Pov. Christian
Gdy Elizabeth oznajmiła, że wychodzi z biura nie mogłem powstrzymać się o powiedzeniu czegoś zboczonego w jej stronę. Wtedy postanowiłem również iść do domu. Bardziej do mojego apartamentu w centrum miasta. Wypełniłem do końca dokumenty, które leżały przede mną następnie poszedłem odłożyć je na regał . Przez duże okna biurowca zobaczyłem Elizabeth z jednym z pracowników. Jak mu tam było? Devin?...Pevin?...Kevin? Tak to był Kevin. Wziąłem moje rzeczy, zgasiłem światła, zamknąłem mój i Elizabeth gabinet i włączyłem alarm. Niczym burza ruszyłem na dół. Dobrze, że mam prywatną windę i nie muszę stać w niej z innymi pracownikami tej firmy. Jak byłem na dole to pożegnałem szybko Jessice.... Czekaj... Czemu ja jej jeszcze nie zwolniłem?
Zajmę się tym innego dnia. Teraz mam ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Gdy wyszedłem z biurowca ruszyłem w stronę gdzie dochodziły niezrozumiałe przeze mnie dźwięki i odgłosy.
- Puszczaj mnie! Zostaw mnie! Pomocy! Niech ktoś mi pomoże!- usłyszałem krzyki Elizabeth.
- Zamknij się dziwko!- krzyknął ten zboczeniec.
Jak on mógł nazwać moją Elizabeth dziwką. Od razu nie czekając dłużej ruszyłem w ich stronę. Oj Elizabeth... Czy ja zawsze muszę Cię ratować? Ale nie przeszkadza mi to, kochanie. Jeżeli tak mam Cię zdobyć to mogę ratować Cię codziennie.
- Zostaw ją w spokoju.- powiedziałem stanowczo.
Widziałem po minie Elizabeth, że wystarczy jeszcze chwila i pęknie i zaraz jej łzy ujrzą światło dzienne.
- Proszę, proszę, proszę... Czy to nie sponsor naszej małej dziwki? No przyznaj się jak dostałaś pracę, na którą czekają miliony osób.
- Christian...-powiedziała bardzo cichutko Elizabeth w moją stronę.
- Elizabeth.- zacząłem stanowczo.- Schowaj się za mną.- dodałem.
Elizabeth wyrwała się z łap tego bydlaka i szybko schowała się za mną tak jak jej kazałem. Chociaż w tej jednej sytuacji zrobiła to o co ją poprosiłem.
-Chronisz ją?- zaśmiał się w moją stronę.-Proszę Cię jesteś kolejnym naiwnym milionerem, który będzie jej sponsorem.
-Zamknij się.-powiedziałem na granicy gniewu.
Zaraz moment wybuchnę i mogą być ogromne konsekwencje moich czynów.
Wtedy z samochodów wysiadł jakiś koleś. Już wiedziałem dlaczego moje kochanie wołała o pomoc. Zauważyła kogoś w aucie i połączyła ze sobą fakty.
-Nas jest dwóch, a ty jesteś sam. Nie masz szans, aby nas pokonać.-powiedział pewnym głosem Kevin.
Szkoda, że nie wie, że poza siłownią chodzę na boks i biorę udział w nielegalnych walkach.
-Nie bądź śmieszny.-zaśmiałem się mu prosto w twarz.-Jeszcze przekonamy się kto wygra, śmieciu.
Wtedy ruszyłem w jego stronę. On nie wiedział, że ja moich słów na wiatr nie rzucam. Podszedłem do niego i moja pięść szła w stronę jego twarzy. Na moje szczęście nie spodziewał się tego i upadł na ziemię. Wtedy mogłem zająć się drugim facetem. On startował do mnie z pięścią, ale zrobiłem unik i to ja przyłożyłem mu w brzuch jak tylko obrócił się w moją stronę. Zgiął się w pół. I na koniec kopnąłem go w czułe miejsce i upadł na ziemię. Chyba już miał dosyć, bo nawet nie chciał się podnieść. Gdy obróciłem się, żeby zobaczyć co jest z Elizabeth to zobaczyłem jak ten bydlak zmierza w jej stronę. Podszedłem do niego, dotknąłem go w plecy, on obrócił się jak ostatni debil i znowu dostał pięścią w twarz. Widziałem tylko jak jego cała twarz jest we krwi. Wtedy postanowiłem go ogłuszyć, aby zabrać z tego miejsca Elizabeth.
-Elizabeth...-podszedłem do niej jak skończyłem z tymi typami.-Wszystko w porządku?-zapytałem się.
-Ja...nie...tak...-zaczęła się jąkać.-Nie...-i wtedy zauważyłem, że to dla niej za dużo i jej łzy ujrzały światło dzienne.
-Hej...Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.-powiedziałem w jej stronę i przytuliłem ją.
Tego było jej potrzeba.
Słyszałem jak Elizabeth płacze i podciąga co chwilę nosem. Stwierdziłem, że nie możemy tutaj stać. Musimy opuścić to miejsce.
Delikatnie odsunąłem Beth od siebie. Popatrzyłem się głęboko w jej piękne, załzawione oczy.
-Zabiorę Cię stąd...Zabiorę Cię do bezpiecznego miejsca i zajmę się Tobą. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję.
![](https://img.wattpad.com/cover/268536255-288-k110868.jpg)
CZYTASZ
His weakness, Her weakness [ZAWIESZONE]
RomanceOna jest dziewczyną, która straciła pracę i spotyka jego. On jest multimiliarderem i chciał mieć ją na własność. ~Fragment książki~ "-To pan!-krzyknęłam.-To przez pana! -Elizabeth...-zaczął. Czekaj skąd on zna moje imię?! -Dlaczego na mnie krzyczysz...