Ch.5

98 13 1
                                    

*Bardzo przepraszam, że nie było tak długo rozdziału ale nie miałm weny teraz postaram się zacząć wstawiać regularnie*.

Hinata wrócił cały przemoczony do domu, jego mama jeszcze nie wróciła z pracy, więc miał szczęście, na pewno gdyby zobaczyła go w takim stanie od razu zaczęłaby na niego krzyczeć i robić wielką aferę.

Shoyo poszedł na górę się umyć, ponieważ było już dość późno. Umyty i przebrany stał wpatrując się w lustro w łazience, po głowie chodziło mu zdanie które Tobio powiedział kilka godzin temu.

Gdy matka rudowłosego wróciła z pracy, Hinata zbiegł szybko z góry potykając się na ostatnim schodzie.

- Boże synku co ty wyprawiasz - odezwała się z przerażeniem matka widząc swojego syna na podłodze.
- Nic się nie stało mamo - wstał, otrzepał się i podszedł do swojej matki.
- Mogę cię o coś zapytać? - stał przed swoją matką z poważną miną.
- No pewnie, o co chodzi? - zapytała z zaciekawieniem syna.
- Możemy pojechać do szpitala? - odpowiedział szybko rudowłosy z spuszczoną głową.
- Coś się stało? - matka wystraszyła się pytaniem swojego rudowłosego syna.
- Sam chciałbym wiedzieć - jego brązowe oczy zapełniły się słonymi łzami.
- Oj synku.. - podbiegła do niego mocno go przytulając.

Następnego dnia Hinata nie poszedł do szkoły, ponieważ miał jechać do szpitala, wszyscy w szkole zdziwili się, że nie zjawił się, to było do niego nie podobne.

Po godzinach lekcyjnych przyszedł czas na trening siatkówki. Wszyscy dziwili się, że rudowłosy nie przyszedł na trening i do tego nikogo nie poinformował, że go nie będzie, nawet trenera. Kageyama w ogóle nie był skupiony na treningu, cały czas patrzył na drzwi wejściowe do sali jakby czekał aż rudowłosy przez nie wejdzie.

W tym samym czasie Shoyo wraz ze swoją mamą dojechali już do szpitala. Od razu gdy weszli udali się do recepcji spytać czy ich w ogóle przyjmą, po tym jak zobaczyli wypełnione po brzegi korytarze zaczęli w to wątpić.

Po prześwietleniu i obadaniu Hinaty wszedł doktor do sali.

- Po sprawdzeniu, wiemy już mniej więcej jaką ma Pan chorobę, ale jeszcze nie jesteśmy pewnie tego co zdiagnozowaliśmy, więc nie macie czym się martwić - powiedział doktor z uśmiechem na twarzy.
- A możemy się chociaż dowiedzieć co się dzieję? - odezwała się po chwili matka rudowłosego.
- Zobaczyliśmy, że na płucach pacjenta rozpowszechniają się gałązki z kwiatami i pną się na wszystkie możliwe strony - wszyscy po usłyszeniu tego zdania zamarli na chwilę.
- O boże.. - matka Shoyo stała się momentalnie blada, jej nogi stały się jak z waty.
- Ale jak wcześniej wspomniałem nie ma się czym martwić, to jeszcze nie jest pewne na 100% - powiedział doktor po czym wyszedł z sali.

Flowers of Death || Kagehina ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz