Był sierpień. Gorąc. Młody chłopak siedział właśnie na tarasie uroczego domku na wsi. Przyglądał się pięknu przyrody i pięknemu ogrodowi z mnóstwem różnokolorowych kwiatów. Nadgarstki, łokcie, kolana i stopy miał owinięte w bandaż pomagające mu w utrzymaniu równowagi. Lekki wiaterek rozwiewał jego krótkie włosy a słońce mrużyło jego powieki.
Sielankę przerwał mu dźwięk szkła uderzającego o podłogę. Zerwał się szybko i pobiegł do małego pokoju w którym leżał jego ranny najwspanialszy przyjaciel. Leżał on na łóżku zrezygnowany w koszuli z małymi czerwonymi plamkami. Mniejszy z nich analizował co się dzieje. Szklanka została rozbita. Najprawdopodobniej większy chciał się napić ale ból mu to uniemożliwił.
Wyszedł na chwilę z pomieszczenia i wrócił ze szczotką do zamiatania i zaczął sprzątać starszy przepraszał go ze sto razy. Młodszy gdy skoczył wyszedł z pomieszczenia i udał się do kuchni. Był naprawdę zmęczony już zajmowaniem się jego przyjacielem.- Janek, Janeczku proszę przyjdź do mnie - wręcz błagał Tadeusz. Bytnar chcąc nie chcąc przyszedł do pokoju Zawadzkiego i usiadł na łóżku.
- Coś się stało? - zapytał ze zmęczeniem Janek.
- Nie nie, tylko chciałem z tobą trochę pogadać naprawdę - prosił Tadeusz. Janek przysunął się bliżej złapał rękę Zośki i uśmiechnął się.
- To o czym chcesz rozmawiać? - zapytał z ciekawością Rudy.
- Dlaczego ciągle unikasz ze mną rozmów i zajmujesz się mną jakby z przymusu - Tadeusz nie wytrzymał ciągnęło to się za nim zbyt długo.
Podczas akcji w Siecznychach Tadeusz dostał dwoma kulami, jedna trafiła w łydkę a druga w brzuch blisko tętnicy głównej. Lekarze zrobili co mogli, lecz żaden z nich nie sądził że Zośka przeżyje. Jednak po 3 dniach śpiączki obudził się. Był bardzo słaby nie może sam się poruszać a nawet siadać. Dwa dni po tym jak się obudził rodzina i dowództwo zadecydowało żeby, Tadeusz zamieszkał w domu na wsi jego dziadków. Już w tym domu za uprzejmością pana Zawadzkiego zamieszkał Janek Bytnar. Zamieszkał tam dwa tygodnie po Akcji pod Arsenałem żeby dojść do zdrowia i zregenerować siły. Rany po katowaniu które pozostawili Niemcy pozostawiły ślady a wszystkie stawy nie uzyskały sprawności takiej jak kiedyś.
- To powiesz wreszcie czy nie - powiedział agresywniej Zośka wysyłając tym samym fale bólu to ran.
- Ja.... ja.. - nie mógł nic z siebie wydusić więc się rozpłakał. Zawadzki również płakał. Oboje z jednego powodu, uważali się za tragicznych przyjaciół. Tadeusz za to że doprowadził Janka do płaczu, a Bytnar za to że tak zaniedbał kontakt z przyjacielem. - Przepraszam cię, jestem okropny, cały czas zamawiałem swoje potrzeby a twoje tylko z przymusu, nie chciałem z tobą gadać, po tym wszystkim co dla mnie zrobiłeś - nie dokończył a tylko się bardziej rozpłakał.
- nie no to ja przepraszam za to że zamiast z tobą pogadać wolałem czekać aż ty to zrobisz - również jeszcze bardziej się rozpłakał.
- Zosiu... myślisz że teraz bym mógł z tobą pogadać? - zapytał niepewnie Janek a Zośka przytaknął.
Do późnej nocy Janek i Tadeusz rozmawiali o sobie, swoich przemyśleniach, poglądach, pomysłach które zrealizują jak Tadek wyzdrowieje i o wszystkim innym.
- Tadeusz, a ty kochałeś kiedyś? - zapytał speszony Janek głaszcząc rękę Tadeusza.
- Zależy co rozumiesz przez kochanie - odpowiedział uśmiechnięty Tadeusz.
- No czy byłeś w kimś zakochany na przykład Alek w Basi? - zapytał z oraz bardziej rumieniąc się Bytnar.
- A no to Tak - odpowiedział krótko Tadeusz i odwrócił wzrok - chyba czas iść spać - popatrzył na zegar ścienny.
- Tak jasne - Janek wstał i postawił stołek ze świeczką bliżej twarzy Zośki żeby ten mógł ją szybko zgasić. Podszedł w stronę drzwi - dobranoc Tadziu - pożegnał się z przyjacielem i odszedł.
Następnego dnia było inaczej niż dotychczas. Z rana mama Rudego zapowiedziała przyjazd następnego dnia rano. Janek był zajęty robieniem owsianki na mleku dla siebie i Tadeusza który aktualnie spał i dość głośno chrapał. Rudemu to kompletnie nie przeszkadzało wręcz lubił tego słuchać gdyż wtedy wiedział że chłopak żyje. Zaniósł gotowy posiłek do pokoju Zośki i go lekko obudził. Gdy świadomość wróciła do Tadeusza Janek zaczął go karmić ponieważ najmniejszy ruch ręką dla Zośki równał się z okropnym przeszywającym bólem.
Przez resztę dnia Janek zmieniał Tadeuszowi opatrunki i poprostu rozmawiał z Zawadzkim. Gdy wybiła 22 Janek zapytał się czy może spać z Tadeuszem. Ten przystanął niepewny na tą propozycję. Janek położył się po prawej stronie łóżka a Tadeusz po lewej w stronę ściany. Janek jednak nie mógł zasnąć i nie było to spowodowane chrapaniem Tadka a jego bliskością. Było to dla niego dziwne. Nigdy nie rozpraszało go spanie z Tadeuszem a robili to wiele razy. Nagle usłyszał że chłopak się przebudza.
- Czemu nie śpisz? - Janek się zastanawiał z kąd Tadeusz to wie skoro Rudy leży do niego odwrócony plecami. - Skoro nie. Chcesz mi odpowiedzieć to chociaż daj mi wody. - poprosił Tadeusz a Janek wstał i wykonał polecenie.
Tadeusz pił dość szybko przez co Janek nie miał dużo czasu na przypatrywanie się twarzy Zośki. Gdy wypił Janek chciał położyć się z powrotem lecz Tadeusz go zatrzymał.
- Chodź tu jeszcze na chwilę - poprosił Zośka a Janek zdobił to co mu kazano - No nachyl się - poprosił.
I wtedy Tadeusz pocałował Janka czule w usta. Rudy był zaszokowany ale położył ręce na gorących policzkach Zawadzkiego. Trwali tak jeszcze chwilę aż się odsunęli.
Zniszczyli przyjaźń i stworzyli miłość