Rozdział 7

68 7 10
                                    

Marinette Dupain-Cheng

Spojrzałam w noc i westchnęłam. Chwilę temu, ułożyłam do snu Emmę. A teraz, właśnie prubuje się przełamać.

- No dawaj, Marinette! - szepnęła z duchem walki Tikki.

- Nie wiem czy dam radę. Może jutro? Tak jutro to idealny dzień. - jęknęłam i przekonana o słuszności swojego nowego przekonania, chciałam się wycofać. Jednak, moje kwami kręcąc swoją małą główką, westchnęło.

- Nie jutro. Jutro też, powiesz, że nie dzisiaj. Musisz przełamać lody.

- No ale, Emma? Co jeśli wybuchnie pożar i nie zdążę na czas nieokreślony do niej wrócić by ją uratować? Co jeśli się obudzi i będzie się chciała do mnie przytulić, bo przyśnił się jej koszmar? Co jeśli Władca Ciem wykorzysta jej negatywne emocje i postanowi stworzyć z niej swojego złoczyńcę? Przecież nie będę potrafiła walczyć z własną córką!

- Nie przesadzaj. - skarcił mnie Wayzz. - Jest mała szansa by coś się takiego stało.

- Mała, ale taka jest, co nie? A to już stanowczo za dużo dla mnie.

- Poprostu powiedz zaklęcie przemiany i tyle. - westchnęła Tikki.

- Ja tak dawno tego nie robiłam. Nie wiem czy potrafię. Może, muszę jeszcze się na wdychać paryskiego powietrza by bardziej się przygotować? Tak, tak, to dobry pomysł. Wręcz świetny. - kwami psa wyglądało właśnie, jakby miało się ochotę walnąć w głowę.

- Na wdychać się paryskiego powietrza, serio? Bądź kreatywniejsza. - zasugerowała mi Tikki. - Nie bój się jeny i poprostu powiedz "Tikki kropkuj!". No mów.

Widząc na jej twarzy podekscytowanie, uległam.

- Dobra, już dobra. Tylko obiecajcie, że zaopiekujecie się Emmą? Tak? - spytałam ich jeszcze raz.

- Tak, obiecujemy. A teraz spadaj, właśnie leci "Rodzinny biznes." - powiadomiło kwami pawia z radością.

Zmarszczyłam brwi.

- Czy to nie serial o rodzinie, która produkuję marihuannę? - spytałam.

- Yyyyyyy, coś w ten deseń. - odpowiedziało Duusu, unikając mojego spojrzenia.

- Duusu chcę założyć swoją rodziną plantację. - wypalił z nienacka Roaar.

- Że co?! - krzyknęłam.

-  Cicho, cicho. Ja tylko sobie żartowałam. Czy ty musisz brać wszystko tak na poważnie? - westchnęło Duusu.

- Oby to był żart, bo to bardzo głupi pomysł. A po za tym, skąd ty byś wytrzasnęła zioło? Ty masz kilka tysięcy lat, a zachowujesz się jak...

- Mów "Tikki kropkuj". - przerwało mi moje kwami.

- Czekaj, Tikki. Musimy sobie coś wyjaśnić. Za chwilę powiem "Tikki, krokuj", tylko... - nie dokończyłam bo nagle oślepiło mnie jasne światło, które po chwili zniknęło. Zamrugałam.

- No nieźle. Sexi strój. - krzyknęło zachwycone, któreś z kwami, ale z oszołomienia nie mogłam rozpoznać głosu. Spojrzałam w dół na swoje stopy, a następnie na nogi, biodra, talię... A potem podeszłam do lustra, które było w ścianie.

- Dlaczego mam inny strój? - szepnęłam. Moje włosy były zapięte w koński ogon, wysoko, czerwoną wstążką w czarne kropki. Maska się jako jedyna nie zmieniła, tylko przy oczach, gdzie się kończyła, miała czarną pręgę. Za to moje stopy były całe czarne i przypominały buty, a końcówki były jakby poszarpane, i wychodziły z nich coś na kształt dwóch roślin oplatających moje nogi, aż do kolan. Nie zabrakło kropek, które jak czarne grochy oblepiały obcisły strój, który kończył się dopiero przy końcu szyi. Ona sama miała na sobie czarny lateks, którego końcówki również były poszarpane i tak samo jak przy nogach, wychodziły łodygi roślin, które podkreślały kształt moich piersi, talii... Przy biodrach miałam przypięte niezmienne i stare jojo, czerwone z pięcioma dużymi kropkami. Chwyciłam je.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 05, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sekretne tajemnice Miraculum // LADYNOIR & ADRIENETTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz