Asher z zaciekawieniem przyglądał się zapisanej przez jego ulubienicę kartce. Skoro chciała ją przed nim ukryć, lepszym rozwiązaniem byłoby wyrzucenie potarganego papieru przez okno, a niżeli wrzucenie go zwiniętego w kulkę do jego kosza. Anabelle chyba jeszcze nie wiedziała, że kazał pokojówkom dokładnie przeszukać jej apartament, gdy tylko z niego wyszła. I tak oto dostał listę z wyzwiskami do swojej ręki.
Niby nie było w tym nic miłego, jednak był tak uradowany, jakby dostał laurkę. Choć Anabelle oczywiście nie dowiedziała się, co właśnie wpadło w jego ręce i co czytał wręcz z błogością. Im bardziej wulgarne słowa zapisywała, tym większą miał przyjemność z czytania. Jak na mieszkankę Piątej Strefy, umiała pisać dosyć ładnie, choć zdarzyło jej się popełnić kilka błędów, ale kompletnie mu to nie przeszkadzało. Liczył się przekaz.
Powoli zapadał już zmierzch, a Berita nadal nie dawała żadnych oznak ataku. Asher był jednak pewien, że prędzej, czy później się ujawnią. W teorii wszystko było przygotowane, już po swoim przyjeździe kazał żołnierzom przygotować wszelkie bronie i przestudiować swoje pozycje. Najchętniej zamknąłby Anabelle jeszcze raz, by była w pełni bezpieczna, jednak tym razem na pewno by mu się to nie udało. Więc musiał pilnować jej na miejscu.
Aktualnie była w namiocie obok, więc nie musiał się niczym martwić. Jednak gdy będą walczyć... Będzie z tym ciężej.
W końcu ona nie mogła zginąć.
I w życiu nie zamierzał do tego dopuścić.
A jednocześnie śnił o jej śmierci...
Gdy usłyszał w oddali pierwsze wystrzały z broni, był już w pełni gotowy. Szybko wydał kilka rozkazów, a żołnierze już po chwili ruszyli do przodu, strzelając we wrogów praktycznie bez opamiętania. Od razu zatrzymał Anabelle, której kazał zająć pozycję gdzieś z tyłu. Nie była z tego faktu zadowolona, bo była nastawiona na zwykłe starcie, a nie na osłanianie żołnierzy ze snajperki, której nawet ze sobą nie miała. Ale Pierwszy oczywiście o wszystkim pomyślał.
Dość szybko ustawiła się na ziemi niedaleko niego i połączyła się z nim przez krótkofalówkę.
- Wszystko widzisz? – usłyszała jego spokojny głos.
Ona nie mogła być spokojna, skoro widziała pole bitwy w przybliżeniu. Jak na razie wygrywali, choć miała wrażenie, że Berici radzą sobie coraz lepiej i coraz więcej ludzi z jej oddziałów było przypartych do muru.
- To bezsensowne. Domyślą się, że tu jesteśmy. Wystarczy się przyjrzeć i jesteśmy na wyciągnięcie ręki – mruknęła, a on mimo to kazał jej strzelać.
Co prawda na razie wrogowie nie wiedzieli, gdzie była, a lekkie wzniesienie ułatwiało jej zadanie, jednak miała pod lufą również swoich ludzi, na których musiała uważać.
- Strzelaj, nie przybiegną tu – rozkazał jej nieco zniecierpliwiony.
Odrzuciła swoje wahania na bok i po głębokim wydechu, wystrzeliła pierwszą kulę. Asher uśmiechnął się z zadowoleniem, widząc jej trafiony strzał przez przybliżające szkiełko przymocowane do boku jego głowy.
- Nie zauważyli nas. Strzelaj – powiedział do niej, uważnie obserwując pole bitwy.
Berici byli zbyt zajęci walką, by zastanawiać się, skąd doszedł strzał na jednego z nich. A skoro nie zwrócili na Anę uwagi, mogła wyeliminować jeszcze kilku z nich i wesprzeć swoich żołnierzy.
O ile kolejnych trzech jeszcze jej się udało, kolejni zdołali ominąć tor jej pocisku. Skoro domyślili się, gdzie była, nie dziwiła się, że nie mieli z tym większych problemów. Wiedzieli o tym, że nie odważy się strzelić, jeśli będą w pobliżu jej towarzyszy broni.
CZYTASZ
Władczyni: Nowa Era
ActionDruga część "Władczyni" Anabelle coraz mocniej odczuwa skutki szerzącej się wojny. Berita atakuje coraz śmielej, a ona powoli opada na dno. Jednak Asher Carter nie przepuści takiej okazji, by wreszcie zrealizować swój plan. Zabawa dopiero się zacz...