rozdział 3

63 9 0
                                    

Edward przyjechał równo o 10 po tym co mi się śniło trochę bałam się jechać jednak nie chciałam pokazywać, że domyślam się kim są. Ich dom był trochę za miasteczkiem. Gdy byliśmy na miejscu zobaczyłam duży jasny oszklony dom co bardzo mnie zdziwiło bo wampiry nie wychodzą do słońca.
Weszliśmy do środka w salonie czekało już rodzeństwo chłopaka jako pierwsza podeszła Alice mocno mnie uściskała później z kuchni wyszła jakaś kobieta

- witaj jestem Esme,a to mój mąż Carlisle.

- to moi rodzice. A to moja dziewczyna Lili Hallen

- bardzo miło poznać.
Esme mnie przytuliła. Jak na wampira była bardzo ciepła. Promieniowała matczynym ciepłem. Ojciec Edwarda również bardzo miły.

- jesteś głodna? Zapytała Esme.

- właśnie jadła. Powiedział Edward. W tym samym czasie właśnie Rosalie upuściła  talerz.
- świetnie udawajmy,że to nie jest dla nas szkodliwe.

- Rose uspokój się. Lili jest członkiem rodziny ponieważ jest z Edwardem.

- nikomu o was nie powiem. Rzekłam trochę zmieszana

- ona to wie. Po prostu chodzi o to że wszyscy o was wiedzą.

- nie zamierzam ukrywać moich uczuć do Lili. Jeśli się komuś nie podoba jego sprawa.
Edward objął mnie ramieniem.

- no dobra chodźmy bo cię zamęczą.
Zabrał mnie do swojego pokoju. Włączył muzykę przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Po czym załapał mnie za rękę i powiedział      
- chodź coś ci pokażę.
Przerzucił mnie przez plecy i zabrał ponad szczyty koron drzew. Widok był piękny błękitne niebo które odbijało się w tafli jeziora i jego twarz która świeciła niczym diamenty.

- jesteś taki piękny... Niczym diamenty

- ja piękny? To tylko maska pod którą kryje się potwór. Nie nawidze się za to. Kiedyś zabijałem ludzi. Chciałem zabić ciebie.

- ale nie zabiłeś.

- nie mam siły trzymać się od ciebie z daleka Lili.

- więc nie rób tego.

Nasze usta spotkały się w pocałunku. Od tej chwili tylko ja i on. Nic innego się nie liczyło. Spędziliśmy razem wszystkie chwile w szkole i poza nią. Chciałam nawet, żeby zamieszkał ze mną jednak nie był na to gotowy. Nie chciał zostawiać rodziny która była dla niego równie ważne co ja.
Każdego dnia spotykałam się z rodziną Cullenów. Bardzo się polubiliśmy.
Jest sobota. Właśnie ruszamy z moim ukochanym na spacer. Przechodząc obok domu Belli zauważyłam,że siedzi ona sama i płacze.

- Bella? Coś się stało?

- Jacob odszedł. Do rezerwatu przyjechała nowa i Jacob się zakochał.

- bardzo mi przykro...
Odwróciłam wzrok w stronę mojego chłopaka wyczytał w myślach co chce zrobić spojrzał na mnie przytulił i powiedział:
- rozumiem. Widzimy się jutro. Kocham cię Lili.💞
- kocham cię Edwardzie.
Znikł w cieniu drzew, a ja zostałam z Bella chociaż szczerze jej nie lubiłam było mi jej po prostu żal.

- jak on tak mógł? Powiedz mi Lili co ze mną jest nie tak?

- nie martw się Bella. Wszystko się ułoży.

- zazdroszczę ci. Edward jest wspaniałym facetem. Żałuję, że nie mogłam z nim być. Nie było nam pisane.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Posiedzialam z nią przez resztę nocy,aby miała z kim pogadać. Nad ranem w swoim pokoju zobaczyłam moją miłość.

- jak ona się trzyma?

- jest jej ciężko. Została sama

- może powinienem z nią porozmawiać?

- myślę, że to dobry pomysł.

- zrobię to jutro.

- ona potrzebuje naszego wsparcia,ale nie chciała bym, aby nas rozdzieliła.

- Lili moja kochana jest sposób abyśmy byli razem na zawsze..
Wyjdź za mnie.

- słucham? Nie mówisz poważnie

- zostań moją żoną spędzimy razem całą wieczność.

- hmm czy to nie za szybko jesteśmy tacy młodzi

- obiecaj, że to przemyślisz

- obiecuję.

Beznadziejnie ZakochanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz