Ch.2

121 21 1
                                    

𝐙 𝐩𝐞𝐫𝐬𝐩𝐞𝐤𝐭𝐲𝐰𝐲 𝐊𝐚𝐠𝐞𝐲𝐚𝐦𝐲:

Dziś mieliśmy jechać na zawody, nie stresowałem się w ogóle. Przypomniałem sobie wczorajszą sytuację z Hinatą w toalecie, chciałem wiedzieć o co mu dokładniej chodziło ale nie chciał mi wczoraj na to odpowiedzieć, nawet się ze mną nie pożegnał.

Wyszedłem z domu, zamknąłem drzwi, nie spieszyłem się za bardzo bo wstałem wcześnie, była 6:47, a mieliśmy zbiórkę o 8:20.

Gdy byłem już koło szkoły zauważyłem Hinatę odstawiającego swój rower. Przypomniałem sobie tą wczorajszą sytuację pomyślałem, że rudzielec się na mnie obraził, więc nawet się z nim nie przywitałem i poszedłem od razu pod salę gimnastyczną.

𝐙 𝐩𝐞𝐫𝐬𝐩𝐞𝐤𝐭𝐲𝐰𝐲 𝐇𝐢𝐧𝐚𝐭𝐲:

Odstawiałem rower na którym przyjechałem do szkoły tak jak zawszę, kontem oka zauważyłem Kageyame chciałem pójść się z nim przywitać ale od razu poszedł jak mnie zauważył, nie wiem czy obraził się na mnie za wczoraj ale zrobiło mi się momentalnie niedobrze na samą myśl, że niebieskooki mógł się już nigdy się do mnie nie odezwać.

- Dzień dobry wszystkim - przywitał się Pan Takeda z uśmiech na twarzy choć po jego głosie można było usłyszeć zdenerwowanie.

Trener Ukai policzył czy wszyscy już przyszli, ponieważ mieliśmy za chwilę odjeżdzać.

Gdy nasz autokar przyjechał wszyscy wsiedliśmy do środka, zauważyłem wolne miejsce koło Tobio, poszedłem w jego stronę, żeby koło niego usiąść ale od razu jak mnie zauważył dał na wolne miejsce koło niego swoją torbę. Zdziwiłem się trochę jak to zobaczyłem.

- Um, Kageyama? - chciałem się go spytać czy weźmie swoją torbę i ustąpi mi miejsca.
- Co chcesz? - odpowiedział nawet nie patrząc na mnie.
- J-już nic, nie ważne - byłem zdezorientowany zachowaniem czarnowłosego, zaczęło mnie kłuć pod lewym żebrem jakby mi tam coś utknęło i z każdym oddechem czułem to ukłucie jeszcze bardziej, zacząłem naciskać miejsce pod żebrem, po mału kłucie ustawało więc to zignorowałem.

Powiedziałem Panu Takedzie, że nie ma wolnych miejsc i nie mam sobie gdzie usiąść, on kazał mi usiąść na jego miejscu a on będzie stał. Niechętnie zgodziłem się na tą propozycję, ponieważ żal mi było Pana Takedy, że przeze mnie musiał stać.

Po około 2 godzinach byliśmy już na miejscu, wysiedliśmy z autokaru, podziękowaliśmy wszyscy kierowcy i szliśmy powoli w stronę szatni, ponieważ mieliśmy jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia zawodów.

Gdy się poruszyłem znów poczułem to nieprzyjemne kłucie pod żebrem,  do tego w pewnej chwili poczułem dziwne drapanie w gardle. Stanąłem na chwilę patrząc na kolegów z drużyny którzy nie zauważyli, że nie idę za nimi. Obraz przed moimi oczami zaczął być coraz bardziej niewyraźny, zacząłem kaszleć a z moich ust wydostawały się płatki kwiatów, pomyślałem, że mam już zwidy i wmówiłem sobie, że to opadające kwiaty z drzew.

W chwili gdy zacząłem się dusić wszyscy z mojej drużyny obejrzeli się za siebie zainteresowani co się dzieje. Gdy zobaczyli mnie opadającego na ziemię wszyscy podbiegli do mnie szturchając mnie.

Wreszcie Tanaka I Kageyama podnieśli Hinatę i poszli ze nim do pielęgnarki. Obudził się po kilku minutach rozglądając się i nie wiedząc gdzie jest. Obrócił się i zauważył pielęgniarkę.

- Już się obudziłeś - podeszła do mnie pielęgniarka badając mnie jeszcze raz bo zapewne robiła to już od razu jak mnie tu przyniesiono bo sam bym na pewno nie zaszedł a jakby już czasem mi się udało dojść tutaj to prawdopodobnie pamiętałbym, że tu przyszedłem.

- Mogę już iść proszę Pani? Zaraz mam mecz i wie Pani - poinformowałem ją dla pewności.
- Niestety ale nie mogę Ci pozwolić na branie udziału w meczu - odpowiedziała pielęgniarka.
- Ale proszę Pani ja muszę tam być! - zestresowałem się jeszcze bardziej niż wcześniej, że nie będę mógł grać w moim tak jakby pierwszym meczu z tą drużyną.

Po kilku minutach przegadywaniu się z pielęgnarką pozwoliła mi iść po warunkiem, że od razu po meczu mam się udać do szpitala, oczywiście zgodziłem się choć nie miałem zamiaru tego robić ale nie miałem wyjścia, tak to by mnie nie wypuściła w ogóle.

Szybko wyszedłem z gabinetu i pobiegłem do szatni, ponieważ mecz się miał zaraz rozpocząć, a ja dalej byłem nie przebrany. Gdy byłem już na miejscu wszyscy zdziwili się widząc mnie, nie odezwałem się nic do nikogo tylko przebrałem się i wyszedłem.

Mecz już się rozpoczął, graliśmy przeciwko Liceum Date. Jak zauważyłem tego wysokiego gościa zaczęło mi się robić niedobrze.

Było już po pierwszym secie, poszliśmy na przerwę odpocząć. Czułem się niezbyt dobrze ale jakoś próbowałem to zatuszować.

- Hinata - odezwał się nagle nasz kapitan Daichi.
- Tak? - pierwsze co pomyślałem, że zauważył zachowanie Kageyamy wobec mnie i chce się mnie spytać o co poszło.
- Bardzo mi przykro ale muszę cię ściągnąć z boiska - powiedział pewny swojego zdania Daichi.
- Co ale czemu?! - wszyscy na raz krzyknęli ze zdziwieniem
- Shoyo, pielęgniarka mi powiedziała co Ci dolega, więc nie mogę pozwolić Ci grać w meczu, przepraszam.

Chciałem coś jeszcze powiedzieć, czemu kapitan mnie ściągnął przecież nic mi nie jest, nie złamałem kostki, ręki, biodra ani nic, więc czemu?

Drugi set trwał, byliśmy 9 punktów do tyłu. Nie wiem w której chwili ale nagle zacząłem patrzeć na Tobio. Był skupiony tak jak zawsze gdy gra. Nagle niebieskooki rzucił na mnie zimnym spojrzeniem, nadal nie wiedziałem o co mu chodzi.

Nareszcie nadszedł koniec meczu, zadzwoniłem po mamę, żeby po mnie przyjechała, wszyscy włącznie z moją mamą zdziwili się bo zawsze wracałem autokarem po skończonym meczu.

Powiedziałem, że źle się poczułem, nie chciałem jej martwić a ze mną było wszystko w porządku nie było potrzeby jechać do szpitala.

Wróciliśmy do domu, poszedłem od razu na górę do łazienki popatrzyłem w lustro i zobaczyłem odbicie Kageyamy. Lecz po chwili ono zniknęło, a mi zaczęło się robić duszno.

- Co to do cholery było... - było mi coraz bardziej gorąco.

Hinata zaczął kaszleć do umywalki a z jego ust wydobywały się znów płatki kwiatów, tym razem nie mógł tego  racjonalnie wytłumaczyć. Mama rudzielca przybiegła po chwili do łazienki zobaczyć co się dzieję, zobaczyła swojego syna duszącego się kwiatami, zaniemówiła.

Flowers of Death || Kagehina ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz