Rozdział 7

367 14 3
                                    

3 listopada, 1939

Obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające do pokoju, co prawda był listopad, a zamiast pierwszych mrozów, świeciło słońce.

Wstałam też dzisiaj dość późno, bo była 10.

Nikogo nie było w domu.

Ruszyłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Mój tusz był cały rozmazany, a na ustach były ślady po wczorajszej czerwonej szmince.

Nie zastanawiając się długo, ściągnęłam wczorajsze ubrania i weszłam do wanny. Stwierdziłam, że potrzebuje długiej i cieplej kąpieli. Od początku wojny nie miałam jeszcze okazji takiej wziąć. Co prawda, nie zawsze była ciepła woda, ale dziś na moje szczęście była ona idealna.

Siedziałam w wannie, rozmyślając o studiach, Moni, wojnie i nagle gdzieś między moimi myślami, przewinęła się myśl o Janku. Automatycznie się do siebie uśmiechnęłam, ale odrazu się za to skarciłam. Od kiedy to Apolonia Kowalska szczerzy się do siebie jak głupia, na myśl o jakimś chłopaku? Zamknęłam oczy, czując przyjemne ciepło, spowodowane przez wodę. Zamknęłam oczy. Na chwilę! Ale oczywiście zasnęłam, jak zwykle.

Obudziło mnie okropne walenie w drzwi, ktoś próbował się do nich dobić jak szalony. Moja pierwsza myśl- Niemcy. Spojrzałam na płytki w łazience, które były całkowicie zalane przez wodę.

- Cholera.- Wyszeptałam do siebie, szybko wychodząc z wanny. Chwyciłam za bieliznę, szybko ją zakładając, wychodząc jeszcze z łazienki, założyłam szlafrok. Strasznie się bałam. Ktoś tak próbował dostać się do mojego mieszkania, miała wrażenie, że zaraz wywarzy drzwi.

Nie pewnie do nich ruszyłam, otwierając je- Odetchnęłam z ulga. Był to ten sam sąsiad, którego wczoraj spotkaliśmy z Jasiem.

- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? - Grzecznie zapytałam, za co dostałam mocne uderzenie w twarz. Nie wiedząc, co sie dzieje, chwyciłam się za czerwony policzek.

- Ty niewdzięczna dziewucho, jeszcze się pytasz co zrobiłaś? Wykorzystałaś całą moją wodę! Za kogo ty się uważasz niewdzięcznico? Powinnaś mi za to teraz zapłacić! - Spojrzał na mnie od góry do dołu, oblizując wargi.- W sumie jest jeszcze inny sposób.- Zatrzasnął moje mieszkanie i zaczął zbliżać się w moim kierunku.

Przestraszona zaczęłam biec do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi.

- Otwórz, poczujesz przez chwile jak to jest być dziwką i będzie po wszystkim. Kochanie, nie pogrywaj ze mną.- Coraz bardziej przestraszona, trzęsącymi rękoma chwyciłam za doniczkę, która leżała na parapecie. Nie miałam żadnej opcji ucieczki. Nie przeżyłabym skoku z czwartego piętra. Pozostało mi jedynie modlić się do Boga.- Sama tego chciałaś.- Usłyszałam kopnięcie i ogromny huk.

Po chwili był w tym samym pomieszczeniu co ja.

Przestraszona, rzuciłam w niego doniczką.

Nie trafiłam.

To tylko spowodowało, że był jeszcze bardziej wściekły.

Zbliżał się do mnie.

Był coraz bliżej.

Wiedziałam, że nie mam już szans na bronienie się. Łzy leciały z moich oczu.

- Proszę, obiecuje, że oddam wszystkie pieniądze za wodę, proszę mnie tylko zostawić.- Sprawca chwycił mnie za nadgarstki i rzucił na moje łóżko, zaczynając macać moje włosy, głaszcząc mnie po głowie, co chwile coś szeptając. Po chwili zaczął dotykać moją twarz. Głaskał mnie po policzkach i wycierał łzy, które płynęły z moich oczu, szyderczo się przy tym śmiejąc. Ściągnął ze mnie mój szlafrok, tak, że teraz byłam w samej bieliźnie.

Wojenna Miłość| Jan Bytnar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz