11.

431 49 22
                                    

Lokaj został wtedy dłużej niż przewidywali.
Wczorajsza konwersacja siedziała w głowie Todorokiego nie dając mu spokoju.

-" Skąd pewność, że to właśnie ona jest sprawczynią?" -dopytał Todoroki jakby niedowierzając.

-"Cóż... Mężczyzna będący bratem ofiary ma podobnie błękitne oczy co ona. Ma córkę, którą sprzedał. Jego żona jest ciężko chora, u podejrzanej matka też jest chora. Zbiera na nią i prawdopodobnie na niego pieniądze. Zawsze sama sprząta biuro. Wcześniej myślałem, że to przez fakt chęci zarobienia większej sumy pieniędzy, jednak teraz to może być też przez to, że coś ukrywa. Właściwie nie byle coś, widziałem w szufladzie sztylet o podobnym wyglądzie do tego z opisu. Nie mam pewności, że to właśnie Nejire Hado jest za to odpowiedzialna. Po prostu niektóre wątki podejrzanie do siebie pasują i jedynym argumentem przeciw byłoby to, że jej praca polega na ratowaniu, a nie krzywdzeniu ludzi. Mimo wszystko wciąż nie znamy pełnych motywów czy chęci jej czynu." -Midoriya po części zapomniał, że mówił to do księcia. Zatopił się we rozkminach bardziej mówiąc do siebie przyśpieszając tempo bardziej mamrocząc.

-"Rozumiem"-odpowiedział z powagą Shoto, który usłyszał cały monolog piegowatego. Na co młodszy się ocknął jakby wyrwany z amoku.

-"P-przepraszam mam tendencje do mamrotania" -szybko Deku usprawiedliwił swoje zachowanie mimo tego iż książę wcale o to nie pytał.

-"Spokojnie i tak wszystko zrozumiałem. Możesz odejść i odpocząć."-na te słowa niższy się skłonił i wyszedł z komnaty.

Shoto widząc Katsukiego oraz Ochako przerwał swoje analizowanie wspomnień. Trochę zaniepokoił go uśmiech brunetki. Delikatnie pokłonili się przed nim jak nakazywała etykieta. Po wyprostowaniu się bursztynowo oka nie mogła powstrzymać się dłużej od zamknięcia buzi.

-Jakoś książę wydajesz się rozmarzony- powiedziała nie zważając na swoje zuchwalstwo względem Todorokiego w tym momencie.

-Ja...tylko musiałem przemyśleć parę spraw- usprawiedliwił się Shoto z automatu. Na co Bakugo spojrzał krzywo na mieszańca.

-Jak do tego doszło, że jakiś przypadkowy chłopak z pospólstwa rozwiązał sprawę, której nikt nie mógł rozwiązać- powiedział blondyn to co myślał. Nie szukał łagodniejszych słów. Dla niego nie miało to sensu. Ubieranie prawdy w ładne słowa, po co to komu.

-Prawda? Jest niesamowity- stwierdził heterochromik patrząc gdzieś w dal korytarza jednak po chwili widząc wyrazy twarzy jego towarzyszy postanowił się poprawić.

-Z-znaczy jest zdolności analizowania są niesamowite - nie wiedział czy chciał teraz przekonać siebie czy jego znajomych. Miał wrażenie jakby zarówno oni jak i on nie wierzyli w to co mówi. Jak to mógł określić. Nagle do jego życia wkradł się ktoś kto nie powinien robić na niego wrażenia, a mimo to ma przeczucie jakby się martwił o niego bardziej niż o kogokolwiek innego.

~~~

Hado Nejire zawsze starała się patrzeć na białą część szachownicy. Miała problemy, nawet ich nie powodując. Po prostu urodziła się w złym miejscu o złym czasie, albo po prostu mogła się nie narodzić przynajmniej, by oszczędziła sobie cierpienia, a przynajmniej tak sobie wmawiała dziewczyna idąc za strażnikami mając na nadgarstkach ciężkie kajdany. Ciężkie jak jej zbrodnia. Nie miała łatwo, była bękartem szlachty, który stoczył się w życiu. By mógł żyć, sprzedał ją. Sprzedał ją innym ludziom. Musiała pracować od najmłodszych lat w przemyśle, dostając za to ledwo co dach nad głową. Sprawa się zmieniła gdy konkurent przedsiębiorstwa w którym "pracowała" postanowił spalić fabrykę, w której pracowała. Miała wtedy 10 lat gdy została zmuszona opuścić drugi "dom". Jednak później los dał jej błogosławieństwo. Znaleźli ją kapłani i dokształcili ją. Dzięki jej ciężkiej pracy udało jej się dostać na uczelnie medyczną, a gdy zaczęła staż to znalazła ojca i zaczęła mu pomagać. Była na niego zła to prawda. Jednak szukała tej jasnej strony w tamtej sytuacji. Pomoc jej chorej matce wydawała jej się największym priorytetem. Ciężko pracowała, starała się być miła, ratowała ludzi w potrzebie....

Nie było nikogo kto by zrobił to samo dla niej.

Widziała jak jej wujek malteruje jej ojca, a on nic nie mógł zrobić. Wkurzała ją jego bezsilność. Cała odpowiedzialność spadała na nią i pieniądze, które zdobywała często trafiały w ręce tego podłego człowieka. Wkurzyła się słysząc ich ostatnią konwersacje. Wyleczenie jej matki w takim tempie wydawało się nierealne. Wkurzało ją wszystko. Co ona zrobiła, by sobie na takie piekło zasłużyć. Później usłyszała opinie tego człowieka o niej.

"Sprzedałeś ją, a ona pewnie wyrosła na dziwkę. W końcu co innego kobieta potrafi. Płacisz mi brudnymi pieniędzmi swojej brudnej córki"

To coś w niej pękło. Całe życie pracowała dla dobra innych, nigdy nie pałała się w czymś brudnym. Pieniądze były jej zasługą ciężkiej pracy i nauki. Zawsze milczała, ale tym razem nie wytrzymała. Przecież mogła uwolnić jej rodzinę w ciągu paru sekund. Mogła uwolnić siebie w parę sekund.

Dźgnęła go.

Todoroki zmierzając w stronę więzienia został nagle powstrzymany. Nie siłą. Po prostu poczuł jak ktoś go wziął za kraniec koszuli z tyłu. Obejrzał się i zobaczył duże szmaragdowe oczy.

-Ah! Przepraszam - wykrzyczał spanikowany zielonooki zdając sobie sprawę, że dotknął księcia.
Shoto spojrzał na niego pytającym wzrokiem, więc kontynuuował.

-Nejire-san nie jest złym człowiekiem. Robiła, więcej niż przeciętny lekarz. Proszę nie patrz na jej czyn, lecz na jej powody - mówiąc to spojrzał błagalnie na Todorokiego. Izuku miał wyrzuty sumienia. Kobieta naprawdę nie zasłużyła na taki los. Również zaczął czuć do siebie odrazę. W końcu oskarżył o zabicie, a sam ma o wiele więcej ludzkiej krwi na rękach. Ona była kimś dobrym z natury, Izuku z natury był mordercą. Z resztą ta sprawa nie była nawet z nim związana, więc po co szukał sprawcy? Może on nie, ale Eri już tak. Przecież była córką ofiary. To ruszyło jego podświadomość do działania.

Heterochromik wrócił właśnie z przesłuchań. Czuł się źle. Gdyby wtedy bardziej się orientował w tym kto jest zatrudniony w jego posiadłości może by do tego nie doszło. Jego brak wiedzy doprowadził do śmierci oraz stracenia ważnego pracownika. Nawet jeśli nie był jeszcze władcą to i tak uznał to za swoją porażkę. Myślał, że ludzie mu ufają. Prawda jest taka, że ludzie się boją tych wyżej postawionych. Wrócił do swojego biura gdzie leżała już koperta. Miała pieczątkę królewską, więc było to prawdopodobnie od Enjego Todorokiego. Zarówno króla jak i jego ojca. Niechętnie otworzył list, bał się, że musi wracać do głównego zamku. Informacja niestety się trochę różniła

Cesarz Enji VI Todoroki nie żyje

🐊🐊🐊
Cóż, miałam dobrą wenę. Dopóki jeden konkurs nie rozwalił mojej pewności siebie. Nigdy nie byłam kimś komu zależało na konkursach czy wygranej, ale ten konkurs był poetycki. Tak jakby oddałam część siebie i nawet nie zostało to docenione czy wyróżnione. W końcu pisałam to od serca. Jakby nie patrzeć było to ogólnopolskie i miałam mało szans. Dostałam po tamtym incydencie załamania i za każdym razem jak próbowałam coś napisać to czułam, że rozdział jest kijowy. Dlatego aż miesiąc nic nie wstawiałam. Postaram się zakończyć ff do końca wakacji (ma mieć około 20 rozdziałów). Pewnie zrobiłam błąd ale już o tej porze nie chcę mi się sprawdzać rozdziału.

Co do Enjego nie rozmyślajcie nad jego śmiercią. Chciałam zrobić z tego jeszcze jeden wątek kryminalny, ale zrezygnowałam (pewnie dokładnie wyjaśnię to w ciekawostkach, które zrobię pod koniec fanfika) Po prostu śmierć naturalna,nic więcej.

Między lądem a oceanem //Tododeku mermaid AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz