4. ,,nasi rodzice znali Syriusza"

41 1 0
                                    



Dziś jest pierwszy września, a ja szykuję się na pociąg do Hogwartu. O 7 rano obudził mnie Stworek. Po szybkim prysznicu ubrałam się w czarne jeansy z przetarciami, niebieską niczym niebo bluzę z napisem ,,Jebać konfidentów". Białe adidasy, a na do tego moją czerwoną pelerynę z kapturem, która została mi z Durmstrungu. Zważywszy że pogoda dziś była nijaka. O Godzinie 10:45 Stworek przeteleportował nas na stacje King's Cross. Pożegnałam się ze skrzatem i poczłapałam do pociągu ciągnąc ciężką walizkę. W końcu znalazłam pusty przedział. Walizkę wpakowałam na półkę nad siedzeniami i usiadłam czytając książkę o czarnej magii. Zapytacie co by się stało gdyby ktoś teraz wszedł? No nic by się nie stało bo książka była obłożona szarym papierem do pakowania. Punkt 11 pociąg ruszył a ja szczerze niezbyt zwracałam na to uwagę. W pewnym momencie do przedziału weszło dwóch rudych chłopców, jednego z nich spotkałam w księgarni na pokątnej.

-Można tu?- spytał jeden z nich a ja kiwnęłam tylko głową i dalej czytałam.

-Fred Weasley a to mój brat..- nie dane było mu dokończyć bo mu przerwałam.

-Poznałam już Georga - uśmiechnęłam się i kontynuowałam czytanie. 

-George nic nie wspominałeś że poznałeś nową koleżankę - Fred nabijała się jeszcze przez chwilkę z brata gdy znowu zainteresowała się moją osobą.

 -W takim razie jak nazywasz się ślicznotko?- ugh gdym była w Durmstrungu to dawno obiła bym mu tą mordkę.

-Julia Black i radzę nie wchodzić mi w drogę paszczurku - uśmiechnęłam się wyniośle, a Geore zaśmiał się natomiast jego klon strzelił focha. Dzięki czemu miałam spokój przez następne 20 minut dopóki do przedziału nie wszedł czarno skóry nastolatek. Chyba nie nie zauważył, a ja nie kwapiłam się do poznawania nowych przyjaciół. Na ten moment wystarcza mi Wiktor, który jest zajęty Quidditchem i Daniel. Eh, który odpoczywa w grobie. Nawet czarodziei dopadają ludzkie choroby. Zrobiło mi się trochę smutno, a nie chciałam żeby ktoś to zauważył więc wyszłam z przedziału i zmierzałam na koniec wagonu aby zapalić. Gdy tak paliłam i myślałam przechodziło obok mnie sporo pierwszaków a nawet mignął mi gdzieś mój kuzyn, Draco. Chyba po piątym papierosie pojawiła się obok mnie jeszcze jedna osoba ale nie zbyt zwracałam na nią uwagę. Niestety okazało się to błędne bo zabrała mi papierosa i wyrzuciła go.

-Po co palisz?- spytała się mnie on. On, który ma wszystko czego ja nigdy nie miałam. 

-Kiedyś usłyszałam że warto na coś umrzeć niż kisić się na tym świecie - mówiąc to wyciągnęłam kolejnego papierosa i go odpaliłam. 

-Co ty możesz wiedzieć o życiu, przecież masz kochającą rodzinę- rzekł i wyrzucił mi kolejnego papierosa po czym odwróciłam się w jego stronę. 

-Tak myśl Weasley jeśli w ogóle masz tam coś co imituje mózg- po tych słowach wróciłam do przedziału gdzie nie było już Freda i tamtego czarno skórego chłopaka ale za to zobaczyłam że moja książka leżała w innym miejscu i do tego otwarta. Ygh nie umieją trzymać łap przy sobie. Reszta drogi minęła mi spokojnie. Gdy dojechaliśmy do stacji w Hogssmed odniosłam walizkę do innych walizek i ruszyłam do Hagrida.

-Pirszoroczni do mnie!- krzyczał Hagrid. Podeszła do niego po cichu i krzyknęłam:

-BUUUU!- pół olbrzym krzyknął i odwrócił się w moją strona.

-Cholibbka! Julka ile razy prosiłem żebyś mnie nie straszyła - rzekł przytulając mnie.

-Kilka razy na pewno - po czym ruszyliśmy do łódek. Dzieliłam łódkę sama na końcu, gdy dopłynęliśmy do brzegu przywitała nas McGonagal, która opowiedziała po krótce o czterech domach. 

Zrodzona z Huncwota...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz