Rozdział ósmy

5 0 0
                                    

„Dziś największym moim wrogiem - słuch

Wciąż papuzich muszę słuchać słów

Ona chyba z domu wygna mnie

O, już znowu skrzeczy - je-je-je-je

Kto to przeżył, ten zrozumie mnie:

Wieczne krzyki w domu trudno znieść

A papugi mają straszny głos

Już nie mogę, idę stąd!"

Urszula Dudziak i Marek Tarnowski „Papuga i ja"


Marysia wzięła szybki prysznic i owinęła się ręcznikiem. Po wyjściu z łazienki znalazła na łóżku stos pudełek. Z pierwszego wyjęła skąpą, złotą sukienkę. Po założeniu okazało się, że materiał ledwie okrywa jej pośladki. W drugim pudełku znalazła sandałki na szpilce. W ostatnim – złotą biżuterię.

- Złota klatka, złota kiecka. Pasuje. – Westchnęła.

Powoli schodziła po ogromnych schodach, uważając na każdy krok. Kiedy zeszła na parter jej uszu dobiegł gwar rozmów. Szybko odnalazła jadalnię. Przy stole siedzieli już wszyscy domownicy.

Kiedy Marysia weszła do pomieszczenia, rozmowy urwały się a głowy wszystkich obróciły się w jej kierunku. Dziewczyna czuła na sobie lustrujące spojrzenia. Nagle zapadłą ciszę przerwał dziki skrzek:

- Zdzirrra! Zdzirrra!

Marysia obróciła się w kierunku niespodziewanego odgłosu i dostrzegła wielką arę zajmującą sporych rozmiarów wolierę.

- Zamknij się, Andrzej*! – krzyknęła pani domu.

- Andrzej? – zdziwiła się dziewczyna

- Ach, tak. Mój nieobecny drogi mąż zwykł był nadawać naszym zwierzętom imiona na cześć ulubionych polityków. Daje to pewną satysfakcję. – uśmiechnęła się złośliwie Ernestyna.

- Marysiu, poznaj moich braci. To Ciechosław, Częstogoj, Drogomir i Miłosław. – odezwał się Bożydar.

- No hejka! Kto wybierał wam imiona? – zaśmiała się Marysia

- De-bil! De-bil! – zaskrzeczał Andrzej

- Mario, zapraszamy do stołu. – rzekła Enrestyna, mrożąc dziewczynę wzrokiem.

Wezwana usiadła i potoczyła wzrokiem po suto zastawionym blacie. Pośrodku pysznił się dzik z jabłkiem w pysku, obok pieczona kuropatwa w ziołach, sarnina w sosie grzybowym, kasza pięć smaków, ziemniaki, chrzan, ćwikła, rzepa, kapusta i buraki. Po odmówieniu przez panią domu krótkiej modlitwy zebrani sięgnęli ochoczo po wiktuały.

- To kto u was gotuje? – spytała Marysia, sięgając po ziemniaczki – Te grzyby to pewne?

- Jak amen w pacierzrzrzuuu – zaskrzeczała papuga

- Teraz to się trochę boję. On rozumie?

- Zdzirra! Zdzirra! – wróciła ara do swojego standardowego repertuaru.

- Częstuj się, Mario. Jesteś naszym gościem. – rzekła gospodyni.

Marysia była zaskoczona doskonałym smakiem potraw uzupełnionych idealnie dobranymi winami i miodem pitnym.

- No, objadłam się jak bąk. – powiedziała, odsuwając się od stołu. – Teraz już rozumiem – dodała, patrząc z ukosa na piwny brzuszek Bożo. – To co teraz? Bal?

- W sumie dawno nie urządzaliśmy przyjęć...

- Goście już są – zameldował kamerdyner

- Jacy goście? – zdziwiła się Ernestyna

- Cztery damy wątpliwego pochodzenia czające się pod bramą posesji, madame.

- Dziękuję ci, Domażyrze, zaraz się tym zajmę.- odrzekła, wstając i składając serwetkę.

- Będzie pieeekłooo! – skomentował Andrzej.


*wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest czysto przypadkowe. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 22, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bożydar&MarysiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz