nie szła, tylko stała w miejscu, szczerząc się do siebie.
- O jaką zbiórkę im chodzi? - Zapytałam, patrząc Jankowi w oczy.
- Harcerską.- Chłopak sprawdził czy nikt go nie obserwuje i po chwili dodał.- Konspiracyjną.
- Należysz do konspi.- Nie dokończyłam, ponieważ chłopak położył mi rękę na buzi.
- Polu, ciszej, ale tak. Z chłopakami zajmujemy się małym sabotażem.
- A czy jakieś dziewczyny należą do waszej grupy?- Zapytałam podekscytowana, bo gdzieś przyszedł mi pomysł, że tez mogłabym dołączyć, próbując swoich sił.
- Chyba zwariowałaś! To bardzo ciężkie zadania. Nie znam dziewczyn, które mogłyby sobie poradzić w nich.- Zrobiło mi się trochę przykro, ale postanowiłam tego nie okazywać, chociaż moja mina wskazywała sama po sobie.
Janek chwycił mnie za dłonie i zatrzymał przed kamienicą, wpatrując się w moje oczy.
- Polciu, wiesz, że nie to miałem na myśli. Jesteś na pewno świetna i na pewno tez poradziłabyś sobie z każdym zadaniem, jednak to niebezpieczne. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś ci się stało.
- Na pewno do jakiś akcji potrzebne są wam dziewczyny, albo chociaż sanitariuszki.
- Racja, czasami szukamy kobiet do akcji. Mógłbym porozmawiać z Zośka, on mógłby się dogadać z Orszą i może mogłabyś wziąć udział w jakiś akcjach raz na jakiś czas.- Moja mina odrazu zmieniła się w szczęśliwa. Ucałowałam Janeczka w policzek i mocno obtuliłam.
- Dziękuję, dziękuję. Jesteś najlepszy!!! - Moje podekscytowanie przerwał mężczyzna, który wchodził do mojej kamienicy, trzymając wódkę w ręce. Wyglądał obrzydliwie. Jakby nie mył się od tygodni. Przejechał mnie wzrokiem od góry, do dołu, zatrzymując się na dole mojej sukienki. Zniesmaczona chwyciłam Janka za rękę i ruszyłam schodami do mojego mieszkania.
- Znasz go?
- Nawet nie wiedziałam, że mieszka w mojej kamienicy, ale wyglądał obrzydliwie, chyba nie wie co to woda.
- Pewnie typowy pijak. Sama widziałaś, że trzymał wódkę w ręce. - Otworzyłam drzwi do mieszkania, wpuszczając do środka Bytnara.
- Dzień dobry!- Powiedział uśmiechnięty Janek do moich rodziców.
- Witaj Janku.- Rodzice odwzajemnili jego uśmiech i zaczęli dyskutować z nim o wszystkim i o niczym, a ja ruszyłam do kuchni z chęcią zrobienia herbaty.
Po chwili tez wróciłam do salonu, kładąc na stole cztery filiżanki z ciepłym napojem. Zobaczyłam, że tata pokazywał Jankowi swoje zdjęcia z młodości, więc postanowiłam się dołączyć do oglądania razem z nimi.
- Naprawdę widać, że był pan bardzo dobrym żołnierzem. - Oznajmił Bytnar, który trzymał w dłoni zdjęcie młodego chłopaka obok wielkiego czołga.
- To był bardzo ambitne lata, jedne z najgorszych, ale również jedne z najlepszych, sami spójrzcie.- Teraz tata pokazywał zdjęcie, na którym całował się z pewną dziewczyną.
- Jak się poznaliście? - Zadałam pytanie, bo w sumie nigdy o tym nie mówili. Wiedziałam tylko, że podczas wojny.
- Kiedyś, podczas jakiejś akcji, zostałem poważnie zraniony w ramię. Moi koledzy się bardzo przejęli, bo jak to stwierdzili, byłem najlepszym strzelcem. Zaprowadzili mnie do punktu, do którego udawali się wszyscy ranni. Było tam mnóstwo sanitariuszek, ale jedna szczególnie przykuła moją uwagę. Odrazu jak ją zobaczyłem, wiedziałem, że to ta jedyna.- Spojrzałam na zarumienioną mamę, która szeroko się uśmiechała.
- Najważniejsze jest, żeby w takich ciężkich latach, nie tracić nadziei.- Oznajmił Janek, a my wszyscy potwierdziliśmy jego słowa.
- Janek, chcesz iść do mojego pokoju? Moglibyśmy jeszcze powtórzyć tą fizykę.
- Oczywiście.- Udaliśmy się do pokoju, a ja odrazu rzuciłam się na łóżko.
- Jestem wykończona.- Westchnęłam i po chwili zobaczyłam obok mnie chłopaka. Oprałam się na łokciach i wpatrywałam się w jego twarz.
- Coś nie tak? Mam coś na twarzy?
- Nie po prostu, lubię twoje piegi.- Lekko się uśmiechnęłam i po chwili dodałam.- Masz ich chyba z milion.- Oboje się zaśmialiśmy.
- A ty za to jesteś taka niska. Krasnal.- Pokazałam mu język i udając, że się obrażam, obróciłam się w drugą stronę, plecami do chłopaka.
- No Polciu moja droga, nie gniewaj się już. - Chłopak przyciągnął mnie do siebie, mocno przytulając. Położyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej, czując jego bicie serca. Po kilku minutach zasnęłam.
~
Obudziłam się po kilku godzinach, jednak nikogo obok mnie nie było. Czyżby mi się to wszystko przyśniło? Zapaliłam lampkę nocną, a obok niej zobaczyłam karteczkę. Odrazu ją otworzyłam i zaczęłam czytać.Poleczko kochana, tak słodko i smaczniej spałaś. Absolutnie nie chciałem Cię budzić! Niestety nie mogłem zostać tej nocy u Ciebie. Mama by się znowu martwiła, dlatego wróciłem do domu. Może spotkamy się jutro? Mógłbym przyjść po Ciebie o 14? Powłóczylibyśmy się po Warszawie rozmawiając o wszystkim i o niczym? Rozmowy z tobą maluchu są naprawdę ciekawe i często zaskakujące. Dobrze, może nie będę się tutaj rozpisywać, po prostu przyjdę do Ciebie o drugiej. Jeśli czytasz to przed spaniem to dobrej nocy, jeśli czytasz to rankiem, to miłego dnia, krasnalu.
JanekUśmiechnęłam się do siebie, odkładając list na szafkę nocną i ponownie zasnęłam.
WRESZCIE DODAJE NOWY ROZDZIAŁ PRZEPRASZAM ZE DOPIERO TERAZ
![](https://img.wattpad.com/cover/262073773-288-k615562.jpg)
CZYTASZ
Wojenna Miłość| Jan Bytnar
AçãoSiedemnastoletnia Apolonia przeprowadza się do Warszawy z chęcią rozpoczęcia wszystkiego na nowo. Czy wybrała na to odpowiedni moment? Jak potoczą się losy jej i jej wojennej miłości Jana Bytnara? ⚠️ odrazu mowie ze jest to FAN FICTION wiec niektór...