Z błogiego snu wyrwał mnie przeszywający dźwięk dzwonka do drzwi. Czułam jedynie pulsujący ból w czaszce, gdy powracałam świadomością do swojego ciała. Poderwałam się gwałtownie w górę, biegnąc w kierunku drzwi, a tuż za plecami słyszałam jak Pico miałcząc podchodzi do mnie, stając pomiędzy moimi nogami, zapewne wyczekując gościa w nadziei, że jest to ktoś znajomy. Chwytając w biegu leżący na oparciu fotela satynowy szlafrok, niechlujnie go zawiązałam, po czym otworzyłam drzwi mieszkania.
Przede mną stał średnio wysoki chłopak o przenikliwym spojrzeniu piwnych oczu. Jego twarz była wyjątkowo foremna, niczym posąg Dawida Michała Anioła, którego reprodukcję ostatnio widziałam. Przydługie lekko falowane brązowe włosy były podzielone przedziałkiem pośrodku czoła jeszcze bardziej pogłębiając symetrię jego twarzy. Jedyną rysą na płaszczyźnie symetrii był jego garbaty, grecki nos. Przywodził na myśl z jakiegoś niewyjaśnionego powodu trupy cygańskie podróżujące po kontynencie niczym wolne ptaki. Dosyć szybko zauważyłam, że chłopak ubrany by dość prosto, bo w ciemny t-shirt z logo jakiegoś niszowego zespołu i w spodnie z ciekawego wzorzystego materiału w kwiaty.
W głowie kłębiły się różne myśli i wszystkie nie były odpowiednie na pierwsze spotkanie. Byłam w takim szoku, że nawet nie zauważyłam, gdy otworzył usta.
- Sabine? – odezwał się nagle, a jego głos był lekko chrypliwy, pełen melodyjności. Była też w nim pewna maniera, która sprawiała, że chciało się go słuchać i ani na chwilę mu nie przeszkadzać.
- Tak, to znaczy... Si – zaśmiałam się nerwowo – A ty?
Zauważyłam jak zeskanował mnie wzrokiem od stóp do głów. Poczułam się odsłonięta, a miałam na sobie długie skarpety i za duży t-shirt przewiązany ciemnogranatowym lśniącym okryciem. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jego wzrok spoczął na moim pupilu.
- To ja, Damiano. Pisaliśmy co do wspólnej nauki... - odparł zakłopotany, drapiąc się w tył szyi. Ten gest sprawił, że poczułam się odrobinę pewniej, bo zaczynałam czuć kontrolę nad sytuacją.
- Ach, tak. Umówiliśmy się, ale całkowicie zapomniałam że to dzisiaj – oznajmiłam poprawiając szlafrok – Przepraszam, ale nie zdążyłam się przygotować na twoje przyjście.
- Mogłabyś trochę wolniej mówić? – powiedział po włosku – Średnio rozumiem jak ktoś szybko mówi.
- Si, si – skinęłam głową, zapraszając go gestem do środka, powtarzając mu słowa łamanym włoskim.
Patrzyłam jak skierował kroki do salonu, rozglądając się, jakby czekając na przyzwolenie, żeby czegokolwiek dotknąć. Nie mogłam nie zauważyć faktu z jaką finezją i gracją gestykulował i stawiał kroki po moim mieszkaniu. Kot nie opuszczał go ani na krok. Chodził obok, łasząc się do jego nóg, próbując zwrócić na siebie uwagę obcego.
- Możesz usiąść przy stoliku – powiedziałam w jego języku – Trochę posprzątam i możemy zacząć.
- Mogę ci pomóc – zaoferował po angielsku, biorąc na ręce kota.
Zwierzak ku mojemu zaskoczeniu zaczął mruczeć i delikatnie wbijać pazury w rękaw jego ciemnej koszulki.
- Zrobiłeś listę, czego muszę cię nauczyć?
- Niestety, kompletnie zapomniałem – na jego twarzy pojawił się grymas zdenerwowania, mimo tego, że jego głos wyrażał raczej rozczarowanie samym sobą. Wyglądało to lekko komicznie, gdy mając zmieszaną minę stał z kotem pośrodku pomieszczenia. Wyglądał bardzo delikatnie, niemal bezbronnie w porównaniu z tym jaki wydawał się minutę temu przed progiem moich drzwi.
CZYTASZ
Vent'anni // Damiano David
Romance"...Gdy uniosłam wzrok, ujrzałam idącą w moim kierunku znajomą postać. Przez zaszklone oczy ledwo ją rozpoznałam. To był on - jego nogi poruszały się w rozkloszowanych spodniach jakby chodził po wybiegu, a nie po ulicy. Jego energia była kompletnie...