Obserwowała bardzo uważnie, co działo się dookoła przyszłego pola bitwy. Praktycznie cały oddział majora Oswalda patrolował i zabezpieczał teren przed ewentualnymi, niemiłymi niespodziankami. Reszta żołnierzy stała nieco z tyłu, w razie czego gotowa do konfrontacji z Beritą, która z pewnością była gdzieś w pobliżu. Anabelle czuła obecność wroga, nie miała tylko pojęcia, skąd. Jedno było pewne – musieli szybko ich unieszkodliwić i nie dopuścić dalej.
Asher myślał dokładnie tak samo. Dziwił się wręcz, że jeszcze nikt ich nie zaatakował. Przeczuwał więc, że Berita miała nieco inne plany niż zwykły atak od frontu. Jeśli chcieli to wygrać, musieli być przygotowani na każdą ewentualność. Dlatego zlecił przeszukanie budynków w pobliżu granicy.
- Znaleźliście coś? – spytał poważnie Oswalda, który akurat wracał do reszty.
- Nic oprócz gruzów i kilku ciał z drugiego ataku – odparł mężczyzna, salutując.
- Więc albo ich tu nie ma, albo kryją się gdzieś indziej – mruknął Pierwszy pod nosem, a Oswald dopowiedział jeszcze parę swoich przemyśleń.
Ana odetchnęła cicho, kompletnie nie mogąc się skupić. Nawet obecność Chrisa jej nie pomagała, skoro za chwilę mogli zostać zaatakowani. A w dodatku nie wiedzieli skąd. I czy reszta oddziałów była bezpieczna.
Spojrzała kątem oka na blondyna, który położył jej dłoń na ramieniu, wyczuwając podły nastrój. Przecież wszyscy w tamtej chwili tak się czuli.
- Spokojnie, Bell. Poradziliśmy sobie ostatnio, więc teraz też to zrobimy – rzekł łagodnie, choć i go opanowały nerwy.
Ana przytaknęła lekko i ruszyła kilka kroków do przodu, stając tuż obok Pierwszego, który odwrócił się w jej stronę.
- Coś zauważyłaś? – spytał, uważnie przyglądając się jej twarzy.
- Nie. Ale nie sądzę, by mieli tu snajperów – oznajmiła, jeszcze raz zerkając w górę.
Asher skinął głową, znów zastanawiając się, co planowali ich wrogowie. Dostał jasne informacje odnośnie ich położenia. Przecież jego śmigłowcom udało się wychwycić parę oddziałów zmierzających właśnie w tamtą stronę. Gdyby ich nie wycofał, wiedziałby, gdzie skryli się żołnierze Berity, ale jeśliby to zrobił, nawet by tu nie przyszli.
Ana wytężyła słuch, gdy jej uwagę przykuło lekkie szuranie po ziemi. Od razu zauważyła, że coś się święciło.
- Granat! – krzyknęła na całe gardło do oddziału Pięć C, będącego najbliżej jego zasięgu.
Żołnierze od razu zaczęli uciekać, jednak wybuch i tak dosięgnął kilku z nich. Przeklęła niemalże równocześnie z Pierwszym, gdy pył z ziemi wzbił się w powietrze, utrudniając im widoczność.
- Przygotować się do walki! – ryknął Oswald, gdy spod ziemi zaczęli wychodzić coraz to nowi Berici.
Sprytną obrali taktykę, musiała to przyznać. Weszli w ich zasadzkę, nieświadomi tego, że wrogowie kryli się pod nimi. A skoro znali, bądź po prostu wpadli na podziemne przejścia w Dwójce, musieli być tam już wcześniej.
Odskoczyła w bok, gdy podczas kolejnego wybuchu, omal dostała kawałkiem gruzu. Szybko nastawiła broń i oddała kilka pierwszych strzałów, nawet się nie zastanawiając. Nie miała problemu z zabijaniem ludzi, którzy im grozili.
Już nie.
Strzelanina trwała w najlepsze. Jej oddział jakoś sobie radził, jednak nie mogła powiedzieć tego o Pięć C, który nadal pozostał najbliżej.
CZYTASZ
Władczyni: Nowa Era
ActionDruga część "Władczyni" Anabelle coraz mocniej odczuwa skutki szerzącej się wojny. Berita atakuje coraz śmielej, a ona powoli opada na dno. Jednak Asher Carter nie przepuści takiej okazji, by wreszcie zrealizować swój plan. Zabawa dopiero się zacz...