Rozdział 1

99 9 2
                                    

Tydzień później...

Marinette

Dziś wreszcie postanowiliśmy wyprowadzić się do Paryża. Tydzień zwłoki to i tak dużo, zwłaszcza dla Władcy Ciem. O dziwo, póki co, nic nie zrobił. Milczy jak przed laty. Wątpię by jego słowa były wypowiedziane na wiatr. On nigdy nie robił niczego bez przyczyny.

Westchnęłam zmęczona. Zostałam pociągnięta za rękaw pudrowego płaszczu przez Emmę.

- Mamo, długo będziemy lecieli do Paryża?

- Trochę. Kilka godzin.

Kiwnęła głową i znowu spojrzała smutna ale, i podekscytowana przez okno.

Emma...przyjęła to z zaskoczeniem. Nie była ucieszona, ani też bardzo smutna. W końcu niezbyt przyjemnie opuszczać szkołę w środku roku szkolnego. Ledwo poznała dzieci, a już się z nimi pożegnała. Cieszyła się że wreszcie pozna swój rdzenny kraj. Miasto w którym się wychowywałam. Nie mogła się doczekać by zobaczyć gdzie mieszka jej babcia i dziadek. Po za tym to było miasto zakochanych, a ona kochała te rzeczy - chodź się do tego nie przyznawała. Wolała udawać twardą i nie zbyt przywiązaną do uczuć. Pewną siebie i czarującą dziewczynkę.

Przez zeszły tydzień podszkoliwywałam ją w języku francuskim. Gdy była młodsza, uczyłam również ją tego języka, ponieważ mama i tata niezbyt dobrze się posługiwali angielskim. Owszem znali podstawy - na potrzebę piekarni, ale nie tak by rozmawiać swobodnie z dzieckiem. Po za tym, chciałam by znała mój ojczysty język. Co prawda dzięki mnie ma trochę wyrobiony akcent, przez co że ja, Chloe i Luka gadamy do niej głównie po francusku. Ale nie tak dobry jak ja. Pewnie gdybym nie rozmawiała z nikim w tym języku tak długo, to sama bym straciła akcent i nie pamiętała wielu słów.

Emmie jest i było trudno w tym wieku balanasować między tymi językami, ale sobie radzi. Dzięki czemu, poznała podstawy chińskiego. Jako nastolatka prawie w cale go nie znałam, i kiedy przyjechał wuj, to moim tłumaczem był Adrien Agreste. Póki nie dowiedzieliśmy się że mój wujek trochę posługuje się francuskim. Ale kiedy wyjechałam do Szanghaj'u, musiałam się go nauczyć - bo bym nie była w stanie się z nikim porozumieć. Pisać nadal prawie nie umiem, ale rozmawiać już tak.

Poszukałam wzrokiem oczu Chloe, która siedziała wraz z Lukiem, siedzenie dalej, z strony obok. Wyczuła to i odwzajemniła spojrzenie. Kiwnęła pocieszająco głową i się lekko uśmiechnęła.

Przez cały dzień dyskutowałam z Chloe o tym co mamy zrobić. Nie chciałam jechać do Paryża ale nie miałam wyboru. W Chinach poszukałam i rozmawiałam ze strażnikami innych szkatułek, i musiałam zatrzymać szkatułkę. Chyba że chciałbym się jej zrzec na rzecz kogoś z ich bractwa, czy czegoś. Nie zgodziłam się. A po za tym, zbyt bardzo przywiązałam się do Tikki i właściwie nawet do reszty kwami. No i musiałam bym zapomnieć o tym wszystkim co stało się w Paryżu, i o...Emmie. A na to nie byłam gotowa, nawet z powodu nocy której spędziłam ze Czarnym Kotem.

Tamtej nocy, poniosło nas. Mimo że to był błąd nas obydwóch, to poczułam do niego żal za to że mnie zostawił wtedy. Z listem. Gdy dowiedziałam się o ciąży, znów zamieniłam się w Biedronkę. Pragnęłam mu o niej powiedzieć. Czekałam i czekałam. Dzwoniłam i wracałam na miejsce gdzie zrobiliśmy TO. Nie dostałam żadnej wiadomości. Pewnego dnia, przemieniam się ostatni raz. I przez mój żal i gorycz, nie odważyłam się przemienić kolejny raz. Przez ostatnie ponad siedem lat.

Teraz boje się tego spotkania. Boje się znów przemienić. A bardziej boje się tego, że dowie się o Emmie. Nadal nie zdecydowałam czy mu powinnam powiedzieć czy nie. Chloe też mi w tym nie pomaga. Najpierw powiedziała że przez to co zrobił, nie zasługuje na to by być ojcem. Po kilku dniach powiedziała, że jednak powinien wiedzieć. Jest jej ojcem i powinien się dowiedzieć, że od siedmiu lat ma córkę.

Sekretne tajemnice Miraculum // LADYNOIR & ADRIENETTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz