W wakacje przed siódmym rokiem Lucjusz powiedział Draco, że ma w sobie krew wili. Poinformował go także, że w tym wieku jego moce powinny zacząć się ujawniać. Draco podejrzewał, że coś jest na rzeczy, odkąd nieustanie musiał strząsać z siebie skrzaty domowe. To wcale nie było zabawne. A przynajmniej dla niego. Skrzatom zbytnio to nie przeszkadzało.
Kiedy ojciec powiedział mu, że jest po części wilą, Draco miał masę pytań.
- Ojcze, czy stanę się jeszcze bardziej oszałamiająco piękny, niż jestem?
- Tak.
- Czy stanę się tak oszałamiająco piękny, że kobiety i mężczyźni będą padać na kolana, błagając, żebym uczynił im ten zaszczyt i zechciał postawić stopę na ich ugiętym grzbiecie?
- Tak.
- Czy stanę się tak oszałamiająco piękny jak ty?
- Chciałbyś.
Ojciec ostrzegł go, że ponieważ był tylko częściowo wilą, musi być bardzo ostrożny w kwestii wyboru partnera.
Kiedy Draco odkryje, że pociąga go dany osobnik, nie będzie miał większego wpływu na to, kim będzie ta osoba. Partner będzie nawet w stanie go kontrolować, jeśli obaj tego zapragną.
Na szczęście był także czarodziejem, dlatego istniała jedna mała furtka. Jeśli osoba ta nie przypadnie mu do gustu, będzie mógł znaleźć zastępczego partnera. Haczyk tkwił w tym, że musi zrobić to zaledwie w tydzień. Jeśli nie uda mu się wybrać kogoś w tym czasie, zostanie związany z pierwszym partnerem na całe życie.
Draco kiwnął głową, udając, że słucha, ale zamiast tego zajęty był wyobrażaniem sobie całego wspaniałego seksu, który czekał na niego w niedalekiej przyszłości.
Musiał poświęcić trochę czasu na ćwiczenia, ale wkrótce był już w stanie kontrolować swoje moce do tego stopnia, że skrzaty domowe nie przyczepiały się więcej do różnych części jego ciała. I mimo że skrzatom wcale się to nie podobało, nic nie mogły na to poradzić.~*~
Kiedy Draco wrócił do Hogwartu z tańczącymi nago wizjami orgii w swojej głowie, natychmiast poczuł coś dziwnego. Coś, jakaś dzika tęsknota, ciągnęło go do Wielkiej Sali, gdzie wszyscy zbierali się na coroczny przydział.
- To głos twojego partnera - wytłumaczył mu Vince Crabbe.
- Skąd wiesz? - zapytał Draco.
- Sam jestem częściowo wilą.
Draco zaczął się gapić na Vince'a.
- Ale pewnie zdałeś już sobie z tego sprawę, prawda?
Draco dalej się gapił.
- Ja wiedziałem - odezwał się niepytany Greg Goyle, wpatrując się tęsknie w Vince'a.
Vince rzucił mu pełen pobłażania uśmiech i skupił się znowu na Draco.
- Zeszłej wiosny znalazłem moją bratnią duszę. Jest właścicielem Miodowego Królestwa. - Vince westchnął, widząc pytające spojrzenie Draco. - Czy twój ojciec nie wytłumaczył ci, że twój partner będzie miał w sobie jakąś cechą, która będzie cię pociągać?
Draco zastanowił się przez chwilę. Ojciec mógł mówić o czymś takim, ale Draco był wtedy zbyt zajęty planowaniem, w jaki sposób najlepiej wykorzystać swoje moce na krukońskiej drużynie quidditcha.
- Twierdzisz, że mój partner jest tutaj? - Draco kiwnął głową w kierunku Wielkiej Sali, a Vince przytaknął.
Kto to może być?, zastanawiał się Draco, wchodząc do środka. Dziwne uczucie zaczęło narastać.
Zacisnął powieki i pozwolił opanować się emocjom. Nie otwierając oczu ruszył naprzód, przyciągany obecnością swojego partnera.
Niestety nie udało mu się daleko zajść z zamkniętymi oczami. Po wpadnięciu na kilku uczniów rozkazał:
- Greg, Vince, utorujcie mi drogę.
Mógł teraz słyszeć krzyki i głuche odgłosy, kiedy ludzie i meble byli usuwani z jego drogi, gdy kroczył przez salę. W końcu wyczuł bliskość swojej bratniej duszy i dreszcz przebiegł po całym jego ciele. To będzie osoba, do której należał. Jedyna dusza na całym świecie, która idealnie pasowała do jego własnej. Osoba, z którą spędzi resztę swojego życia. Otwierając oczy, wciągnął gwałtownie powietrze.
Nie. Tylko nie to. Nie on. Wszyscy, tylko nie on.
Oczy Draco spotkały się z oczami jego partnera. Oczami, które zdawały się migotać.
- Witam z powrotem w Hogwarcie - powiedział Dumbledore.
Draco wrzasnął.~*~
- Jak poszło? - zapytał Greg, prowadząc roztrzęsionego Draco do skórzanej kanapy w pokoju wspólnym Slytherinu.
Na koniec uczty Dumbledore poprosił go, żeby udał się z nim do jego gabinetu w celu przedyskutowania pewnych spraw. To było godzinę wcześniej i Draco właśnie wrócił ze spotkania.
- Okropnie. - Głos Draco był zachrypnięty. - Ten człowiek jest szalony.
- Co takiego zrobił? - Vince usiadł obok niego na kanapie.
- Na początku zasypał mnie słodyczami. Górami słodyczy. Cały czas mi je wciskał, a ponieważ jest moim partnerem i ma nade mną kontrolę, czułem się zobowiązany, żeby je przyjąć. Wszystkie. - Draco pozwolił sobie na jęk skargi. - Jeśli dalej tak pójdzie, niedługo będę tłusty i pryszczaty. Nie chcę być tłusty i pryszczaty. Chcę nadal być oszałamiająco piękny.
- Nie martw się - pocieszył go Vince, klepiąc po plecach w sposób, który miał być z założenia pocieszający, ale zrobił to tak mocno, że Draco o mało nie wylądował na podłodze. - Jesteś wilą. Zawsze będziesz oszałamiająco piękny, nawet jeśli staniesz się gruby i pryszczaty.
Niestety ta uwaga wcale nie pocieszyła Draco.
- Dumbledore jest stary. Liczyłem na gorący, dziki seks z masą młodych uczniów. A on jest stary i pomarszczony. Jego jaja też są pewnie stare i pomarszczone.
- Pomyśl o tym całym doświadczeniu, jakie musi mieć - doradził Greg.
Draco ścisnęło w żołądku.
- Wolałbym nie. - Rozejrzał się po pokoju wspólnym, żeby zobaczyć, czy ktoś ich podsłuchiwał. Pewnie wszyscy to robili, ale chciał być pewien, że usłyszą jego następne zdanie, więc wypowiedział je nieco głośniej. - A na dodatek jest zboczeńcem.
- Wszyscy o tym wiemy - krzyknęła Pansy ze swojego miejsca po drugiej stronie pokoju, gdzie udawała, że coś czyta. - Jest najpotężniejszym czarodziejem zaraz obok Czarnego Pana i co postanowił zrobić ze swoim życiem? Zostać dyrektorem szkoły. Musi być zboczony.
- Tak, ale nie masz pojęcia, jak bardzo jest zboczony - oświadczył Draco. - Wiecie, że trzyma w swoim gabinecie tego wielkiego, cholernego ptaka, tak? - Draco znowu ściszył głos i większość Ślizgonów nachyliła się bliżej, żeby lepiej słyszeć. - Dumbledore powiedział, że po tym, jak zostaniemy partnerami i moja lojalność będzie udowodniona, chce, żebym się do nich przyłączył.
- Nie! - sapnęła Pansy.
- Tak powiedział. - Draco pokiwał głową z emfazą. Szczerze mówiąc, nie słuchał dyrektora zbyt uważnie. Jego mózg był zajęty bieganiem w kółko i wrzeszczeniem jak mała dziewczynka, że nie chce się związać z dyrektorem i proszę proszę proszę, nie pozwól Dumbledore'owi omotać go podstępnie i sprowadzić na złą drogę. Ale definitywnie usłyszał słowa „Feniks" i „przyłączyć się".
- Najwyraźniej istnieje cała grupa ludzi, uprawiająca zboczony ptasi seks z Fawkesem - zwierzył się Draco.
W pokoju wspólnym Slytherinu zapadła cisza, kiedy wszyscy zdali sobie sprawę, że pomimo ich wspólnego pragnienia bycia najgorszymi z najgorszych, zostali strasznie, powalająco zakasowani.
- Cóż - powiedział Greg wolno - to całkiem ładny ptak.
CZYTASZ
DRACO WILĄ
FanfictionKsiążka nie jest moja, ja tylko udostępniam. link : http://www.drarry.pl/forum/viewtopic.php?f=8&t=387