Miłość nigdy się nie myli

376 16 12
                                    

     Kolejna akacja, kolejna wygrana, kolejne rany. Siedział sam wspominając ostatnie wydarzenia.

      Wysadzili most. Uciekli. Jednego z nich brakowało. Porwali ich dowódcę. Troje z ocalałych postanowiło poszukać przyjaciela.

    Znaleźli go. Trzymało go trzech
SSmanów. Myśleli jaką by wymierzyć sprawiedliwość wandalowi. Przyjaciele nie mogli tego słuchać a wzasadzie to jeden. Najmłodszy i zarazem najniższy wybiegł z ukrycia i chciał odbić przyjaciela. Okularnik i najwyższy krzyczeli żeby wracał ale on się nie słuchał.
 
                    Zauważyli go

    Rozpoczęła się strzelanina. Rudowłosy uciekł spowrotem w bezpieczne miejsce i czekał. Niemcy zorientowali się że młody mężczyzna którego przetrzymują to nikt inny jak dowódca Szarych Szeregów.

    Nie mieli w planach zabijać go od razu. Mógł im się przydać. Puścili chłopaka i popchnęli go na ziemię.

- Sag was du weißt* - Krzyknął jeden z oprawców. Młody mężczyzna się nie odzywał a nawet nie patrzył na Niemców. Przez to został kopnięty w żebra.

- Sprache!* - Wrzasnął wkurzony Niemiec. Dalszy brak reakcji doprowadził ich na skraj. Uderzył go w głowie przez co Polak zemdlał.

   Chcieli go wsadzić do bagażnika i wywieźć ale przeszkodzili mu przyjaciele pobitego chłopaka. Wspaniale wyszkoleni SSmani odpychali atak młodych. Było ich wtedy tylko piątka więc postanowili się wycofać. Na koniec wrzucili nieprzytomnego chłopaka do rowu i uciekli. Chwilę później harcerze zabrali rannego i udali się do Warszawy.

    Przynieśli go do domu. Wszyscy dostali rozkazy od pana Zawadzkiego. Jeden miał poinformować o udanej akcji, drugi o stanie ich dowódcy, a trzeci pobiegł po lekarza.

    W porę przybył lekarz i zaczął badać nieprzytomnego Tadeusza. Podwinął koszule, która zakrywała pokaźnego siniaka i nasłuchiwał serca.

    Po dwudziestu pięciu minutach. Lekarz wyszedł z nie tęgą miną i powiedział słowa które wszystkich uspokoiły i zaniepokoiły.

- Stan jest stabilny, lecz uderzenie w głowę mogło spowodować uszkodzenia mózgu przez co pacjent będzie miał przez jakiś czas problemy z poruszaniem się i koncentracją.

     Wszyscy się rozeszli prócz Rudego który siedział i głaskał Tadka po policzku. Gdy zegar ścienny wybił godzinę dziewiętnastą minut trzydzieści, postanowił się zbierać.

     Parę dni po wydarzeniu, Zośka otworzył oczy. Pierwsze co ujrzał to swojego najlepszego przyjaciela z szokiem na twarzy. Uśmiechnął się i chciał złapać jego rękę ale ból w żebrach mu tego uniemożliwił. Janek odrazu pokazał Tadkowi rany i go delikatnie przytulił.

- Jak ja się o ciebie strasznie bałem ty mój ty - mówił powstrzymując się od płaczu ze szczęścia Bytnar.

     Stan Tadeusza po paru dniach się poprawił, mógł wstawać podpierając się o coś albo kogoś. Gorzej było z jedzeniem. Zawadzki od małego był niejadkiem i było trudno zmusić go do jedzenia. Najczęściej go przekupywano lub zmuszano na siłę.
Potrafił zadowolić się jedynie jabłkiem albo bułką.

   Postanowiono wysłać go na wieś żeby odpoczął i zregenerował się. Chodź uderzenie było tak mocne że nie wiedziano czy wróci do pełni sprawności.

  
- Tadek, Tadek! - zawołała jego siostra żeby do niej przyszedł. Chwiejnie podpierając się o wszystko przyszedł do niej - Jutro wracamy do Warszawy więc się spakuj - powiedziała z uśmiechem.

    To jaką euforię czuł wtedy Zawadzki nie dało się opisać żadnymi słowami. Wreszcie wróci do swojego mieszkania, wróci do przyjaciół i do jego Janeczka który tak bardzo się nim opiekował.

    Wyruszyli z rana pociągiem do Warszawy. Nie bali się o to że ktoś ich złapie. Tadek po czterech miesiącach na wsi bardzo się zmienił. Ściemniały mu włosy, stał się bardziej uśmiechnięty. A to co najbardziej zaczęło rzucać się w oczy to przytycie Zośki. Pucołowate policzki, druga broda gdy patrzył w dół, szersze łydki, uda i fałdki na brzuchu. Zdaniem siostry i wielu adoratorek ze wsi stał się przystojniejszy a zarazem bardzo uroczy.

    Pierwsze co zrobił po zostawieniu walizki w mieszkaniu to pójście do chłopaków. Szedł powoli żeby się nie przewrócić aż doszedł do mieszkania Alka. Ten jak go tylko zobaczył rzucił mu się w ramiona. Oczy mu się zaszkliły, tak długo nie widział swojego przyjaciela. Wpuścił go do środka i zaparzył herbaty. Gadali o tym co się działo u Tadka, w Warszawie, o swoim życiu i konspiracji.

    Tadeusz wyszedł od Dawidowskiego o godzinie piętnastej i udał się do Janka. Od Alka dowiedział się że jest on sam w domu i bardzo tęsknił za Tadkiem.

   Janek w tym czasie przeglądał fotografie z Zośką. Tęsknił za nim jak nikt inny. Chciał żeby wrócił. Nagle usłyszał pukanie. Pobiegł do drzwi otworzył je a jego oczom ukazał się przyjaciel za którym tak bardzo tęsknił. Wręcz rzucił się na niego przez co Tadeusz prawie się przewrócił.

- Tak strasznie tęskniłem - wymamrotał Bytnar dalej tuląc się do Zośki.

   Gdy się od siebie odkleili Janek wpuścił do środka Tadeusza i poszedł zagotować wodę na herbatkę. Zosiek usiadł na łóżku Janka i analizował co się zmieniło. Zorientował się że cały pokój jest wypełniony zdjęciami jego i Janka oraz pamiątkami i innymi rzeczami z nim związanymi.

- Aż tak bardzo tęsknił? - pomyślałam Tadek i chwycił zdjęcie jego i Janka z wakacji na działce dziadków Tadeusza.

   Po chwili Janek wrócił z herbatą i z szerokim uśmiechem. Usiadł obok Tadeusza i znowu go przytulił. Siedzieli jeszcze jakiś czas i patrzyli sobie w oczy. Nie była to niezręczna cisza. Było to ta dobra cisza. Cieszyli się swoją obecnością.

- A co ty taki - przerwał ciszę Bytnar zapiąć Zawadzkiego za podbródek i fałdki na boczkach.

- Że jaki niby? - zapytał Tadeusz.

- Taki grubiutki, zawsze byłeś strasznie szczupły - wytłumaczył Janek i zaśmiał się.

- Dzięki wiesz - Tadeusz udawał obrażonego i chciał wstać.

- Nie! - krzyknął Janek i pociągnął Tadka który poleciał na niego.

    Zamiast uśmiechu na twarzy Janka zagościło lekkie zdziwienie. Leżał pod Tadeuszem. Zdarzało się to często, ale nigdy nie odczuwał tego mrowienia w brzuchu. Nagle niespodziewanie ich usta się połączyli. Sami nie wiedzieli kto pierwszy to zrobił ale zbyt tego nie roztrząsali a zajęli się słodką przyjemnością. Ich ręce błądziły po ciałach. Nagle odsunęli się od siebie. Tadeusz zszedł z Janka a ten usiadł.

- Tadziu bo ja chyba... wiesz... no... ja tak jakby... - Janek zaczął się polątać. Tadeusz nie widział go nigdy Takiego.
Usiadł obok niego i go uspokoił.

- Jak wyjechałeś to czułem taką puste w sobie jakby czegoś mi brakowało, tęskniłem, ja bardzo za tobą tęskniłem. Wyjąłem wszystkie rzeczy związane z tobą, ale to nie pomagało. I ja teraz wiem że ja po prostu jestem w tobie zakochany - powiedział Bytnar a po jego oczach zaczęły lecieć łzy, lecz kontynuował - zaczęło się to chyba wtedy gdy Niemcy cię zabrały. Coś we mnie pękło, chciałem po ciebie iść. Alek i Paweł mi nie pozwalali ale ja i tak poszedłem.

    Nie miał siły kontynuować i tylko się rozpłakał bardziej. Zawadzki objął go i pocałował.

- Ale przecież, jesteśmy chłopcami nie możemy być ze sobą, tak nie można przecież - Janek mówił i łkał.

- Miłość nigdy się nie myli*

  

  ---------------------------------------------------------
*1 - "Mów co wiesz!"
*2 - "Gadaj"
*3 - Cytat z wypowiedzi Damiano Davida na festiwalu w Sopocie

Zbanowali mi poprzednie konto        😗✌️🔫
  

One Shot ~ RośkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz