Po dwóch tygodniach, remont domu był prawie skończony. Wszyscy się zgraliśmy doskonale. Nawet Borys, który świetnie się bawił przy tym wszystkim. Co wieczór rozstawialiśmy stół na ogródku i rozpalaliśmy grilla, zapijając piwami. Czasem robiliśmy trening, by nie wypadać z formy.
Siedziałam, na skrzynce z narzędziami i nakładałam ciemny lakier na swoje auto. Gorąca temperatura nie dawała na chwilę upustu, więc podciągnęłam białą koszulkę i zawiązałam nad brzuchem. Poprawiłam też swoje różowe włosy, które związałam w wysoki koński ogon, a przedramieniem przetarłam mokre, od potu, czoło. Wtem z domu wyszedł Borys, trzymając w dłoniach butelki piwa. Jedno było w połowie opróżnione, a drugie pełne. Podszedł do mnie i podał mi chłodny napój.
- Jak ci idzie? - spojrzał na moją pracę. Byłam w połowie lakierowania drzwi, od strony kierowcy. Zostawiłam parę białych detali, co dodawało uroku samochodowi. - No pięknie.
- A dziękuję. - wzięłam sporego łyka alkoholu i od razu poczułam przeszywający chłód po gardle. Odetchnęłam z wielką ulgą.
- Powiedz... - zaczął, drapiąc się po karku. - Kiedy ma przyjechać Smith?
- Wychodzi w tym tygodniu. Któryś z chłopców po niego pojedzie i tutaj sprowadzi. - brunet przytaknął i usiadł, na ziemi, obok mnie, kładąc swoją dużą, chłodną dłoń na moje udo. - Co jest? Coś cię męczy?
- Jedna sprawa. Jak my damy radę? Nie jesteśmy ani o krok bliżej celu. Tkwimy w martwym punkcie i zamiast działać... Balujemy. Jakby nigdy nic siedzimy co wieczór na ogrodzie i robimy grilla i pijemy...
- Słuchaj, żeby zacząć działać, musimy najpierw oczyścić umysły i przygotować się do wojny. Tego typu odpoczynek jest najlepszym sposobem. Posiedzimy, pogadamy, rozluźnimy się. Żeby mieć siłę na każdą ewentualność. I tak dużo zrobiliśmy. Jesteś coraz lepszy w posługiwaniu się bronią. - mruknęłam i poklepałam go po dłoni, którą dalej trzymał na moim udzie. - Więc niczym się narazie nie martw.
- Wiesz, że to jest nowość dla mnie i ciężko mi wszystko ogarnąć. - fuknął i lekko zacisnął palce na nodze. - Za dużo nauki, za mało czasu.
- Borys, wszystko da się opanować, pod warunkiem, że wiesz jak to zrobić. Trzymaj się blisko nas, a zobaczysz, że nie zginiesz. - podniosłam się ze skrzynki, zrzucając rękę bruneta i wyprostowałam się.
Od razu wstał za mną i przycisnął mnie do tylnych drzwi pasażera. Jedynie miejsce, gdzie lakier nie jest położony i bez obawy, że pobrudzimy sobie ubrania. Spojrzeliśmy sobie w oczy i znów zatopiliśmy się w nicości, w której byliśmy tylko we dwójkę. Znów zapragnęliśmy siebie nawzajem. Znów nas los pcha ku sobie.
Wpił usta w moje i zachłannie domagał się, bym mu się poddała. Nie miałam tej cierpliwości. Już niejednokrotnie nam przeszkodzono, a chciałam znów poczuć tą cholerną bliskość, która dawała naszej dwójce ukojenie, przy codziennych problemach. Wszechświat mógłby dać nam te pieprzone pięć minut, byśmy mogli tylko zaspokoić swoje potrzeby i działać dalej, tak jak powinniśmy. Pogłębiłam pocałunek i gdy już chciałam otwierać drzwi samochodowe, z daleko usłyszeliśmy trąbienie. Po chwili pod bramę zajechał biały mercedes, a ja od razu odepchnęłam bruneta, który był niezadowolony, że po raz setny przerwano mu fantazje.
- Patrz, Smith jest już. - powiedziałam głośniej, a wtedy z domu wyszło całe towarzystwo. - A wy co?! Podglądaliście nas?! - popatrzyli na siebie zmieszani.
- Nie. - huknęli razem. Stać mnie było tylko na pokręcenie głową, a wtedy z samochodu wyszedł młody chłopak. Blond, prawie białe włosy, czarna skórzana kurtka, a w tym samym kolorze koszulka i spodnie. Zdjął z nowa okulary przeciwsłoneczne i podniósł ręce do góry.
CZYTASZ
Mafia II
Mystery / ThrillerBłędy przeszłości mają nas ukształtować na lepszych ludzi. Jedni się uczą na nich, inni powtarzają je do końca by osiągnąć cel, a reszta nie bierze ich pod uwagę. Po wybuchu magazynu w głównym porcie Nowego Yorku, Luna Trens odkrywa prawdziwą tożsam...