2. Upić i wykorzystać

23 4 0
                                    

- Dylan. - odrzekł chłopak, a w jego oczach widoczne były iskierki, których nie byłam w stanie wyjaśnić.
- A więc, Dylan'ie, musze wracać. Lada moment zacznie się wyścig, a moi znajomi na mnie czekają. Tak, więc. - nie było mi dane skończyć, gdyż usłyszałam głos chłopaka.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - odparłam odwracając się.

W życiu nie widziałam nikogo tak urodziwego. Był piękny, zewnętrznie, ale pytanie czy wewnętrznie miał jakąś wartość...

***

- A ciebie gdzie wciągnęło? Już miałam im zaproponować, abyśmy poszli cię szukać. - powiedziała Cordelia, na jednym wdechu.
- Zagadałam się. Kiedy zaczyna się wyścig?

W tym samym momencie rozległ się ryk silnika, a raczej silników.

- Teraz. - powiedział Martin, pociągając za sobą brunetkę.

Wszyscy skierowaliśmy się na taras, który robił za trybuny. Stanęliśmy przy samych barierkach, aby jak najlepiej widzieć. Było mnóstwo ludzi i dało się zauważyć samochody, podjeżdżające do linii startu.

- Hej patrzcie! Tam jest Angel! - krzyknęła Lily, wskazując na sportowy, czerwony samochód marki maserati. Od strony pasażera, nad błotnikiem tylnego koła, znajdował się biały napis „Angel".
- Znacie go? - zapytałam patrząc na Eve i Matt'a.
- Zależy o jaką znajomość pytasz. - zaśmiał się chłopak. - tutaj wszyscy go znają.
- Mam na myśli czy macie z nim jakieś głębsze relacje. - odpowiedziałam.
- Powiedzmy. - mruknęła od niechcenia Eve.

Widząc jej niechęć, postanowiłam dalej nie kontynuować tego tematu. W pewnym momencie przed samochodami pojawiła się skąpo ubrana brunetka. Podniosła ręce do góry, mówiąc:

- Gotowi.
- Na miejsca.
- Start!

Razem z jej opadającymi dłońmi informującymi o rozpoczęciu wyścigu, samochody ruszyły z zawrotną prędkością, ruszając się z miejsca. I pomimo, adrenaliny, która płynęła w moich żyłach, wyraźnie dając o sobie znać, nadal nie rozumiałam fenomenu wyścigów. W jakiś sposób udało mi się pojąć dlaczego ludzie przychodzili oglądać wyścigi. Dla niektórych była to forma odreagowania i poczucia chociażby chwili adrenaliny w ciele i umyśle, a dla reszty była to forma zarobku, dzięki zakładom. Nadal jednak zagadką pozostawało dla mnie to dlaczego ktoś chciał brać udział w wyścigach. Adrenalina jest miłym uczuciem, ale wątpiłam, że była jedynym powodem tego „problemu", który cieszył się złą sławą w naszym mieście.

Niedługo miałam zrozumieć.

***

- Ostatnie okrążenie! - wydarł się ktoś za mną.

Czerwone maserati prowadziło, a ludzie to uwielbiali. Dowiedziałam się w trakcie wyścigu, że mnóstwo osób obstawiło Angel'a, dlatego zależało im na jego wygranej. Pamietam jednak słowa mojego ojca „On nigdy nie przegrywa", które zapadły mi głęboko w pamięć. Tata od około dwóch lat, próbował stawić czoło wyścigom i samemu chłopakowi, ale nigdy mu się to nie udało. Wszyscy wiedzieli, że bierze udział w wyścigach, ale nikt nie miał dowodów. Gdyby mój ojciec dowiedział się, że jestem na wyścigu i nie dałam mu cynku, gdzie znajduje się ich miejsce, wydziedziczyłby mnie. Nagle usłyszałam, krzyki radości. Wzrokiem powiodłam na miejsce wyścigu. Ludzie otoczyli czerwone maserati, krzycząc niezrozumiałe dla mnie w tamtym momencie słowa. Miałam na dzieje, że zobaczę chłopaka, który zyskał taką sławę w naszym mieście. Na moje nieszczęście, ludzie otoczyli chłopaka, a dziewczyny zaczęły wieszać mu się na szyi, ze szczęścia.

- Dobra, nic tu po nas. Idziemy na imprezę. - powiedziała Eve.
- Imprezę? - zapytałam, mając nadzieje, że się przesłyszałam.
- No tak, imprezę. Zawsze po wyścigu, w miejscu, gdzie się znajdował, organizatorzy urządzają imprezę. Co prawda, jeżeli nie jesteś nikim ważnym w tym mieście, nie jesteś zaproszony lub nie jesteś osobą towarzysząca to nie masz tak czego szukać. - odpowiedział na moje pytanie Matt.
- Wiecie, ja chyba wrócę do domu. To nie moje. - nie było mi dane skończyć, gdyż Cordelia słysząc moje słowa, otworzyła oczy na miarę piłek golfowych i natychmiast mi przerwała.
- Oj nawet mi się nie wasz! - powiedziała z powagą wskazując na mnie palcem. - Idziemy się wszyscy dobrze bawić, a ty na pewno nie przesiedzisz tego wieczoru w domu. Pić nie musisz, ale na pewno przetańczysz ze mną kilka piosenek. - zaśmiała się, wracając do swojej wcześniejszej postawy.
- Radzę się nie sprzeciwiać. - powiedziała Lily, cicho parskając na słowa dziewczyny. - Nigdy nie odpuszcza, jak. - tym razem to dziewczynie przerwano.
- Dobra to idziemy? - zapytała z uśmiechem Eve, nie zwracają uwagi, że przerwała swojej dziewczynie.

Angel BabyWhere stories live. Discover now