Rozdział 5

77 6 0
                                    

Adrien Agreste 

Oglądałam telewizję, wciskając rękę w miskę z paprykowymi chipsami. Słuchałem wywiadu Marinette, odpowiadającej na pytania. Tak uroczo się uśmiechała, ale potem wstawili twarz jakiegoś grubasa zadającego pytania i uśmiech mi zszedł.

- Chyba nie sądzisz że masz z nim konkurencje, o względy Marinette? - spytał kpiąco, przytłumiony głos Plagga pożerającego co 5 sekund kawałek sera. Spiorunowałem go spojrzeniem. - Z drugiej strony, jeśli dalej będziesz się obżerał chipsami, tracąc swą cudną formę fizyczną, stracisz szansę u niej.

- A kto powiedział że się w niej zauroczyłem, albo że miałby mi wyrosnąć z dnia na dzień kałdun?

Czarny stwór uśmiechnął się z politowaniem.

- No chyba nie sądzisz że leci na twój mózg, albo przejrzysty wzrok. Właściwie, gdy tak się zastanawiam...

- O co wszystkim chodzi z moim wzrokiem? - fuknąłem niezadowolony.

- ...to gdybyś dobrze przytył, mógłbyś z tym gościem walczyć o Marinette na walkach SUMO. Byłoby ciekawe. Bardzo ciekawie.

- Przymknij się Plagg, nikt cię nie pytał. - wysyczałem, zapewne cały czerwony. Ten się zaśmiał i omal nie udławił kawałkiem sera. Tym razem to ja się uśmiechnąłem. - Karma wraca.

- Ta, za chwilę ją zrzygam na twe cudnie wyrzeźbione nogi. 

Westchnąłem i dalej obserwowałem dziewczynę, którą przed laty uważałem za bliską przyjaciółkę. Jej pewność siebie w głosie, stanowczość gdy nie chciała udzielić odpowiedzi na jakieś pytanie mnie zadziwiały. Zastanawiałem się też, kim jest ten ojciec jej córki. Emmy, chyba. 

Oblizałem kolejnego chipsa z przypraw, za nim wsadziłem do buzi. Fajna z niej dziewczynka i kompletnie nie pasująca do Marinette. Jedyne co ich łączyły to ich koszmarna niezdarność i piegi. Pewnie wdała się w ojca. Obliczyłem sobie różne sprawy i stwierdziłem, że dziecko musiało przyjść na świat nie długo po ucieczce Mari z Paryża. Muszę jak najszybciej załatwić te lekcje z Emmą i ją wypytać o różne kwestie.

- Chloe? Dobrze wiem, że wiesz kto dzwoni. I że odsłuchasz wiadomość z poczty głosowej, więc odzwoń. - mówię do słuchawki w telefonie. Kilka minut później dzwoni.

- No, czego sobie życzysz Agreste? - pyta.

- Zadzwoniłbym do Marinette, ale jak dobrze wiesz, ma właśnie wywiad. Więc zwracam się z tą prośbą do ciebie. Moglibyśmy już ustalić termin, kiedy będę mógł uczyć Amandę szermierki.

- Najpierw naucz się jej imienia. Emma. E-M-M-A. EMMA! Rozumiesz? - wrzeszczy.

- Rozumiem. 

- Dobra, to obgadam to z Marinette i dam ci znać o decyzji, dobra? - oznajmiła i się rozłączyła.

- Dobra. 

                                                                                       ◕◕◕

Marinette Dupain-Cheng

Przeprowadzka była męcząca, ale znaleźliśmy wspaniałe mieszkanie, z pięknym widokiem na wieże Eiffla. Byłam ciekawa kto mieszka, obok mojego balkonu. Może będzie to jakaś starsza kobieta, która zaopiekuje się Emmą. Tak jak w NY. Nie będę musiała tu nikogo ciągnąć. Żałuje że na kwami nie można liczyć.

- Mamo! Duusu powiedziała że mój pokój wygląda jak siedziba psychopaty! - zawołała Emma, robiąc hałas na całe mieszkanie. Westchnęłam i przeszłam do pokoju mojego dziecka. Ściany były zamalowane na zielono z czarnymi łapkami kota. Wszystko było z takim motywem. Zielone, czarne lub białe. Na ścianie i drzwiach, wisiały plakaty super bohaterów. Mnie i jej ojca oraz reszty, tych z NY, z Chin, czy Marvel'a.  

Sekretne tajemnice Miraculum // LADYNOIR & ADRIENETTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz