006 — 1 월 27 일
Kawiarnia w małej miejscowości. Aż dziwne, że się utrzymała. Ostatecznie kto by do niej przychodził? Starsi ludzie, którzy jedyne co kupią to małe ciasto, nie zapewnią jej zysków. Małe dzieci, które jedyne co robią to hałas i czasem stłuką pucharek od lodów, generują większe straty niż zyski. Być może zakochane pary ratują sytuację, ale nigdy nie było ich tu wielu. A teraz jest jeszcze mniej.
Daje mi kawę. Upijam łyk z białej szklanki. Ciecz jest jeszcze gorąca przez co parzę sobie język, a szkiełka moich okularów parują.
— Jest dobra, prawda? — pyta Taejin.
Kiwam głową. Nie jestem pewny czy chcę z nim rozmawiać.
Żaden z nas już więcej się nie odzywa. Jestem naprawdę wdzięczny za to, że poświęca mi swój cenny czas. W końcu jest lekarzem, nie ma zbyt wiele wolnego. Czuję, że na mnie patrzy, pijąc swoją czarną, mocną kawę. Ja takiej nie lubię, a on o tym wie. Gdzieś nad jego głową widzę znak nieskończoności, logo kawiarni. Doprawdy zabawne.
Jaki dziś dzień? Mimowolnie zerkam na ekran telefonu. Dwudziesty siódmy stycznia.
W tle słuchać piosenkę. Śmieję się cicho pod nosem, nie dowierzając, że znowu słyszę te dwa słowa. A Taejin patrzy na mnie uważnie, jakby to on zadawał to pytanie.
Kiwam głową, po czym wstaję z miejsca i odchodzę.
A on mnie nie zatrzymuje. W końcu dostał to, czego chciał.
CZYTASZ
MY CANDY
Teen Fiction| zakończone | Historia balansująca na granicy jawy i rzeczywistości Youngnam wspomina przeszłość i zastanawia się nad teraźniejszością. Czy to wszystko naprawdę się wydarzyło? Czy Yon istniał? A może to tylko wymysły naćpanego lekami chłopaka? sho...