Zauważyliście ze większość zali pisze w poniedziałek albo niedzielę? Smiesznie nawet
Ale do rzeczy. Długo mnie tu nie było, a moje życie kompletnie się wali i coraz częściej po prostu widzę jedna drogę do naprawienia tego, co zle świadczy o mojej psychice, no ale cóż.
Ogólnie to osiemnastka mojej przyjaciółki zbliża się nieubłaganie, dokładnie za miesiąc. W międzyczasie jako gość, że tak to ujmę, "główny" zdążyłam poznać listę gości. I wszystko byłoby okej i zajebiscie gdyby nie ON. Tak, ten ON. Ten, przez którego poniekąd ta książka powstała.
Znowu do mojej głowy dobija się tysiące myśli. I uwaga, żeby nie było, przeszło mi to ze mnie zostawił. Spoko, zaakceptowałam fakt że nie chce mnie w swoim życiu, ja jego w moim raczej, chyba, może nie chce mieć, tego do końca jeszcze nie wiem. Bardziej boli mnie fakt, że nasz ostatni kontak był na teamspeaku gdzie oboje traktowaliśmy się jak powietrze i było cholernie niezręcznie, więc moje obawy co do 18stki raczej wiecie jakie są. Totalnie boje się, że 1. Będzie przez nas stypa, bo 18stka jest tylko na 13 osób 2. Będzie drama między mną a nim 3. Stchórze i nie pojadę.
Tej trzeciej opcji probuje się wystrzegać, bo wiem jak zraniłoby to moja przyjaciółkę, a to jest ostatnia rzecz jakiej chce. Niestety przez całą sytuację zaczynam o tym rozmyślać coraz bardziej. A nie wolno mi. Reszta przyjaciół zapewne by mnie zamordowała z zimną krwią jakby tylko dowiedzieli się, że nie przyjdę. Sory, nie widzi mi się ginąc z rąk najbliższych. No może narazie.
Jestem na siebie wściekła ze dałam mu tak łatwo, bez słowa odejść. Ze jego słowa ze to koniec przyjaźni były jego ostatnimi w moja stronę. Ze nie pisnęłam ani słowa, że nie walczyłam, kiedy zawsze przy innych to robiłam. Może za bardzo go kochałam, dlatego dalam mu odejść..? Wiem tylko, że nigdy pewnie się tego od siebie nie dowiem, bo moje uczucie do niego zniknęło. Na całe szczęście.
Jestem smutna, że tak bardzo się stresuje tym wszystkim, że tyle rzeczy dzieje się w okół których ja nie ogarniam, nie mam na nie siły. Może i za nim tesknie. Niektóre moje obawy nadal pojawiają się jak kiedyś. Ze jak go zobacze, to bez słowa się na niego rzuce i wyściskam za cały ten rok. Ale nie mogę tego zrobić. On nie chce mnie w swoim życiu. Wyrzucił śmieci, dlaczego miałby teraz gonić za śmieciarką?
Druga sprawa która mnie przytłacza to pieprzona S Z K O Ł A. Wyciągnęłam papiery z liceum. I co teraz? Mam możliwość prawdopodobnie wybyć do Poznania z przyjaciółka i jej nowa wspolokatorka, zamieszkać tam, zacząć się od nowa i uczyc i pracować. I chciałabym ale boję się że nie podołam, że wroce do starych z walizkami a oni będą mieli kolejne powody do wyśmiewania się nademna i znęcania psychicznego. A naprawdę nie chce tego. Bardzo, bardzo nie chce. Druga opcja wygląda następująco ze mieszkam dalej ze starymi, znajduje stała pracę i idę do szkoly weekendowej w kutnie. Wszystko okej, ale sek w tym że nie widzi mi się mieszkać ze starymi dłużej niz ustawa przewiduje. Chcę urwać z nimi kontakt, zapomnieć ze istnieją, i tak od zawsze czulam się jak sierota, brak kontaktu z nimi za dużo by nie zmienił. Raczej dałby mi wiele wolności.
Moje myśli to jeden wielki kłębek różnokolorowych nici, których za cholere nie idzie na szybko rozplątac. Trzeba nad nimi siedziec dniami i nocami żeby posegregować je tak, jak powinny byc. Niestety czas jest ograniczony do minimum, i jeśli nie rozplącze się ich na czas, wszystko runie. A ja naprawde tego nie chce. I przez to wszystko nie wiem co robić i stoje w miejscu. Znowu.
CZYTASZ
Moje Gorzkie Żale
LosoweNic nadzwyczajnego. Będę się tu żalić niezależnie od pory dnia. Potrzebuje tego w chuj. Na okladce macie slodkiego kotka bo nie mam nawet siły zrobic jakiejs przyzwoitej okladki