Prolog

195 10 0
                                    

Jak to się dzieje, że ludzie nagle znajdują się w sytuacji w której są tak blisko tego czego pragną, że od celu dzieli ich jedynie cienka, ledwo dostrzegalna linia? Skąd można wiedzieć, że cel w ogóle jest wart przekraczania tej linii? Albo czy ten cel jest tym, czego naprawdę pragniemy? Zawsze istnieje możliwość, że możemy się okłamywać. 

Żywiłam nadzieję, że się nie okłamuję. Zbyt dużo zrobiłam by teraz stać pośród chmary ludzi i kamer. To było moje życie – to, które sama sobie wypracowała. Nie chciałam niczemu i nikomu pozwolić na to, żeby mi to odebrał.

Każdy skupiony był na obrazach, a moje oczy wędrowały gdzieś indziej. Ku środkowi sali, gdzie stała rzeźba dosyć znajoma w swojej aparycji. Sylwetka mężczyzny oblana farbą została pozbawiona twarzy. Spływająca niebieska farba nadawała jej wulgarną formę.

- Czy to Dawid? – zapytałam stojącego tuż obok mężczyznę.

- Pieszczotliwie nazywam go Mordką, bo jak na ironię nie ma twarzy – odparł.

Był to lekko podstarzały mężczyzna o chudej posturze i lekkim zaroście. Miał na sobie elegancki beżowy garnitur z broszką w kształcie pszczoły.

- Brzmi ciekawie – uśmiechnęłam się półgębkiem – Myśli Pan, że istnieje mężczyzna na tym świecie, który mógłby równać się z nim urodą?

- Mam nadzieję – spojrzał w górę, na miejsce w którym brakowało posągowi twarzy - Pani Moreau, tak? – odwrócił się w moim kierunku, podnosząc kieliszek wina do ust. Drugą rękę nonszalancko trzymał w kieszeni.

- Sabine, Panie Pisani.

- W takim razie, mów mi Azzo – zaśmiał się mężczyzna – To zaczynamy ten wywiad?

- Oczywiście – machnęłam ręką do operatora stojącego pod ścianą – Fabio!

Był to dość wysoki chłopak w brązowym garniturze i koszuli w tropikalne wzory. Na jego okrągłą twarz spływały loki, a na nosie widniały pretensjonalne markowe okulary. Miałam co do niego mieszane uczucia, ponieważ podchodził do mnie z pewną podejrzliwością, a ja odwdzięczałam mu się tym samym.

- Proszę za mną, znajdziemy dobre miejsce – odparł po włosku Fabio, idąc przed nami z kamerą.

Nawet nie wiedziałam gdy chłopak ordynarnie wcisnął mi w wolną rękę statyw od kamery. Powstrzymując się od komentarza odłożyłam na najbliższą tacę kieliszek i ruszyłam za mężczyznami.

Kto powiedział, że nie robię brudnej roboty? – pomyślałam. 

//// 

Hejka 

Wracam z czymś zupełnie nowym. Dawajcie znać w komentarzach, co myślicie 

Vent'anni // Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz