Pov. Eight
(Kilka tygodni później)
Był piątek 8 rano. Wszyscy schodziliśmy na śniadanie.
To już 9 miesiąc. Coraz bliżej. Bardzo się boje.
-Dzisiaj macie trochę luźniejszy dzień. Muszę pojechać do miasta pozałatwiać pare spraw, także opiekę będzie sprawował nad wami Pogo i mama. Liczę że będziecie grzeczni. -powiedział ojciec gdy siadaliśmy do śniadania.
Zaczęliśmy jeść gdy to się za zaczęło...
Pov. Five
Dziewczyna w pewnym momencie przestała jeść, zrobiła przestraszoną mine i spojrzała ma mnie.
Wstała od stołu i złapała się za brzuch.
-Skurcze. Zaczęło sie... -szepnęła po czym mocno się wydarła z bólu.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salki szpitalnej gdzie mama przygotowała miejsce.
Mama przypięła Eight różne kabelki i takie coś co sprawdza skurcze itp.
Dziewczyna leżała na łóżku a ja obok niej. Co jakiś czas ściskała moją rękę z bólu.
-Księżniczko jestem tu... -powiedziałem głaszcząc jej główkę.
-Sklej pizde!!! To nie ty teraz cierpisz więc siedź kurwa cicho!
Po 8 godzinach siedzenia tam Eight dostawała teraz częstsze i mocniejsze skurcze. Czyli to już.
Eight odeszły wody i zaczęła się cała jazda porodowa.
-Jeszcze trochę słońce. -mówiła co chwile mama gdy dziewczyna parła.
Cały czas byłem obok i trzymałem ją za rękę.
Po 8 godzinach męczarni usłyszeliśmy płacz maleństwa.
Mama od razu położyła ją na piersi zielonookiej a dzidzia przestała płakać.
Była taka śliczna, podobna do mojej teraz królowej, bo moja księżniczka właśnie przyszła na świat.
Byłem wniebowzięty. Zacząłem płakać z radości i przytulać Eight. Kiedy mama ogarnęła malutką, dała mi ją na ręce. Chwile jeszcze byliśmy z Eight ale wyszedłem z sali gdzie przed nią siedziało całe nasz kochane rodzeństwo.
Klaus gdy zobaczył dziecko od razu zaczął biegać dookoła i piszczeć z radości jak w sumie podobnie dziewczyny.
-Jak się ta piękność nazywa? -zapytał Diego.
-Carmen... -powiedziałem patrząc na malutką która się do mnie uśmiechnęła.
-Karmel? -zapytał Luther.
-Sam jesteś karmel idio... Człowieku mało rozumny. -powiedziałem przypominając sobie że dalej jest tu dzidzia.
Gdy wszyscy już się napatrzyli wróciłem do swojej ukochanej.
(5 dni później)
Pov. Narrator
Świeżo upieczeni rodzice wraz z dzieciątkiem wrócili do swoich pokoi.
-Eight... -powiedział lekko zmieszany Five.
-Tak?
-Ty i Carmen jesteście najlepszym co mnie w życiu spotkało. Zawsze byłem odrzutkiem w tej rodzinie, nigdy nie sądziłem, że znajdę miłość swojego życia, że będę kiedykolwiek ojcem i po prostu będę szczerze szczęśliwy. Dałaś mi wiele... miłość, bezpieczeństwo, a teraz nawet dziecko... Dziękuje kochanie...
![](https://img.wattpad.com/cover/252619753-288-k611094.jpg)
CZYTASZ
Moja księżniczka|| Five Hagreeves
Fanfiction1 października 1989 roku w południe, 43 kobiety urodziły dzieci. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby z rana jeszcze nie były w ciąży. Sławny i bogaty miliarder Sir. Regginald odnalazł tylko siódemkę dzieci, ale pewnego dnia odnalazł jeszcze jedno...